„W wiecznej pogoni za wolnością”

„Bez atutu zaskoczenia, bez kolegów, którzy nie dotarli, bez broni, która miała być, ale jej nie było, rzucili się powstańcy do walki”. 1 sierpnia 1944 roku, kiedy to wybiła godzina „W”, w kilkudziesięciu punktach miasta rozgorzał bój na śmierć i życie.

Godzina pomsty wybija
Za zbrodnię, mękę i krew.
Do broni! Jezus, Maryja!
Żołnierski woła nas zew.

Gorącym strumieniem polała się w Warszawie powstańcza krew i lała się, wsiąkając w matkę ziemię, która z bólem i wielką miłością przygarniała swych synów, zasypiających snem „żelaznym”, aż do 2 października 1944 roku. I choć amunicji miało starczyć powstańcom na 2–3 dni walki, ci przez 63 dni toczyli nierówny, stanowiący ewenement w skali wojskowości, bój z niemieckim okupantem.
Powstaniu wymierzonemu przeciwko okupantom przyświecał także inny cel, tym celem była próba ratowania powojennej suwerenności, przedwojennego kształtu granicy wschodniej poprzez odtworzenie w stolicy Polski legalnych władz państwowych, będących naturalną kontynuacją władz przedwojennych. Miało to uniemożliwić narzucenie Polsce władz uzależnionych od Związku Radzieckiego.
Bilans Powstania był tragiczny, gdyż straty po stronie polskiej wyniosły około 18 tysięcy zabitych i 25 tysięcy rannych żołnierzy oraz od 120 do 200 tysięcy ofiar spośród ludności cywilnej. Powstanie zniszczyło „serce” polskiego podziemia, zniszczyło centrum Armii Krajowej. Zginęło tysiące młodych i oddanych ludzi, którzy, gdyby nie zostali wymordowani czy aresztowani w Warszawie przez Sowietów bezpośrednio po ich wkroczeniu, próbowaliby przeciwstawić się komunizmowi.
Straty materialne były także ogromne. Podczas walk zburzonych zostało około 25% zabudowy miasta, a po ich zakończeniu dalsze 35%. Wobec zniszczenia około 10% zabudowy we wrześniu 1939 roku i 15% w wyniku powstania w getcie warszawskim, pod koniec wojny około 85% miasta stało się prawdziwą pustynią. Zniszczony został wielowiekowy dorobek kulturalny i materialny. Warszawa, miasto dumne i nieujarzmione, konała, płacząc krwawymi łzami, na oczach świata.
Ogrom tragedii Powstania, którego „dźwięk (niepusty) będzie trwał przez pokolenia” ukazała w swym przejmującym wierszu pt.”Msza powstańców” Józefa Radzymińska (w czasie Powstania Warszawskiego łączniczka baonu „Iwo”).

                        Tu, w mieście śmierci, zamiast dzwonów
                         Masz głuchy jęk umierających
                         A miast modlitwy – chwile zgonu
                         Boże Wolności Wszechmogący.

                         Tu, zamiast kwiatów, krew czerwona
                         Kwitnie młodością na ołtarzach –
                         I jak błyskawic łuna groźna
                         Wśród kul Twe święte słowo pada.

                         Na rumowiskach Twych kościołów
                         W grozie dopełnia się ofiara
                         I chyląc się ku świętym grobom
                         Cichnie bolesna Msza Powstańców...

                         Lecz choć widziałeś chwile zgonu,
                         Na śmierć skazując krzyk młodości –
                         Bądź pozdrowion Białoczerwony
                        Boże Powstańców Wolności.

Choć bilans Powstania Warszawskiego był tragiczny, choć często podkreśla się, że opanowanie Polski przez komunistów (już po wojnie) zostało ułatwione przez straty w Powstaniu, to jednak nikt nie zaprzeczy, że stanowi ono jedną z „najpiękniejszych kart w historii Narodu Polskiego”, że uratowało ono „ducha narodu, że było przegraną bitwą, która ocaliła naród, że, być może, wymusiło zmianę w zaborczych planach Stalina, że dzisiejsza suwerenność Polski ma swoje fundamenty w Powstaniu, w ofierze krwi Powstańców Warszawy, w ich ochotniczym, beznadziejnym zrywie bezprzykładnego bohaterstwa”. O bohaterstwie, które wyrasta z umiłowania Ojczyzny, czyli miejsca, do którego się przynależy, które się zna, które jest swojskie i bliskie, dlatego tak kochane, wspomniana wyżej poetka pisze w sposób niezwykle przejmujący i subtelny w swym wierszu pt. „Ojczyzna”:

                         Dotykam Ciebie drżącymi rękami,
                         Polsko wyrosła z ciężkiego podziemia.
                         Jesteś wciąż ze mną. Na swe zmartwychwstanie
                         Wybrałaś miasto moje i płonący sierpień.

                         Jesteś wciąż ze mną żywa i tak jasna,
                         Że oczy mrużąc pod suchy trzask kul
                         Trwam w Twej bliskości i żyję w twym blasku,
                         Który zwycięży i oddali ból.

                         Tobie dziś płoną bitewne pożary
                         I ranni krwią przelaną dziś Tobie się modlą,
                         Ziemio znaczona stygmatem ofiary,
                         Ojczyzno – własna jak ostatni oddech.

„W ciągu ostatnich kilkunastu lat tak wiele się wydarzyło, tak bardzo przywrócono narodowi pamięć o jego największym, choć i najbardziej tragicznym zrywie ku wolności, tak przewartościowano polską historiozofię, że chyba można już mówić o zwycięstwie powstania po tylu, tylu latach. Kim bylibyśmy bez tych najlepszych w naszych dziejach dziewcząt i chłopców, którzy przysięgali i walczyli.”
No właśnie, kim byśmy byli? Czy potrafimy w pełni świadomie odpowiedzieć sobie na to ważne pytanie i czy odpowiadając sobie na nie, czynimy cokolwiek „aby zasłużyć na moralny spadek po złożonej przez nich ofierze?”
Choć skończył się sierpień, to jednak nie kończy się nasza pamięć o tragedii Powstania Warszawskiego, o ofierze krwi ludzi prawych i odważnych, dla których słowa Bóg, Honor, Ojczyzna nie były słowami brzmiącymi pusto. Ofiara ich życia nigdy nie będzie daremna, bo także dziś, po latach, ukazuje nam, na czym polega elementarna uczciwość względem siebie i świata.

Wiesława Szubarga


NOWI DUSZPASTERZE PARAFII W MOSINIE

[Rozmiar: 4293 bajtów]


Urodziłem się w 1973 roku, w Lesznie i tam spędziłem dzieciństwo.
Po ukończeniu szkoły podstawowej kontynuowałem naukę w Technikum Leśnym w Goraju a po zdaniu matury wstąpiłem do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu.W 1999 r. otrzymałem Święcenia Kapłańskie. Jako Neoprezbiter pracowałem w Międzychodzie, w parafii p. w Męczeństwa św. Jana Chrzciciela. Po dwóch latach zacząłem prace w Otorowie, w parafii p. w Wszystkich Świętych i tam przez 5 lat próbowałem przybliżyć Otorowianom Pana Boga. W Otorowie uczyłem katechezy młodzież gimnazjalną, prowadziłem grupę biblijną oraz dorosłych lektorów Słowa Bożego. Rozpoczynam prace w parafii mosińskiej mając nadzieję na modlitewne wsparcie moich parafian oraz pomoc i życzliwość w drodze do królestwa niebieskiego.

Ksiądz Michał Miara



Urodziłem się 26 stycznia 1981 roku w Środzie Wielkopolskiej. Moi rodzice przynieśli mnie do rodzinnej parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusa w Środzie Wielkopolskiej, gdzie z rąk Ks. Kan. Wojciecha Raczkowskiego otrzymałem Chrzest Święty. W tej parafii przyjąłem Sakrament Eucharystii i Bierzmowania. W tym okresie bardzo mocno związałem się z Ruchem Pomocników Matki Kościoła i zespołem parafialnym.
Po ukończeniu Szkoły Podstawowej rozpocząłem naukę w Technikum Technologii Żywności – specjalizacja mleczarska – przy Zespole Szkół Rolniczych w Środzie Wielkopolskiej. Po obronie dyplomu i zdaniu „MATURY” zdecydowałem się na wstąpienie do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu. We wrześniu 2001 roku rozpocząłem formację w Seminarium. 18 maja 2006 roku przyjąłem święcenia diakonatu z rąk Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Marka Jędraszewskiego i zostałem skierowany na praktykę diakońską do parafii pod wezwaniem Świętego Mikołaja w Mosinie.

Diakon Ryszard Siwek


Nie dajmy się zdjąć z krzyża…
Felieton na temat pewnego liturgicznego święta.

Odległość pięciu miesięcy to na tyle długo, żeby pewne rzeczy uległy w pamięci zamgleniu. Taki mniej więcej czas dzieli nas dziś od okresu Wielkanocy. Aż tu nagle w połowie września –Święto Podwyższenia Krzyża Świętego! Jakby specjalnie dla nas, abyśmy – ciągle przecież słabi w wierze- rozleniwieni ciepłem lata, łagodnie powrócili do codziennych spraw, napełnieni jeszcze radością pielgrzymkowych spotkań , pomyśleli o rzeczach ostatecznych. Każda Msza Św. jest wspomnieniem i wznowieniem Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa, uczestnicząc w niej jednak nie zawsze o tym pamiętamy. Wspomniane święto jest więc w tym czasie koniecznie potrzebne. Nieważne jest, że historycy kwestionują udział św. Heleny w odnalezieniu drzewa krzyża, że nie wiadomo dokładnie ile tych kawałeczków świętego drzewa istnieje w postaci relikwii na całym świecie i które z nich są prawdziwe, ważne jest, że ich obecność pomaga nam skupić się na tym, co najważniejsze. Najważniejsze zaś jest to, że drzewo Krzyża to pierwszy ołtarz, na którym Syn Boży dokonał zbawienia świata. Chcemy mieć choć cząstkę udziału w tej drodze, którą świadomie do końca szedł na ziemi Chrystus.
W Górce Duchownej, wzdłuż pobielonego muru kończącego plac sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, posuwała się nabożnie za krzyżem grupa sióstr elżbietanek z Puszczykowa i grupa świeckich, a przy każdej stacji tej ściennej drogi krzyżowej spoglądała nań wykuta misternie w kamieniu twarz Chrystusa. Niech da nam moc: bycia odważnym, aby przeciwstawiać się groźnemu, bezmyślnemu tłumowi; -moc: bycia życzliwym i pomocnym na co dzień, nie tylko od akcji charytatywnych; -moc: bycia ubogim: bo im kto więcej ma, tym więcej mu brakuje; -moc: bycia wymagającym od siebie: nie dać się zdjąć z krzyża! Siostry zakonne noszą często różaniec, na którego końcu jest pusty krzyż: to miejsce dla nas!
Chrystus żyje w nas…Przyjmujmy Go w Eucharystii z taką czułością, z jaką Jego Matka tuliła święte Ciało zdjęte z krzyża. W kalendarzu liturgicznym święto Podwyższenia Krzyża Świętego otulone jest jak ramionami matki dniami maryjnymi: 12.IX.-imieniny Maryi, 13.IX. – M.B. Fatimskiej, 15.IX. M.B.Bolesnej…
Mając ku temu okazję uczestniczmy w rozważaniach drogi krzyżowej, aby przyniosły nam wzmocnienie wiary i dały moc Ducha Świętego…

Jolanta Kapelska





[Rozmiar: 3729 bajtów]



„Krzyż tron łaski Chrystusa” Paciorki różańca zapraszają przyjdź, pokłoń się z nami przy „Krzyżu źródle miłości” dnia 14.IX.2006 r. o godz. 19.30 ul. Śremska / Ptasia.

Nabożeństwa fatimskie 13.IX, 13.X.- o godz. 18.00


Częstochowa – pieszo...

6 lipca 2006 rok. Katedra w Poznaniu. To właśnie z tego miejsca wychodziła Piesza Poznańska Pielgrzymka na Jasną Górę. W drogę wyruszyło wiele grup i setki ludzi, których łączył jeden cel –Częstochowa, gdzie czekała na nich Matka Święta.
Szłam w grupie siódmej, której przewodnikiem był ks. Marek Marcinkowski. Czekała nas droga na pewno niełatwa, ale piękna i niezapomniana. Tego roku było bardzo gorąco. Staraliśmy się nie patrzeć na termometry, które pokazywały wysokie temperatury. Abyśmy o nich nie myśleli dbały osoby grające i śpiewające w studiu. Mieliśmy dwa wieczorki modlitewne, które każdego roku są tak samo wzruszające i głębokie. W ramach wieczorku pogodnego odbył się mecz piłki nożnej między moją grupą a grupą piątą (w tym roku puchar był nasz!).
Droga nie była łatwa, ale cieszę się, że mogłam w nią wyruszyć. Jest to naprawdę coś niesamowitego.
Kiedy dobiegł kres naszej dziesięciodniowej pielgrzymki i stanęliśmy przed obrazem Matki Boskiej łzy z oczu płynęły same. To było przeżycie którego nie da się opisać, tego trzeba doświadczyć. Uczucie warte każdego trudu.

Inez Biegańska

Częstochowa – autobusem...

W dniach 14 i 15 lipca odbyła się autokarowa pielgrzymka do sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej. Podczas tych dwóch dni mieliśmy dużo czasu na wyciszenie i modlitwę kierowaną do Jasnogórskiej Pani. Zostawiliśmy przed cudownym obrazem Matki Boskiej (ubranej w bursztynową sukienkę) swoje prośby, podziękowania i uwielbienie. Program pobytu był podobny do zeszłorocznego: droga krzyżowa na wałach, potem msza św. przed cudownym obrazem, Apel Jasnogórski i modlitwy indywidualne. Następny dzień zaczęliśmy od Jutrzni, potem msza św. i modlitwy w Dolinie Miłosierdzia Bożego. Za przygotowanie tych modlitw, intencji i prowadzenia rozważań w autokarze dziękujemy siostrze Jadwidze i Pani Zdzisi.
W drodze do Częstochowy odwiedziliśmy kościół “na Pólku” koło Bralina. Zabytkowy, drewniany i ciekawy kościół, o dziejach którego interesująco opowiadał nam ks. Proboszcz. Parafianie właśnie w tym czasie stroili kościół na odpust w święto Matki Boskiej Szkaplerznej. Przed godziną 13 dojechaliśmy do Krzepic gdzie już kilka grup z Poznańskiej Pieszej Pielgrzymki szykowało się do mszy św. Podczas powitań i radosnych uścisków kilka łez pociekło. Msza św. w lasku wśród zmęczonych piechurów daje możliwość “dotknięcia” ich zmęczenia i ofiary. Łączyliśmy nasze modlitwy z intencjami, z którymi wędrują “nasi” piechurzy. Następne spotkanie z nimi – to już u stóp Jasnej Góry. Kolejne grupy, które od godziny 13 w dniu 15 lipca docierały pod wały, witane były radośnie. Po mszy św. pod murami wracaliśmy do domu zabierając paru “pieszych” pielgrzymów. W drodze prócz modlitwy i śpiewów wysłuchaliśmy wspomnień i wrażeń z przebytych pielgrzymek.
Parafialny Oddział Akcji Katolickiej dziękuje pielgrzymom za serdeczną atmosferę, wzajemną pomoc w drodze i na noclegu, przeprasza za ewentualne uchybienia i przygotowuje się do wspólnego wyjazdu w przyszłym roku.



GALERIA ŚWIĘTYCH NA ODCISKACH PIECZĘCI PARAFIALNYCH (odc.41)

Powoli wracamy z wędrówek wakacyjno – urlopowych. Dziękujmy Panu Bogu za nowe doświadczenia, poznane miejsca, nowych znajomych i szczęśliwy powrót. We wrześniu Kościół zachęca nas byśmy modlili się w intencji pokoju na świecie, który jest zagrożony, w intencji dzieci i młodzieży, przygotowujących się do nowego roku szkolnego. Pielgrzymi polecają Bogu te prośby w sanktuariach naszej Ojczyzny. Zapraszam do bliższego poznania dwóch parafii p.w. Narodzenia NMP (8IX); parafii w Międzychodzie, gdzie rozpoczął posługę duszpasterską nasz były ksiądz wikariusz Sławomir Ruks. Także we wrześniu uroczystości odpustowe odbywają się w parafiach, którym patronuje Podwyższenie Krzyża Świętego (14IX) i św. Stanisław Kostka (18IX).

WENECJA: Zwiedzając w okolicach Żnina Biskupin, ze słynnym rezerwatem archeologicznym w miejscu byłej osady warownej, znajdujemy się też na terenie parafii p.w. Narodzenia NMP w Wenecji, erygowanej przed 1392 r. Obecny neogotycki kościół powstał w latach 1869-72. Poprzednie świątynie ulegały zniszczeniu w latach: 1420, 1759, 1862. W głównym ołtarzu weneckiej świątyni jest cudowny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XVI wieku. W Wenecji warto zobaczyć też zabezpieczone ruiny zamku gotyckiego i skansen taboru wąskotorowego. W sezonie letnim można tam dojechać turystyczną kolejką wąskotorową relacji: Żnin – Gąsawa.
ŻERNIKI: Około 15-20 km od Wenecji, 5 km od Janowca Wlkp. znajduje się kolejna parafia p.w. Narodzenia NMP. Żerniki w latach 1298 – 1849 były miastem. Kościół został wybudowany w 1467 r. Wśród Jego zabytków odnajdziemy figury: Chrystusa Frasobliwego (XI w.), św. Wojciecha i św. Stanisława datowane ok. 1600 r.
MIĘDZYCHÓD UL. MARSZAŁKA J. PIŁSUDZKIEGO: Miasto położone ok. 5 km na północ od szosy Poznań – Gorzów Wlkp. Pierwsze informacje o Międzychodzie pochodzą z XIV w. Przez kolejne wieki przybywało zabudowań wokół Jeziora Miejskiego, położonego w centralnej części Międzychodu. W latach 1838-40 ewangelicy wybudowali na przedmieściu Lipowiec późnoklasycystyczny jednonawowy kościół z podwójnymi balkonami. Po 1945 r. kościół przekazano katolikom i stał się filią parafii p.w. św. Jana Chrzciciela. W latach 1971-74 powstała tu nowa struktura parafialna p.w. Niepokalanego Serca Maryi. Aktualnie licząca prawie 7000 mieszkańców parafia obejmuje też miejscowości wypoczynkowe i wsie po drugiej stronie Warty: Sowią Górę, Żmijowiec, Drzewce, Gorzycko, Muchocin, Muchocinek, Puszczę Międzychodzką, Sarzyce, Sterki, Wielowieś, Mierzynek i Mierzyn. Latem w Mierzynie sprawowane są Msze św. dla wczasowiczów.
SIANÓW: Słysząc o Sianowie, kojarzę to miejsce z zabytkową fabryką zapałek. Liczący 650 lat Sianów graniczy z Koszalinem. Mieszkańcy modlą się w kościółku konstrukcji ryglowej pochodzącym z XV – XVII wieku. W 1951 r. erygowano tam parafię p.w. św. Stanisława Kostki.
OPOLE UL. KATEDRALNA: W 1024 roku do Opola trafiły relikwie Świętego Krzyża sprezentowane ówczesnemu biskupowi przez św. Emeryka. W 1295 r. poświęcono romańską kolegiatę, fundowaną przez Księcia Bolesława I. W 1773 r. dokonano jej gruntownej renowacji. W 1899 r. została ukończona budowa dwóch strzelistych wież o wysokości 73 m. W 1972 kościół Podwyższenia Krzyża Świętego stał się katedrą utworzonej diecezji opolskiej. Wśród zabytków tej katedry odnajdziemy: główny ołtarz z 1773 r., ołtarz Trójcy Świętej, dwie ambony, relikwiarz z cząstką Krzyża Świętego, gotycką chrzcielnicę. W północnej nawie są kaplice: św. Anny „za złotą kratą” i św. Jadwigi, w której jest też obraz Bożego Miłosierdzia. Od 1813 roku, w tej świątyni czczony przez wiernych jest obraz Matki Boskiej Opolskiej, koronowany przez Ojca Świętego Jana Pawła II 21VI 1983 na Górze Świętej Anny. Wcześniej, od czasu przywiezienia tego obrazu w 1702 r. z Piekar Śląskich, był on umieszczony w innych kościoła Opola.

Janusz Walczak


XI Pielgrzymka Piesza z Mosiny
W dniu 40- lecia koronacji Cudownego Obrazu Matki Boskiej Pocieszenia w Górce Duchownej

Dnia 20.08.2006, rano, na pierwszej mszy świętej, spotkać było można osoby ubrane lekko, na sportowo, z małymi plecakami podróżnymi. Głośny śpiew przy dźwiękach gitary, wprowadził nas w nastrój pielgrzymkowy. Sporo spośród nas przystąpiło do spowiedzi oraz komunii świętej. W ogłoszeniach parafialnych, Ojciec naszej parafii, przekazał naczelną władzę nad wędrowną grupą, księdzu Andrzejowi Siejakowi (Marjaninowi), któremu pomagał kleryk Michał Kłos. Ogłoszono też hasło pielgrzymki „ Przywróćmy nadzieję ubogim”. Chwilę po mszy świętej ksiądz proboszcz okiem gospodarza, ocenił ile mu ubywa owieczek. Wszystkich skropił wodą i ruszyliśmy w drogę. Pielgrzymce towarzyszył radiowęzeł, a w nim siostra Damiana, Przemek Piotrowski i Marzena Wilczak z mężem oraz samochód pana Rogalki, w którym można było odpocząć w razie potrzeby. Nagłośnieniem zajął się Michał Soter. Wśród nas były także Mikołajki, które dały koncert, a także osoby, które kilka dni temu wróciły z pielgrzymki pieszej do Częstochowy. Złożyliśmy pokłon przed Grotą Matki Boskiej Fatimskiej w Mosinie. Podczas drogi śpiewaliśmy pieśni maryjne i „Godzinnki”, mieliśmy także trochę czasu na swobodne rozmowy i odmawialiśmy różaniec, a każdą dziesiątke odmawialiśmy w intencji pielgrzymów. Za Krosnem wszyscy podali sobie dłonie w imię hasła : Pielgrzymi to jedna rodzina, starszy czy młodszy, chłopak czy dziewczyna. W Pecnach około godziny 10ej zatrzymaliśmy się aby zjeść śniadanie, po czym pełni sił ruszyliśmy dalej w drogę odmawiając koronkę. Najmłodszą uczestniczką była 9-o letnia wnuczka pani Szymkowiak, a najstarszym pielgrzymem byłem ja. Śpiewniki nie były już tak potrzebne, bo każdy z nas doskonale zna teksty pieśni. Około godziny 12ej mijaliśmy Czempiń, śpiewając i pozdrawiając wszystkich po drodze. Około 13.30 na leśnej drodze zjedliśmy obiad, pyszną grochówkę, którą przywiózł samochód pani Małeckiej. Zaraz po wymarszu ksiądz Andrzej wygłosił konferencję. „Ubogi to ten, który nie umie zastosować nauk kościoła lub w ogóle odsuwa się od niego”. Około 15.30 dotarliśmy do Racot, za którym mieliśmy ostatni odpoczynek tego dnia. Woda i coś słodkiego zawsze były po ręką, dzięki pani Małeckiej i panu Jackowi. Zaczęło dopadać nas zmęczenie. Miła niespodziankę zrobił nam ksiądz Marek Marciniak, obdarował nas pełną torba cukierków. O 18.30 nad jeziorem w Wonieściu odbył się chrzest 8 osób. Wykorzystaliśmy to chwilę, aby podziękować siostrze Damianie, która od nas odchodzi. Wręczyliśmy jej mały kaktus, aby o nas nie zapomniała. Prowadzeni przez proboszcza parafii Wonieścia poszliśmy do kościoła. Dzwony kościoła Św. Wawrzyńca biciem przywitały nas. Złożyliśmy pokłon przed ołtarzem i podziękowaliśmy za drogę. A następnie udaliśmy się do mieszkańców wsi na kwatery. Odświeżeni i posileni około 19.30 wróciliśmy do kościoła. W ciemnym kościele, który rozjaśniały tylko świece, śpiewaliśmy pieśni przy dźwiękach gitary i bębna. W pewnej chwili wszyscy po kolei podchodzili do księdza Andrzeja i odbierali z jego rąk mały znicz odpalany od Paschału ze słowami „ Światło Boga - Światło nadziei”. Po blisko godzinie wracamy na kwatery. Rozmawialiśmy z gospodarzami do północy. Pobudka około godziny 6eji niedługo potem śniadanie. O 7ej w kościele krótka modlitwa i w dalszą drogę. Śpiewem i machaniem rąk żegnaliśmy gościnny Wonieść. Po drodze dalej śpiewaliśmy i rozmawialiśmy. Także i tego dnia ksiądz Andrzej wygłosił konferencję. Około godziny 9.30 mieliśmy ostatni odpoczynek, 4 km od Górki Duchownej. Mijali nas mosiniacy na rowerach. Na przedmieścia naszego celu wyszedł po nas ojciec naszej parafii. Wszyscy doszli w komplecie, o czym proboszczowi zameldował ksiądz Andrzej. Po powitaniu nas przez mosiniaków i proboszcza Górki Duchownej weszliśmy do kościoła ukłonić się przed cudownym obrazem. Po niejednej twarzy ze wzruszenia popłynęła łza. O godzinie 11 odbyła się suma odpustowa. Miał ja rozpocząć nasz proboszcz, ten jednak prowadzenie oddał w ręce księdza Andrzeja w dowód podziękowania za doprowadzenie nas do celu. Po mszy pożegnaliśmy siostrę Damianę i poznaliśmy nowego diakona. Pielgrzymka przeszła do wspomnień. Z żalem trzeba tylko stwierdzić, że co rok idzie nas coraz mniej. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania naszej pielgrzymki. Do zobaczenia za rok na trasie.

Pielgrzym


Tajemnice światła

1. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie.

Jak Cię dostrzec w tłumie, który czeka na chrzest od Jana? Jak usłyszeć głos z nieba, potwierdzający Głos z nieba, potwierdzający, że jesteś wśród nas? Szukam,o Panie, Twojej obecności w znakach prostych i zwyczajnych. Proszę o odnowienie mocy, której kiedyś udzieliłeś mi za pośrednictwem prostego znaku wody.
Przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Gdy Jezus został ochrzczony, otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: ,, Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie’’( Mt 3,13, 16-17). Jezus z Nazaretu przygotowywał się na zstąpienie Ducha Świętego w chwili chrztu w Jordanie, aby rozpocząć swe mesjańskie posłannictwo: ,,gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego’’(Łk 3,21-22). Można by zapytać: dlaczego jeszcze upraszać w modlitwie to, co już zostało przyrzeczone? Modlitwa Jezusa nad Jordanem wskazuje, że nieodzowną rzeczą jest modlić się, ażeby właściwie przyjąć dar z wysokości. Jezus przybył nad Jordan z Nazaretu, gdzie spędził lata ,,życia ukrytego’’. Jego przyjście zostało zapowiedziane przez Jana, który nad brzegami Jordanu wzywał do ,,chrztu na odpuszczenie grzechów’’. Jezus ze swej strony przygotowywał się przez modlitwę do owego wydarzenia o tak doniosłym znaczeniu dla dziejów zbawienia, w którym miał się objawić- choć pod postacią wyrażających Jego obecność znaków- Duch Święty. Czytamy w Ewangelii św. Łukasza:,, gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego’’(Łk 3,21-22). Modlitwa Jezusa, została przez Ojca wysłuchana. Jezus kiedyś powie do Ojca:,, Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz’’( J 11,42 ). Był tego w szczególny sposób świadomy w momencie chrztu, stanowiącego publiczny początek Jego odkupieńczej misji. Św.Łukasz mówi nam, że podczas chrztu Jezusa w Jordanie ,, otworzyło się niebo’’. W tym momencie, Bóg odpowiada na to wołanie, spełnia tę modlitwę.,,Otwarcie się nieba’’ jest połączone ze zstąpieniem na Chrystusa Ducha Świętego pod postacią gołębicy. Jest to widzialny znak, że modlitwa proroka została wysłuchana i że jego proroctwo wypełniło się. Temu widzialnemu znakowi towarzyszy głos z nieba: ,,A znieba odezwał się głos: << Tyś jest mój syn umiłowany, w tobie mam upodobanie>>’’. W Ewangelii Świętego Jana, epizod chrztu Jezusa, jest opisany słowami samego Chrzciciela: ,, Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: ,,Ten nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym który chrzci Duchem Świętym. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym’’. W symbolice chrztu, gołębica wiąże się z wodą i zdaniem Ojców Kościoła, przypomina o tym, co wydarzyło się na zakończenie potopu, który też jest utożsamiany jako symbol chrześcijańskiego chrztu. W Księdze Rodzaju czytamy, że Noe,, wypuścił z arki gołębicę i ta wróciła niosąc w dziobie świeży listek z drzewa oliwnego. Poznał więc Noe, że woda na ziemi opadła’’( Rdz 8,10- 11). Gołębica symbolizuje odpuszczenie grzechów, pojednanie z Bogiem i odnowę Przymierza. A więc to, co dokonuje się w pełni, w epoce mesjańskiej, za sprawą Chrystusa Odkupiciela i Ducha Świętego.

Stanisław Lemke


KSM w Zakopanem
„Góry, to dla niektórych jedyna możliwość osiągnięcia szczytów”    Henryk Jagodziński

[Rozmiar: 21391 bajtów] Przed kilkunastoma dniami wróciliśmy z Zakopanego, miejsca pełnego turystów, górali, oscypków i fantastycznej atmosfery, która pozwala człowiekowi obcować z przyrodą w pełnym znaczeniu tego słowa. Najwyższe góry Polski stały się dla nas miejscem szczególnym, czasem refleksji i zadumy, a także rozrywki i szaleństw.
6 sierpnia, nasz KSM wyruszył w długą podróż do stolicy Tatr. Podróż pociągiem obfitowała w wiele atrakcji i zabawnych perypetii, nie zabrakło również czasu na modlitwę. Były to wakacje szczególne- ostatnie z naszym opiekunem i przewodnikiem duchowym- Ks. Sławkiem. Pełni wiary, zapału i energii zamierzaliśmy zdobywać szczyty.
Zakopane przywitało nas słońcem, już z okna pociągu podziwialiśmy piękne krajobrazy i wysokie góry- udało nam się zobaczyć nawet krzyż na Giewoncie. Naszym informatorem i „panią przewodnik” została Asia Pajączek, z którą urządziliśmy cykl wykładów oraz „Podróży z Joanną”. Udało nam się zdobyć Giewont, a stojąc pod krzyżem odmówić Anioł Pański, na „trójkę wspaniałych” czekał Zawrat. Wspięliśmy się również na Sarnią Skałę, szliśmy Szlakiem Papieskim oraz Doliną Chochołowską, z której zjeżdżaliśmy rowerami jak prawdziwi rajdowcy wysokogórscy!!! Widzieliśmy piękny wodospad Siklawica, karmiliśmy owce na Rusinowej Polanie oraz obejrzeliśmy Wielką Krokiew. Pogoda, jak to w górach- zmienną jest, jednak nie straszne nam były deszcze, z pełną determinacją wychodziliśmy na wcześniej zaplanowane szlaki. Ostatniego dnia, ku uciesze wszystkich z nas wjechaliśmy wyciągiem krzesełkowym na Gubałówkę- pogoda dopisywała, więc z zapartym tchem podziwialiśmy fantastyczne widoki.
Jednak dzień, który najbardziej nam utkwił w pamięci to środowe popołudnie-kiedy to urządziliśmy księdzu Sławkowi urodziny! Był tort, świeczki, słynne „sto lat”, moc uścisków, ciepłych słów, wzruszenia, a nawet łez. Atmosfera tamtego popołudnia na zawsze pozostanie w naszej pamięci, jako że było to pożegnanie księdza, który od września rozpocznie pracę w Międzychodzie. Wakacje szczególne, pełne przygód, śmiechu i zabawy, ale także refleksji i zadumy. Każdy z nas kroczył pewnie szlakiem wytyczonym przez mapy, jednak droga, którą jest całe nasze życie jest ciągle przed nami. Abyśmy nigdy nie zboczyli ze ścieżki Prawdy i Życia, każdy z nas otrzymał krzyżyk, który ma być dla nas szlakiem, zawsze i wszędzie.
Wspominając najlepszy czas naszych wakacji nie sposób zapomnieć o osobach, dzięki którym nasz wyjazd mógł się odbyć. Zaczynamy od NASZEGO UKOCHANEGO KS. SŁAWKA, który pewnie prowadził nas przez trudne szlaki górskie i wspierał nas, pomagał i wysłuchiwał, po prostu za to, ze był… Za czas, który chciał nam poświęcić i słowa, które do nas kierował.. Pani KRYSTYNIE MAŁECKIEJ za pomoc w sprawach organizacyjnych i Pani DOROCIE, która umożliwiła nam pobyt w pięknym domu ze wszelkimi potrzebnymi nam wygodami. Wszyscy razem i każdy z osobna mówimy głośno DZIĘKUJEMY!
Wszystko, co dobre, piękne i miłe, kiedyś się kończy. Nasz wyjazd do Zakopanego jest już wspomnieniem, o którym przypominają nam liczne zdjęcia i filmy, jednak nie sposób zapomnieć o cudownym czasie spędzonym we wspaniałym miejscu. Dwa słowa, które oddają wszystkie nasze uczucia i które towarzyszyły nam codziennie- „jest pięknie” na zawsze pozostaną w pamięci każdego z nas.

Agnieszka Ludwa :)


Historia kościoła parafialnego w Mosinie.

Jak już wspominałem wcześniej, parafia mosińska należała nie tylko do jednych z najstarszych na obszarze Wielkopolski, ale także była stosunkowo rozległa. Jak podaje „Opisu stanu Probostwa Mosińskiego" z 1816 roku „Parochia składa się z Miasta i wsiów, to iest: Mosina Miasto, wieś Budzyń, Pożegowo, Sowiniec, Niwka, Krosna, Krosińskie Olędry, Nowe Olędry, Nowy Folwark przy Olędrach, Borkowickie Olędry, Sowińskie Olędry, Kolonia Ludwigsberg". „Opis Kościoła Parafialnego" z roku 1831 wymienia wśród powyższych miejscowości również wieś Kampratowo.
Jednakże mimo względnie dużego obszaru, jaki obejmowała parafia, poważny problem stanowił fakt, iż„Krosna i wszystkie Olędry przez samych tylko zamieszkałe są Lutrów, pomiędzy któremi rzadko znaleźć Katolika". Według opisu L. Platera z 1841 roku ludność wsi Pożegowo liczyła 112 osób, wsi Sowiniec - 136 osób, wsi Krosno - 278 osób. Nie były więc to liczby małe, tym bardziej, że - wedle „Opisu Kościoła Parafialnego" z 1831 roku -„Dusz Kommunikuiących [w parafii mosińskiej] liczy się zwyczajnie około 900", natomiast ludność miasta Mosiny w latach trzydziestych nie przekroczyła tysiąca. Jakkolwiek odsetek protestantów w okolicy wcale nie był najmniejszy, to jednak pleban mosiński nie miał problemów z zapełnieniem, nie tylko kościoła, ale i cmentarza przed kościołem, w czasie nabożeństw. Wedle „Opis Kościoła Parafialnego" z roku 1831 „Porządek Nabożeństwa iest taki: każdą Niedzielę i Święta około godziny 9 zaczyna się Jutrznia (...). Popołudniowe Nabożeństwo rozpoczyna się o godzinie 2giej. (...) Każdą Uroczystość bywa Kazanie, w Niedzielę zaś bywaią tylko Nauki, na których tłumaczy się Ewangelia albo też rozbiera się pacierz lub też Artykuły Wiary. Prócz tego w czasie W80 Postu i w czasie Adwentu mieyscowy Pleban przed Mszą S. miewa Katechizm tłumaczący, po prostu szczegółowo Artykuły i prawidła Wiary naszey. Ten porządek trwa zawsze". Niestety dopatrzono się i pewnych uchybień, a mianowicie zauważono, że „Lampa się nie pali przed Nay.1 Sakramentem, tylko w czasie Nabożeństwa, z powodu braku na palenie4ey funduszu"; Rzecz jasna, oprócz odprawiania mszy, miał ówczesny proboszcz wiele innych obowiązków względem wiernych. Do najważniejszych z nich - zresztą podobnie, jak obecnie - należało udzielanie sakramentów. Jak podaje „Opis Kościoła Parafialnego": „W roku przeszłym 2 było 47 Chrztów, 6 Ślubów, 53 Pogrzeby". Odnośnie pogrzebów zachowała się drukowana ulotka, prawdopodobnie z początków XIX wieku: Jnstrukcya dla Xięży, podług którey ciż Xięża Prafianów swoich oświecać maią o znakach śmierci aktualnie nastąpioney, aby żaden żyiący ieszcze Człowiek nie był pogrzebionym, wraz z niektóremi Sposobami, jakby można przywieśdź 3 do skutku w każdey Wsi nieodbicie 4 potrzebne dłuższe wstrzymanie się z pogrzebaniem trupów, aby choć ieden z tysiąca mógł bydź w ten sposób uratowanym". Niewątpliwie była to odpowiedź na panującą w owym czasie w całej Europie „fobię" przed pochowaniem żywcem. Zważywszy na stan ówczesnej medycyny i świadomości ludzkiej, zdarzały się przypadki, że błędnie „zakwalifikowano" kogoś, jako nieżywego, po czym następowało „zmartwychwstanie". Przykładem mogą być topielcy, których tętno spada tak bardzo, iż jest niewyczuwalne - a więc niejednokrotnie orzekano zgon. Oczywiście w tych czasach, z braku chłodni, chowano zmarłych jak najszybciej. Bywało zatem, że osoba odzyskiwała przytomność w trumnie, podczas własnego pogrzebu! Z czasem fobia przed pogrzebaniem żywcem urosła do takich rozmiarów, że zaczęto wymyślać różne sposoby, aby można było taką osobę uratować. Jednym z nich były trumny ze specjalnym „kominem" (wystającym ponad ziemię) na szczycie którego wieszano dzwonek. W razie pogrzebania żywcem należało pociągnąć za sznurek znajdujący się w trumnie, wtedy na powierzchni rozlegał się dźwięk dzwonka i mogła nadejść pomoc. Niestety zdarzały się przypadki, że dzwonek był „uruchamiany" na przykład przed wiatr... Łatwo sobie wyobrazić kogoś z rodziny zmarłego, kto akurat wtedy był w pobliżu grobu - zszokowany, ale zarazem pełny nadziei szybko odkopywał trumnę, po to tylko, żeby się przekonać, iż nie było to ,,zmartwychwstanie". Natomiast owa „instrukcja" dowodzi, że strach przed takimi przypadkami przywędrował także i do Polski. Widać jednak, że nie był on aż tak wielki, jako że zaleca się jedynie wytłumaczenie ludziom, w jaki sposób rozpoznać śmierć danej osoby. Proponowano także wstrzymanie się z pogrzebem przez jakiś czas - aż do uzyskania pewności, że zmarły faktycznie nie żyje (w praktyce zapewne oznaczało to moment, w którym zmarły zaczynał wydzielać,gapach"...).
Niestety dbałości o sprawne odprawianie jednych sakramentów towarzyszyły zaniedbania względem innych, a mianowicie: „dotąd z Parafian nikt nie pamięta, aby w Kościele był kiedy Sakrament Bierzmowania Administrowany". Wynika z tego, że wszystkie sakramenty były sprawnie i na bieżąco „administrowane", z wyjątkiem bierzmowania. W tym przypadku - skoro nikt nie pamiętał, kiedy ostatni raz było ono udzielane - oznacza to, że musiało być nie udzielane już od szeregu lat.
Wypada dodać, że kościół mosiński mógł się pochwalić w 1831 roku posiadaniem relikwii, a mianowicie: „prócz Reliąui Śgo Stanisława Biskupa i Męczennika (...), są ieszcze Reliąuie Śgo Aurelego umieszczone w Krzyżu, czyli Pacyfikale (...)". Niestety ,,(...) na udowodnienie, że wspomniane Reliąuie są prawdziwe, żadne się nie znayduią Autentyki". W praktyce oznaczało to, że nie posiadano dowodów na to, iż wspomniane relikwie były autentyczne. Jednakże mimo tego zapewne i tak pełniły one bardzo istotną rolę w umacnianiu wiary oraz wytworzeniu poczucia przynależności do jednej wspólnoty religijnej. Zresztą całkiem podobne zadanie miały spełniać wspólnie obchodzone uroczystości religijne. Jak podaje „Opis Kościoła Parafialnego": Jeden tylko iest odpust Śg0 Mikołaja Patrona Kościoła, który się rokrocznie 6 Grudnia odbywa". Wynika z tego, że tak, jak współcześni Mosiniacy obchodzą urodziny patrona swojego kościoła, również i dwa stulecia temu było to najważniejsze święto, prawdopodobnie połączone z okolicznościowym jarmarkiem. Aby podsumować stan duchowny parafii mosińskiej warto wspomnieć o ocenie, jaką wystawił dziekan wizytujący w Mosinie w 1831 roku: „Grzechów głównych, zgorszenia, ani też grzechów jawnych w Parafii tuteyszey niemasz", co być może miało związek z tym, iż „(...) szynkowni (...) w bliskości [kościoła] niemasz żadnych".

Błażej Matelski


1 skrót od: Nayświętszym, czyli Najświętszym.
2 w roku 1830.
3 czyli „przywieść" - w znaczeniu: doprowadzić.
4 w znaczeniu: konieczne.

JAK SZYBKO MIJAJĄ LATA...

To było tak niedawno, a już mija pięć lat. To prawda czasu nie da się zatrzymać. Pamiętam, w 2001 roku przybył do naszej parafii młody kapłan, ksiądz Sławomir Ruks. Jako młody kapłan, nowa parafia, nowi parafianie trochę peszy i czuje się obco, tak zapewne czuł się ksiądz Sławek wśród tak licznych parafian.
Po krótkim pobycie księdza Sławka w naszej parafii pomyślałam sobie, że nasza wspólnota różańcowa nie ma aktualnie opiekuna, po odejściu poprzedniego księdza Mariusza. Wspólnota bez opiekuna, to jak dzieci bez ojca, więc postanowiłam poprosić księdza kanonika o wyrażenie zgody na to, aby ksiądz sławek został tym opiekunem i tak też się stało. Ksiądz Kanonik nie stawiał sprzeciwu, a ks. Sławek po krótkim namyśle dał mi pozytywną odpowiedź i tak nawiązała się nasza współpraca z naszym opiekunem. Już 26-go sierpnia mięliśmy pierwsze spotkanie w salce katechetycznej „przy herbacie i ciastku”, ks. Sławek był trochę onieśmielony, ale po krótkiej rozmowie z tak licznym gronem, wspólnym śpiewaniu pieśni i piosenek poczuł się jak u siebie w domu, i to było bardzo miłe bo zarówno jedna jak i druga strona były zadowolone...
Nasz Żywy Różaniec liczy sobie 13 Róż matek i 2 Róże Ojców.
Tradycyjnie w każdy pierwszy czwartek miesiąca o godzinie 17.30 nasza wspólnota odmawia różaniec i mamy mszę świętą od Żywego Różańca w różnych intencjach a sprawował ją i słowo Boże głosił nasz opiekun.
Ksiądz Sławek jest kapłanem o dobrym i wrażliwym sercu, zawsze swoją dobroć wyrażał w słowach i czynach, głosząc Słowo Boże, które często wyciskało nam łzy z oczu. Nigdy też nie odmówił pomocy, zawsze znalazł trochę czasu by służyć radą i pomocą kapłana. Po za swoimi obowiązkami kapłańskimi znalazł czas aby wyjechać z nami na pielgrzymki, szczególnie do miejsc związanych z kultem maryjnym. Ostatnia taka pielgrzymka została zorganizowana z inicjatywy naszego opiekuna do Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej do Obór, by tam wspólnie się modlić i uczestniczyć we mszy świętej, a po zakończeniu otrzymać Boże błogosławieństwo przez indywidualne nakładanie rąk na głowę. Po tej ceremonii wracaliśmy spokojni do domu.
Obory to mała wioska położona w północnej części powiatu lipnowskiego i tam właśnie znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej, którego kustoszami są Ojcowie Karmelici.
Nie mogę też pominąć faktu iż z inicjatywy księdza Sławka, w naszej parafii, na placu przy kościele została postawiona figura Matki Boskiej Fatimskiej-różańcowej, której ksiądz Sławek jest czcicielem.. Po skończonej porannej mszy świętej można go było spotkać pogrążonego w modlitwie pod figurą. A parafinie wdzięczni za to, bo od 13-go maja aż do października każdego 13-go dnia miesiąca parafianie spotykają się na modlitwie różańcowej, by następnie w procesji razem z Maryją podążać do świątyni i uczestniczyć we mszy świętej ku czci Matki Bożej Fatimskiej. Po zakończonej mszy świętej krótką modlitwą a następnie Apelem Jasnogórskim żegnamy się z Maryją.
Ksiądz Sławek pomimo codziennych obowiązków jako kapłana włączał się czynnie w życie parafii. To z jego inicjatywy, po raz pierwszy w naszej parafii zostało zorganizowane wraz z młodzieżą Misterium Męki Pańskiej, w którym sam brał czynny udział w roli Pana Jezusa, nie zważając na chłodną porę roku, bo czynił to dla cierpiącego Chrystusa.
Za to wszystko księże Sławku dziękujemy i zapewniamy o modlitwie. Niech Matka Boża ma księdza w swojej opiece, a za wszystko dobro wynagradza dobrym zdrowiem.
W nowym miejscu pasterzowania SZCZĘŚĆ BOŻE.

Zelatorka Mroczek Władysława


Z ostatniej chwili:

Mosiński Chór Kościelny w dniach 1-4 września 2006 odbywa tournee artystyczne po Ziemi Kołobrzeskiej. Chór będzie koncertował i weźmie udział we Mszy św. w Katedrze w Kołobrzegu i okolicznych miejscowościach uzdrowiskowych w Mielnie i Sarbinowie.


Czy do małżeństwa trzeba się przygotować?

Bóg powołał człowieka do istnienia z miłości i do miłoŹści. Zdecydowana większość ludzi realizuje to powołanie na drodze życia małżeńskiego. Czym różni się małżeństwo chrześcijan od każdego innego? Zewnętrznie niczym. Zasadniczą różnicą jest przeżywanie go w „nowym duchu”. Relacje małżeńskie zachowując swoją „naturalność” i cały doczesny wymiar stają się „inne” właśnie, dlatego, że są zanurzone „w Panu”. „Ponieważ Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, ich wzajemna miłość staje się obrazem absolutnej i niezniszczalnej miłości, jaką Bóg miłuje człowieka” (KKK 1604). Życia całego nie starczy, by do takiej miłości dorosnąć, ale Jezus nigdy nie obarcza człowieka ciężarem nie do udźwignięcia. To Panu Bogu przede wszystkim zależy na szczęściu każdego człowieka. Przyjmując sakrament przyjmujemy łaskę = pomoc Boga. Współpracując z nią, na co dzień małżonkowie mogą przyczyniać się do takiego kształtowania wzajemnych więzi, by jedność między nimi stawała się znakiem obecności Boga.
Mogą, bo i w miłości i w małżeństwie zasadniczą rolę odgrywa wolna wola - „czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu?...” Sakrament nie jest czymś dodanym do małżeństwa, czymś „przy” małżeństwie. Sakramentem jest właśnie samo małżeństwo, o ile przeżywa sieje w perspektywie wiary w Chrystusa i w zjednoczeniu z Nim.
Przygotowanie do małżeństwa rozpoczyna się w „rodzinie gniazda”. Najważniejszym posagiem, jaki rodzice mogą dać swemu dziecku jest piękna, wierna wzajemna miłość. To rodzice pierwsi swoim przykładem uczą, jak dzień po dniu w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli budować szczęśliwe małżeństwo i rodzinę. Młody człowiek dojrzewając, odkrywa swoje życiowe powołanie i weryfikuje zaobserwowane wzorce ludzkich zachowań. Jeśli odkryje, że jest wezwany do założenia rodziny powinien również dowiedzieć się, że Pan Bóg ma bardzo konkretny plan dla wspólnoty życia kobiety i mężczyzny.
Naglącą staje się potrzeba kształtowania wśród ludzi ochrzczonych świadomości, że biała suknia i piękno brzmienia organów w kościele to zbyt powierzchowna motywacja do przyjęcia sakramentu małżeństwa, a wynajęcie sali i rozesłanie zaproszeń na uroczystość to niewystarczające przygotowanie do wypełniania przyrzeczeń obowiązujących do śmierci.
Począwszy od lat 60-tych rozwijana jest w Kościele w Polsce akcja przygotowywania młodych katolików do życia w rodzinie. Znaczący udział w tym dziele miał Sługa Boży Jan Paweł II. Katechezy przedmałżeńskie realizowane przeważnie, jako cykl 6 spotkań. Prowadzone są przez księży i osoby świeckie. Mają na celu pogłębienie, a często dostarczenie chrześcijańskim narzeczonym wiadomości na następujące tematy:
1. W kogo wierzę?- podstawy wiary.
2. Sakramentalność małżeństwa.
3. Istota i rozwój miłości.
4. Miłość małżeńska.
5. Różnice w przeżywaniu miłości przez kobietę i mężczyznę.
6. Trudności w małżeństwie.
7. Odpowiedzialne rodzicielstwo.
8. Wychowanie do miłości.
9. Wykroczenia przeciwko życiu.
10. W obronie życia.
11. Rodzina Kościołem Domowym.
12. Powołanie chrześcijańskie.

Na te spotkania para narzeczonych zgłasza się razem w wybranym przez siebie miejscu (wykaz na odwrocie), a po zakończonym kursie otrzymuje stosowne zaświadczenie.
Bliższe przygotowanie do przyjęcia sakramentu małżeństwa odbywa się w parafii w ramach 3 spotkań w poradni Duszpasterstwa Rodzin. W sposób bardziej praktyczny poszerzają one wiadomości na temat istoty miłości małżeńskiej i odpowiedzialnego rodzicielstwa.
Zadaniem poradni jest również wyposażyć narzeczonych w wiedzę na temat praw rządzących ludzką płodnością a także w praktyczną znajomość sposobów naturalnego planowania poczęć, opartych na umiejętności rozpoznawania dni płodności i niepłodności kobiety. Jest to pomoc, jaką Duszpasterstwo Rodzin oferuje przyszłym małżonkom, by w zgodzie ze sumieniem i nauką Kościoła mogli budować uświęconą sakramentem wspólnotę życia. Zajęcia w poradni przy naszej parafii odbywają się w II i IV środę miesiąca w Do-mu Katolickim. Z uwagi na zadania praktyczne, które narzeczem mają do wypełnienia najlepszy czas na rozpoczęcie spotkań w poradni to 3-2 miesiące przed ślubem.
Przynajmniej 3 miesiące przed planowanym ślubem narzeczeni powinni udać się do biura parafialnego, aby uzyskać konieczne informacje i uczestniczyć w pierwszej rozmowie duszpasterskiej. Po przedłożeniu odpowiednich dokumentów, (dowody osobiste, świadectwo chrztu obojga najświeższej daty z adnotacją o bierzmowaniu, świadectwo ukończenia nauki religii w zakresie szkoły średniej lub ponadpodstawowej, zaświadczenie o uczestnictwie w katechezie przedmałżeńskiej, zaświadczenie o uczestnictwie w 3 spotkaniach w przykościelnej poradni Duszpasterstwa Rodzin; w uzgodnionym terminie narzeczeni podają dane świadków, oraz przedstawiają poświadczenie spowiedzi przedślubnej) spisywany jest protokół kanoniczny. W naszej parafii czas na rozmowy księdza z narzeczonymi w biurze parafialnym zaplanowany jest na II i IV piątek miesiąca od godz. 16.00.
Tyle formalności, tyle „papierków”, tyle starania! A brakuje jeszcze najważniejszego. Człowiek na początku swej historii nie był wierny pierwotnemu zamysłowi Boga względem siebie, a co za tym idzie i względem małżeństwa. Grzech pierworodny zakłócił pierwotną harmonię małżeńskiej wspólnoty osób, nie naruszył jednak istoty małżeństwa. Każde prawdziwe małżeństwo jest jedno, święte i nierozerwalne, niezależnie od tego, co ludzie o małżeństwie myślą. Z chwilą, kiedy małżeństwo zostaje ważnie zawarte, staje się rzeczywistością Bożą. Aby leczyć rany spowodowane przez grzech, mężczyzna i kobieta potrzebują łaski, której Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu nigdy im nie odmawia. Bez tej pomocy mężczyzna i kobieta nie mogą urzeczywistnić wzajemnej jedności ich życia, dla której Bóg stworzył ich „na początku”. Dlatego zaraz po rocie małżeńskiej nowożeńcy proszą - „Tak mi dopomóż Boże w Trójcy Jedyny i wszyscy święci”. Małżeństwo trwa każdego dnia, do śmierci i przez cały ten czas mąż i żona potrzebują Bożego wsparcia. Dlatego przygotowanie do małżeństwa, to także odpowiedź na apel, jaki Jan Paweł II wystosował również do wszystkich narzeczonych:
„Wierna, wyłączna i wytrwała miłość między mężem a żoną jest darem, o który trzeba się modlić. Modlitwa umacnia jedność wszystkich członków rodziny. Modlitwa odgrywa istotna rolę w rodzinie jako „Kościele domowym”, kiedy rodzice i dzieci w pokornej i ufnej modlitwie wspólnie proszą Boga o łaskę i pomoc. Apeluję do was wszystkich o umacnianie życia rodzinnego - dla waszego własnego szczęścia, dla dobra Kościoła, dla pomyślności całego społeczeństwa”.

Małgorzata Szeszko