„NASZA DROGA DO EMAUS”

czyli refleksje z pobytu w Sarbinowie w dniach 30.04-03.05.2003

 

W środę po południu grupa młodych ludzi naszej parafii, zaangażowana w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży, spotkała się przy figurce Matki Bożej z Fatimy, aby prosić ją o opiekę na czas wyjazdu nad morze do Sarbinowa.

Ci, którzy niestety nie mogli z nami wyruszyć przybyli, aby nas pożegnać i życzyć szczęśliwej drogi. Nie obyło się bez łez. W czasie podróży łączyli się z nami za pomocą no­woczesnych środków przekazu (czyli telefonów komórko­wych). DZIĘKI WAM!!!

Nasza wyprawa nie doszłaby jednak do skutku, gdyby nie dobre serce i wspaniałomyślność naszego księdza pro­boszcza Edwarda Majki. Dzięki niemu otrzymaliśmy zapro­szenie od Państwa Bożeny i Przemysława Kwaśniewskich do Ośrodka Wczasowego „Luboń”.

Pragniemy serdecznie podziękować tym ludziom za oka­zaną nam życzliwość i wszelkie dobro.

Jan Paweł II powiedział, że:

„Człowiek jest wielki nie przez to, co ma,

nie przez to, kim jest,

lecz przez to,

czym dzieli się z innymi.”

Bóg zapłać Wam!

Uczniowie zmierzający do Emaus początkowo nie po­znali Chrystusa. My na naszej drodze staraliśmy się zbliżyć do Niego.

Każdy dzień wędrówki stawiał pytanie: „ Quo vadis ho­mine?” (Dokąd zmierzasz człowieku?).

Poprzez codzienną modlitwę brewiarzową, rozważanie słów Pisma Świętego, oraz różaniec i nabożeństwa majowe, a szczególnie przez cudowną Eucharystię, każdy z nas nie­ustannie pytał siebie: „ QUO VADIS?”

Spacerując plażą do latarni morskiej w Gąskach stąpali­śmy po kamieniach, które kuły tak jak sumienie, gdy jest wrażliwe.

Spoglądając na zachodzące słońce (co niektórzy na wschodzące), wyobrażaliśmy sobie jak potężny i wspaniały jest Pan Bóg.

Czuliśmy Jego tchnienie, gdy otulił nas wiatrem.

Czasem nas doświadczał. Nie obyło się bez ulewy, kiedy wyszliśmy na spacer do Chłopów. Jednak za chwilę ukazał, że stale się nami opiekuje, zsyłając cieplutkie słoneczko.

Wiedzieliśmy, że nieustannie czuwa nad nami i troszczy się o nas.

Chrystus jest jak tęcza, która zachwycała wszystkich swym blaskiem. Łączy tych wędrujących po Ziemi z Niebie­skim Królestwem, do którego zmierzają.

On chce dać nam „ Wody Żywej”, abyśmy już więcej nie pragnęli.

Na naszej drodze do Emaus stawia znaki, które trzeba odczytywać miłością. Dzięki niej: „z wielkości i piękna stwo­rzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (Mdr 13,5)

 

Bóg pragnie, abyśmy byli radykalni w swym postępowa­niu. Stawia wymagania, bo nas kocha prawdziwie. Chociaż nic wielkiego nie przychodzi łatwo, warto się napracować, aby na końcu swej drogi oglądać Stwórcę twarzą w twarz. Bramą Pana jest krzyż, „jeśli chcesz przez nią wejdź.” Masz wybór. Jezus daje Ci wolną wolę. Stawia przed Tobą: dobro i zło. Ty decydujesz! On nie chce Tobie niczego nakazywać. Nic nie musisz, bo: „na mus nadają się tylko jabłka.”

On jest cierpliwy, łaskawy.

On jest MIŁOŚCIĄ, a my Jego umiłowanymi dziećmi.

Zmartwychwstał i żyje dziś, dzięki Niemu „blaskiem ja­śnieje noc, nie umrzesz nie, lecz będziesz żył, bo On ukazał swą moc!”

Dziękujemy, Tobie Panie, za to, że: „łaską jesteśmy zbawieni, i z Twej łaski” mogliśmy być w Sarbinowie!!!

AMEN.

 

Wyrazy wdzięczności kierujemy do naszych kierowców (Lanosa, Almery, Corsy i Kadeta), którzy wytrwale służyli nam (chociaż czasem chcieliby jechać czymś innym), aby­śmy bezpiecznie dotarli do celu. Wprawdzie wszyscy nie przejedziemy tymi autami „przez granicę”, ale obyśmy „z ufnością przemierzali swoją drogę do Emaus.”

Bardzo dziękujemy księdzu Sławkowi, który jest naszym przewodnikiem na tej drodze i pomaga nam odczytywać znaki Boże.

BÓG ZAPŁAĆ!

K S M