Jan Paweł II


16.10.1978 - 2.04.2005

Dzisiaj jesteśmy już inni
Karol Wojtyła przyszedł na świat 18 maja 1920 roku. Dla Polski była to chwila bardzo szczególna. Państwo, które kilkanaście miesięcy wcześniej odzyskało niepodległość po 123 latach obcego panowania, toczy wojnę z Rosją bolszewicką. I właśnie dzień 18 maja staje się dniem triumfu. Po zdobyciu Kijowa wraca do Warszawy naczelnik państwa Józef Piłsudski, przyjmowany „jako następca dawnych hetmanów, który odrodził wielkość Rzeczypospolitej”. Po wielu dziesięcioleciach Karol - już jako papież Jan Paweł II - kilkakrotnie w publicznych przemówieniach wracać będzie do szczególnych okoliczności historycznych swoich urodzin. Ziemia, której był synem naznaczona była przez ból i cierpienie. Z bólu i łez tej ziemi wyrósł ten, który także cierpiał. Widząc te cierpienia, spojrzał łaskawie

Benedykt XVI


19.04.2005 -

Joseph Ratzinger urodził się 16.04.1927 r. w Marktl am Inn w Bawarii. Święcenia kapłańskie przyjął 29.06.1951 r. W wieku 26 lat rozpoczął działalność naukową, początkowo jako wykładowca dogmatyki i teologii fundamentalnej we Fryzyndze, a następnie był profesorem w Bonn, Mnster, Tybindze i Ratyzbonie. Podczas Soboru Watykańskiego II, jako młody teolog, brał czynny udział w jego pracach. 24.03.1977 Paweł VI mianował go arcybiskupem metropolitą Monachium i Fryzyngi, a wkrótce potem, na konsystorzu 27.06 tegoż roku powołał go w skład Kolegium Kardynalskiego. 25.11.1981 r. Jan Paweł II powierzył mu kierowanie Kongregacją Nauki Wiary. Joseph Ratzinger jest jedynym hierarchą watykańskim, pełniącym tak długo kierownicze stanowisko w Kurii. Bardzo cenił Jana Pawła II i uważał go za wzór do naśladowania. W 2000 r. kard. Ratzinger otrzymał tytuł doktora honoris causa wrocławskiego Papieskiego Wydziału Teologicznego. Dnia 19.04 został wybrany Papieżem i przyjął imię Benedykta XVI.

Pan nasz na swego wiernego sługę i wybrał Go spośród wielu. On zaś tak jak stał, ruszył do Rzymu. Ze spokojem i poczuciem wielkiej odpowiedzialności za losy świata przyjął werdykt konklawe. Białostocki Biuletyn Kościelny przypomina, że „16 października 1978 roku o godzinie 18.44 w centralnej loggi bazyliki Świętego Piotra ukazał się w asyście kardynał Pericle Felici, „by zgodnie z odwieczną tradycją - ogłosić Urbi et Orbi, radosną nowinę”. Dokładnie o 18.45 głośniki przekazały i Miastu, i Światu słowa kardynała: „Zwiastuję wam radość wielką: mamy Papieża - w osobie Najdostojniejszego i Najczcigodniejszego Pana, Karola, Kardynała Świętego Kościoła Rzymskiego, Wojtyły, który przybrał sobie imię: Jan Paweł II”. Pierwsze słowa tej formuły, czytamy we wspomnianym Biuletynie, nawiązywały do Ewangelii według św. Łukasza, z objawienia przez anioła Pańskiego radosnej nowiny pasterzom: „Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan”.
Wydaje się, „że w tamten październikowy wieczór po raz pierwszy od niemal dwóch tysięcy lat, słowa te wywołały podobną reakcję, jak w przypadku pasterzy czuwających przy swoich stadach”. Wśród tłumów na placu nastąpiło najpierw zdziwienie, ale już wkrótce rozległa się burza oklasków, która przeszła w owację, gdy dotarło do obecnych imię nowego Papieża - Jan Paweł II. Dostrzeżono w tym deklarację kontynuowania dzieła Jana Pawła I. Kiedy po około dwudziestu minutach od chwili podania wiadomości o wyborze nowy Papież ukazał się w głównej loggii bazyliki watykańskiej i wypowiedział kilka słów w języku włoskim, tłum, wpatrując się w jego dobrą, łagodną twarz, nie przestawał owacyjnie go witać, dając mu w ten sposób do zrozumienia, że już go kocha. Kilkuminutowe przemówienie w języku włoskim, w którym Karol Wojtyła prosił rzymian o modlitwy i kilkakrotnie wymienił imię Maryi, pozyskało mu serce Rzymu, który tak jak Polska, uważa Matkę Boską za ośrodek swojej religijności.
Zdumienie decyzją konklawe było powszechne. Także w naszej ojczyźnie zapanowało ogromne poruszenie i wielka wzruszająca radość. Gorączkowo szukano jakiegoś wyjaśnienia, dostrzegano bowiem w decyzji konklawe szczególną łaskę, jaką dobry, miłosierny Bóg obdarza umiłowany naród. Wkrótce miało okazać się, że jak zwykle, w najważniejszych sprawach dotyczących naszego niezwykłego narodu – najbardziej znaczących słów, słów kluczy, szukać należy w poezji. Przypomniano sobie, że nasz wielki poeta, Juliusz Słowacki, napisał poruszający, wręcz proroczy, wiersz, zaczynający się od słów: „Pośród niesnasków - Pan Bóg uderza...” Jego bohaterem był Papież Słowiański.
I stało się to, co przepowiedział poeta. Następcą Świętego Piotra i Namiestnikiem Jezusa Chrystusa na ziemi został nie Włoch, ani też żaden z kardynałów z Europy zachodniej, kolebki rzymskiego chrześcijaństwa, lecz Słowianin, pochodzący z narodu, który przyjął chrzest dopiero u schyłku pierwszego tysiąclecia. Czyż nie o tym wydawał się mówić wiersz Słowackiego?:

Pośród Niesnasków - Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon
Dla Słowiańskiego oto Papieża
Otwarty tron.
Ten przed mieczami tak nie uciecze
Jako ten Włoch,
On śmiało jak Bóg pójdzie na miecze.
Świat mu - to proch.

Słowianin, Polak, nasz ukochany brat został papieżem. Przyjął wezwanie Pana: „Pójdź za mną” zawierzając całkowicie życie Temu, który go wybrał.
W ojczystej ziemi pozostawiał przyjaciół, ukochany Kraków, Częstochowę, górali i góry. Przede wszystkim jednak pozostawił Wadowice, miasteczko, liczące kilkanaście tysięcy mieszkańców, położone u stóp niewysokich, pokrytych lasami Beskidów. Właśnie tu wszystko się zaczęło: „I życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła, i teatr się zaczął, i kapłaństwo się zaczęło”. Jakże więc trudno było opuszczać te rodzinne miejsca. Od tej chwili już zawsze tęskniliśmy do niego i od tej chwili on już zawsze tęsknił:

„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba...
Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...”

Poeta, dramaturg, mistyk, filozof, stał się teraz jeszcze pielgrzymem, przemierzającym ze słowami nadziei cały ziemski glob. Nie lękajcie się. Otwórzcie drzwi Chrustusowi, mówił do strapionych, zło dobrem zwyciężajcie, powtarzał i przypominał, powołując się na słowa wieszcza narodowego, Adama Mikiewicza: „Cywilizacja prawdziwie godna człowieka musi być chrześcijańska”.
Ci, którzy nie mogli znieść blasku tego niezwykłego pontyfikatu, miłości rozlewającej się jak kojące źródło na cały świat, podnieśli rękę na Jana Pawła II. Od śmierci uratowała go wówczas Ta, której, jako sierota, spragniony matczynej opieki, już dawno zawierzył swoje życie. Nie spełniło się życzenie zrodzone z nienawiści do prawdy głoszonej przez tego bezgranicznie dobrego człowieka.
Od tej chwili Ojciec Święty stał się jeszcze silniejszy siłą ducha. Obalał niesprawiedliwe systemy. Bez broni, używając tylko słów, gdyż był mistrzem dialogu. Wszyscy, którzy z nim się zetknęli, podkreślają, że kiedy z kimś rozmawiał, dokładnie i w skupieniu mu się przyglądał i słuchał tak, jak nikt inny słuchać nie potrafił. Przekraczał granice, których nikt przed nim przekroczyć nie miał odwagi. Wszedł do żydowskiej synagogi, modlił się pod Ścianą Płaczu, głośno i wyraźnie powiedział całemu światu, że nie ma żadnego teologicznego usprawiedliwienia dla prześladowań Żydów. Rozmawiał z muzułmanami, miał wielką odwagę, aby przeprosić za grzechy katolickiego Kościoła wszystkich, którzy doznali jakiejkolwiek niesprawiedliwości i krzywdy właśnie ze strony tego Kościoła.
Od chwili zamachu Ojciec Święty zaczął jednak podupadać na zdrowiu. Do cierpienia duchowego spowodowanego śmiercią ukochanej matki w dzieciństwie, potem podziwianego brata, i wreszcie drogiego ojca, dołączyło cierpienie fizyczne, które z biegiem lat stawało się coraz bardziej widoczne na jego obliczu.
Była w nim jednak zawsze niezwykła siła ducha, moc, która wypływała z czystego wnętrza tego szczególnego człowieka i opromieniała jego cierpiącą twarz, twarz pasterza, który niestrudzenie pasł swoje owieczki, nauczał, upominał każdego z nas z osobna i całą ludzkość razem. Oparciem dla niego był zawsze krzyż, także dosłownie. Gdy stopniowo opuszczały go siły, wspierał się na nim drżącymi rękami. Dźwigał bowiem na swoich barkach ogromny ciężar odpowiedzialności za tych, którzy wierzą i jeszcze większy za tych, którzy jeszcze nie uwierzyli.
W ostatnich tygodniach przed śmiercią Ojciec Święty zamilknął. Wtedy stał się wielki cud. Cały świat zanurzył się w tym milczeniu, jak w zdroju. Słuchając milczenia papieża, zagłębialiśmy się w nasze dusze, cielesność stała się nagle mniej znacząca, to co w człowieku duchowe było teraz naprawdę ważne. Odzyskaliśmy szacunek dla podeszłego wieku i cierpienia, które często mu towarzyszy. I po raz drugi oddaliśmy głos Juliuszowi Słowackiemu, który marzył kiedyś, aby jego poezja zwykłych zjadaczy chleba w aniołów przemieniła. W tych znaczących dniach choroby i cierpienia papieża poezja jego życia przemieniała nas Polaków i całą ludzkość w aniołów. Byliśmy skupieni, pełni spokoju i rozmyślań nad własnym życiem, odwiedzaliśmy kościoły, modliliśmy się, czuwaliśmy. Jeszcze ciągle jednak nie wiedzieliśmy, nie chcieliśmy wiedzieć, że nasz mądry pasterz przygotowuje całą ludzkość na swoje odejście.
„Widziałem, jak cierpiał Ojciec Święty. To był wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa”. W takich słowach opisywał ostatnie dni życia papieża jego osobisty lekarz Renato Buzzonetti. A potem dodał: „Jego ciało było wizerunkiem męki, tym wyraźniejszym tuż po Wielkanocy, w której Ojciec Święty tak bardzo chciał uczestniczyć mimo choroby. Odchodził bardzo powoli, zmożony przez ból i cierpienie.” Buzonetti podkreślał to, o czym mówił każdy, kto widział papieża: o niesamowitej sile i wymowności jego spojrzenia oraz wewnętrznej pogodzie i pogodzeniu się z wielką tajemnicą.
Ojciec Święty Papież Jan Paweł Największy zmarł 8 kwietnia 2005 roku o godzinie 21.37. Zmarł pasterz całej ludzkości, ale zmarł również nasz brat, Polak, zmarł ten, który miłował ojczystą ziemię i nigdy nie zapominał ani o nas, ani o niej.
Przymykam swoje oczy i widzę Jego dobre oczy, Jego ramiona gotowe objąć wszystkich ludzi, cały świat. Widzę wszystkie miejsca tak Mu bliskie: Wadowice, Kraków, Częstochowę. Był moim bratem, był Polakiem. Powiedział, dziś już wiemy, że o Nim, Juliusz Słowacki:

Gołąb mu słowa - słowem wyleci,
Poniesie wieść,
Nowinę słodką, że Duch już świeci
I ma swą cześć;
Niebo się nad nim - piękne otworzy
Z obojgu stron,
Bo on na tronie stanął i tworzy
I świat i tron.

On przez narody uczyni bratnie,
Wydawszy głos,
Że duchy pójdą w cele ostatnie
Przez ofiar stos.
Moc mu pomoże sakramentalna
Narodów stu,
Że praca duchów - będzie widzialna
Przed trumną tu.

Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość,
Robactwo - gad,
Zdrowie przyniesie - rozpali miłość
I zbawi świat,
Wnętrza kościołów on powymiata,
Oczyści sień,
Boga pokaże w twórczości świata
Jasno jak dzień.

Widzę jeszcze okno jego papieskiego apartamentu, z którego, wydaje się, że od zawsze błogosławił światu i nam Polakom i głęboko wierzę w słowa kardynała Ratzingera: „Nasz ukochany Papież stoi teraz w oknie domu Ojca, widzi nas i nam błogosławi.”
Te niezwykłe dni były najtrudniejszymi i chyba najpiękniejszymi w moim dotychczasowym życiu. Ta poruszająca kacheteza, katecheza cierpienia i milczenia na zawsze już odmieniła moje serce i moją duszę.

Wiesława Szubarga




O Pani nasza!

O Pani nasza!
Orędowniczko nasza,
Pośredniczko nasza,
Pocieszycielko nasza.
Z Synem swoim nas pojednaj,
Synowi swojemu nas polecaj,
Swojemu Synowi nas oddawaj.
Naucz nas Twojego zawierzenia,
Twojej nadziei i Twojej miłości.
Naucz nas wychodzić ku Twojemu Synowi.
Prowadź nas do Niego.
Niech On będzie odpowiedzią
na wszystkie nasze pytania.
Naucz nas wychodzić ku innym ludziom,
może bardziej biednym i samotnym
niż każdy z nas.
Naucz nas służyć życiu
od jego poczęcia aż po naturalną śmierć.
Naucz nas to życie przyjmować.
Niech nasze serca będą otwarte,
niech będą otwarte domy i kraje.
Wyzwól nas z lęku,
byśmy nie bali się ubogich
z Jezusowej Ewangelii:
dzieci, starców, chorych i cudzoziemców,
byśmy umieli otworzyć drzwi
Zbawicielowi świata i człowieka.
Ty przywracasz tajemnicę życiu
i temu wszystkiemu,
co je rodzi, co daje mu sens.(…)

Źródło:
„Modlimy się z Janem Pawłem II”
Wybór Andrzej Sujka
Warszawa: Verbinum, 1997




MAJOWY KALENDARZYK LITURGICZNY 2005


1.05.(niedz.) Józefa rzemieślnika
3.05.(wt.)
4.05.(śr.)
6.05.(pt.)
NMP KRÓLOWEJ POLSKI-uroczystość Rocznica Konstytucji 3 Maja
Św. Floriana
Świętych Apostołów Filipa i Jakuba-święto
8.05.(niedz.) WNIEBOWSTĄPIENIE PAŃSKIE- uroczystość
9.05.(pon) Św. Stanisława biskupa i męczennika – Głównego Patrona Polski -uroczystość przeniesiona z 8.05.
13.05.(pt) Matki Bożej Fatimskiej
14.05 (sob) Świętego Macieja Apostoła -święto
15.05.(niedz.) ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO -uroczystość
16.05(pon) NMP Matki Kościoła-święto
22.05.(niedz.) TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTSZEJ-uroczystość
24.05.(wt.) NMP Wspomożycielki Wiernych
26.05.(czw.) NAJŚWIĘTSZEGO CIAŁA I KRWI PAŃSKIEJ - uroczystość Dzień Matki
26.05.(czw.) Św. Filipa Neri- założyciela Kongregacji Oratorium
31.05.(wt.) Nawiedzenie NMP-święto




Patron miesiąca: Najświętsza Maryja Panna DUCH ŚWIĘTY, Pocieszyciel
Intencje modlitewne:
*Módlmy się za kapłanów, neoprezbiterów i kleryków, aby wytrwali w powołaniu.
*Módlmy się za Kościół w Polsce, aby sprostał nowym wyzwaniom.
Akt strzelisty:
• Niech zstąpi Duch Twój i odnowi ziemię.
• Maryjo, Królowo polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam.
Sylwetka Świętego:
Radość – pierwszorzędna cecha św. Filipa Neri (1515-1595) florenckiego teologa, filozofa, kapłana apostołującego i pracującego na terenie Rzymu, reformatora Kościoła:
‘Nie może być prawdziwa radość poza Bogiem. Smutek i przygnębienie szkodzą doskonałości, a wesołość przeciwnie, umacnia serca i wielce pomaga do wytrwania dobrym w życiu. Radość to najkrótsza droga do doskonałości. Człowiek radosny łatwiej dojdzie do świętości.”
Wprowadził do programów duszpasterskich elementy teatru, muzyki, sztuki, zwane później ćwiczeniami oratoryjnymi.
„Przystoi nam, którzy mamy największe ze wszystkich dóbr, łaskę Bożą i obietnicę wiekuistego szczęścia, aby promieniować radością”.

opr. J.K.




Rozmowa. Z ks. kan. Kazimierzem Szachowiczem

Dziekan dwóch kadencji
Kontynuując cykl prezentacji parafii naszego tj. lubońskiego dekanatu przeprowadziliśmy wywiad z ks. Kazimierzem Szachowiczem, proboszczem parafii w Wirach, dziekanem dekanatu lubońskiego (wcześniej nazywanego puszczykowskim) w latach 1995-2000 i 2000-2005.

Przemysław Mieloch: Jaka była droga księdza do parafii wirowskiej?

Ks. kan. Kazimierz Szachowicz: Urodziłem się w roku 1944 na dawnych Kresach Wschodnich, w Daniuszewie, w powiecie smorgońskim, województwie wileńskim. W roku 1945 przybyłem do Chodzieży, gdzie spędziłem swoją młodość. Po studiach seminaryjnych w Poznaniu rozpocząłem pracę kapłańską jako wikariusz w kolegiacie w Środzie Wielkopolskiej, później we farze poznańskiej. Następnie podjąłem studia muzykologiczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, na którym uzyskałem licencjat teologii pastoralnej i magistra muzykologii. Nabytą wiedzą dzieliłem się wykładając muzykę kościelną w seminarium diecezjalnym i u Chrystusowców w Poznaniu. W seminarium prowadziłem również chór i scholę. Od roku 1979 pracowałem na Junikowie w Poznaniu w parafii pw. św. Andrzeja Boboli jako pomocnik w pracy duszpasterskiej, gdyż dalej wykładałem w seminariach. Od roku 1983 jako proboszcz prowadziłem parafię w Sobocie, a od roku 1993 jestem proboszczem w Wirach.

PM: Proszę w kilku słowach opisać parafię w Wirach.
Ks. KSz: Należy ona do bardzo starych. W roku 2000 r. obchodziliśmy jubileusz 700-lecia istnienia tej rozległej niegdyś parafii. W jej skład wchodziły Luboń, Puszczykowo, Dębiec, Świerczewo. Obecnie obejmuje tylko Wiry i Łęczycę i liczy 2.500 wiernych. Znajduje się ona na terenie aglomeracji poznańskiej wraz ze wszelkimi tego konsekwencjami. Na naszym terenie działa szereg małych zakładów pracy, dużo młodzieży studiuje w Poznaniu.
W ramach parafii działają Akcja Katolicka, KSM, „Żywy różaniec”, parafialna CARITAS, Duszpasterska Rada Parafialna, Ekonomiczna Rada Parafialna, Eucharystyczny Ruch Młodych. Działają również, na co chciałbym położyć największy akcent, obchodzący 60-lecie działania ministranci oraz reaktywowany, prężnie działający i znany w całej Polsce chór „Francesco” pod batutą Arkadiusza Klemczaka.


PM: Był Ksiądz dziekanem dwie kadencje pod rząd – razem 10 lat. Na czym skupiały się działania Księdza w tym wymiarze?
Ks. KSz: W roku 1995 zostałem dziekanem dekanatu puszczykowskiego, który niedawno zmienił nazwę na luboński. Zadaniem dziekana jest organizować życie dekanatu w oparciu o wytyczne władzy duchownej, dbać o wspólnotę kapłańską i reprezentować dekanat przed biskupem. W wymiarze dekanalnym organizowałem konferencje dekanalne, spotkania lektorów, zawody ministrantów. Ważną sprawą było zachęcanie do uczestniczenia w uroczystościach dekanatu np. odpustach parafialnych. W ramach dekanatu pomagamy sobie w spowiedziach. Istotne są również, co ma charakter trochę bardziej osobisty, spotkania w czasie imienin księży.

PM: Wszyscy świeżo w pamięci zachowaliśmy wspomnienia ostatnich dni. Proszę powiedzieć, kim dla Księdza był Jan Paweł II?
Ks. KSz: Była to postać tak wszechstronna, dotykająca niemal każdej dziedziny życia człowieka, że trudno tak w kilku zdaniach zamknąć, zobrazować osobę Jana Pawła II. Zajmował się teologią, filozofią, życiem społecznym, ekumenizmem, zabieganiem o pokój – jednym słowem Nowa Ewangelizacja. Dla wszystkich Ojciec, dla Polaków najwspanialszy Rodak. Jednocześnie człowiek o wielkich walorach umysłu i człowiek święty. Nie było takiego w dziejach papiestwa. Wyjątkowo ciepło pamiętam swój pierwszy kontakt z papieżem. W czasie pierwszej pielgrzymki poznańskiej do Rzymu w roku 1980 miałem to szczęście uścisnąć dłoń Ojca Świętego i otrzymać różaniec i książkę. Abp Stroba, ówczesny metropolita poznański, przedstawił mnie jako odpowiedzialnego za muzykę kościelną i wtedy Ojciec Święty powiedział, że muzyka kościelna jest bardzo ważną rzeczą i trzeba o nią dbać.

PM: Bardzo dziękuję za rozmowę

Wywiad przeprowadził: Przemysław Mieloch




EUCHARYSTIA ŹRÓDŁEM SIŁY I ZAPAŁU

Eucharystia ma być dla nas źródłem siły, zapału do podejmowania codziennych zadań. Dobrze przeżyta Eucharystia powinna być ściśle związana ze sprawami życia. Ma być ona dla nas źródłem siły i zapału do podejmowania codziennych zadań, a nie ucieczką od realności w pobożne uczucia. Msza święta to pomost pomiędzy dwoma światami: niebem i ziemią. Dlatego trzeba dążyć do osiągnięcia równowagi między SACRUM i PROFANUM. Z jednej strony nie powinniśmy poddawać się ociężałości, która przykuwa naszą uwagę do codziennych zmartwień lub wodzi naszą wyobraźnię po manowcach wspomnień; z drugiej- nie wolno traktować Eucharystii jako duchowego narkotyku, który zapewni nam złudzenie ucieczki od życia i jego kłopotów do rajskiej krainy wzniosłych przeżyć. Chrześcijańska pobożność powinna być związana z realiami życia. Mamy mocno stąpać po ziemi, by ją przemieniać. I właśnie zadaniu jednoczenia tego, co ziemskie, z tym co boskie, służy końcowa modlitwa obrzędów wstępnych – kolekta. Celebrans wypowiada ją w imieniu wszystkich uczestników Mszy Świętej. Jej celem jest zebranie i skupienie w jedno, wszystkich naszych intencji osobistych, także tych dotyczących spraw tego świata, z którymi przyszliśmy do kościoła i oddanie ich w ręce Pana Boga. Bóg nie chce, byśmy o nich zapominali czy spychali na margines, lecz pragnie, byśmy powierzali Mu je z całym zaufaniem. A możemy tego dokonać właśnie w czasie tej modlitwy. Kolekta ma stałą formę, np. „Módlmy się, Wszechmogący wieczny Boże, kieruj naszym życiem według swego upodobania, abyśmy w imię Twojego Umiłowanego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.” W modlitwie wstawienniczej, najpierw następuje wezwanie kapłana: „Módlmy się”. Jest to przypomnienie i zachęta, byśmy uświadomili sobie Jego obecność pośród zgromadzonej wspólnoty. Potem następuje chwila ciszy. To doskonała okazja, by przedstawić Panu Bogu swoją osobistą intencję, z jaką uczestniczymy we Mszy Świętej. Zwykle każda Msza Święta jest sprawowana w określonej intencji, którą wierni „zamawiają” u księdza, składając zarazem swoją ofiarę. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wypowiedzieć przed Bogiem również swoje własne troski. Można, a nawet trzeba to uczynić. Po tej ważnej chwili skupienia rozpoczyna się właściwa kolekta, czyli modlitwa celebransa zanoszona w imieniu wszystkich do Boga Ojca przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym. Kapłan odmawia modlitwę przeznaczoną na dany dzień. Treść kolekty zależy od okresu liturgicznego, uroczystości lub święta. Kapłan trzymając ręce rozłożone, tak jak Chrystus na krzyżu, obejmuje tym gestem wszystkich obecnych na Mszy Świętej i zbiera ich modlitwy, by przedstawić je Bogu. Jest, to jeden z gestów najczęściej przedstawianych w sztuce wczesnochrześcijańskiej, gest modlitwy wstawienniczej. Na zakończenie kolekty zgromadzony lud odpowiada: „Amen.” Jest to uznanie modlitwy celebransa za własną i zgoda na jej treść. W ten sposób włącza się w nią cała zgromadzona wspólnota, oraz każdy z nas osobiście. Dopełnieniem i rozwinięciem kolekty jest modlitwa powszechna, albo inaczej modlitwa wiernych z wezwaniem: „Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie”. Byłoby wspaniale, gdybyśmy wszyscy o tym wiedzieli i pamiętali. Rzadkie jednoczenie się z Jezusem w Komunii Świętej jest unikaniem Go, stronieniem od Niego. Wspólnota, jaką tworzymy i pogłębiamy z Panem w Eucharystii, musi ciągle wyrażać się na zewnątrz przez miłość, bo wtedy jest dopiero autentycznie chrześcijańską wspólnotą. Boży pokarm nas do tego uzdalnia. Msza Święta, przeżyta z wiarą, zaangażowaniem i świadomością, nabiera wielkiej wartości. A skoro decydujemy się tę godzinę spędzić w kościele, warto uczynić wszystko, by ten czas był naprawdę owocny.

Stanisław Lemke






„Żal odjeżdżać”

„Bogu mojemu dziękuję wciąż za Was”

1 Kor 1,4



„Wszystko ma swój czas...” – słowa te usłyszałem od mojego katechety, gdy wstępowałem 6 lat temu do seminarium. „Wszystko ma swój czas...” – trzeba powiedzieć i teraz, gdy kończę swoją praktykę duszpasterską w Mosinie. Choć byłem w mosińskiej parafii zaledwie kilka miesięcy, to trudno mi pisać te słowa, bo to nie „czas” powoduje, że z uśmiechem na ustach i z radością w sercu wspominamy ludzi, miejsca i wydarzenia, ale DOBRO, z którym się spotkamy.
Św. Paweł – pisząc list do swoich umiłowanych w Koryncie – rozpoczął go od dziękowania Bogu za ludzi, których postawił: „Bogu mojemu dziękuję wciąż za Was”. Dzisiaj, te słowa, są także i moimi słowami. Za dobroć, za życzliwość, za każde dobre słowo i każdy uśmiech – dziękuję. Jak dziękować? Brakuje słów...Najpiękniejszy dar jaki mogę złożyć to Msza Święta – która jest najwspanialszym dziękczynieniem. W sobotę 28.05.2005 roku o godz. 18:00 w kościele parafialnym w Mosinie celebrować będę swoją drugą Mszę Świętą, na którą pragnę wszystkich zaprosić.
Zmarły papież Jan Paweł II, kochał wszystkich ludzi. Jesteśmy przecież wszyscy „dziećmi tego samego” Boga. Dziękować będę Panu Bogu za Was – bo staliście się dla mnie Jego Darem. Jego Darem, bo z wielu oczu promieniowała Jego dobroć. Tym wielkim Darem, którego wartości do końca pewno długo nie będę mógł odkryć jest, na pewno, Ksiądz Proboszcz Edward Majka. Dziękuję.
Jeżeli, Panie Boże, powołujesz do życia tak wielu pięknych ludzi, pięknych Twoim dobrem, to jak Ciebie nie uwielbiać i nie wychwalać? Dziękuję Tobie, dobry Boże, za drogi którymi mnie prowadzisz. Nie wiem, co mnie spotka na mojej przyszłej kapłańskiej drodze. Wiem, że zawsze trzeba wsłuchiwać się w Twój głos, a wtedy na pewno będziemy szczęśliwi i zawsze będziemy mieli powody, aby DZIĘKOWAĆ. Wtedy... całe nasze życie stanie się dziękczynieniem. Człowiek stanie się Eucharystią. I choć:
     „własnego      kapłaństwa się boję
     własnego kapłaństwa się lękam
     i przed kapłaństwem w proch padam
     i przed kapłaństwem klękam”
                 Ks. Jan Twardowski
...to wierzę, że dzięki Waszej modlitwie będę mógł stać się Eucharystią. Dziękuję.




Sprawy małego Chrześcijanina

Ukochanemu Przyjacielowi Dzieci,
Janowi Pawłowi II
... z laurek dla Ojca Świętego...


„ BÓG WAS MIŁUJE, DROGIE DZIECI! i to właśnie pragnę Wam powiedzieć”.

Jan Paweł II, List do dzieci

„Kochany Ojcze Święty, dziękujemy za to, że
przyjeżdżałeś do nas z pielgrzymkami i za to, że kochałeś wszystkich ludzi. My kochamy Ciebie i powodzenia w Niebie”. Szymon kl. III

„ Kochany Ojcze Święty, bardzo Cię kocham i chciałabym zobaczyć Cię w Niebie”. Ania kl.II

„Kochany Papieżu, dziękuję Ci za Twoją dobroć, za Twoje serce i miłość. Gdybym miała Ci wymieniać
za co chcę powiedzieć Ci dziękuję to chyba lekcja by się skończyła”. Marta kl.III

„Kochany Ojcze Święty. Jest mi bardzo smutno bez Ciebie. Bardzo Cię kochamy i na zawsze
będziesz w naszych sercach. Tak bardzo chciałabym Cię zobaczyć i uściskać – nie zdążyłam.
Mama mówi, że spotkamy się w Niebie.
Bardzo tęsknimy”. Sara

„ Dziękuję Ci Ojcze Święty za to, że kochałeś nas, żartowałeś, uśmiechałeś się,
przytulałeś dzieci i dorosłych”. Kasia kl.III

„Dziękuję Ojcze Święty, za to, że uczyłeś innych jak być dobrymi”. Michał kl.II

„Drogi Ojcze Święty!
Nie ucieszyłam się z wiadomości o Twojej śmierci. Myślałam, że już nigdy nie zobaczę Twojej zawsze uśmiechniętej i wesołej twarzy. Ale po dwóch dniach uświadomiłam sobie jak bardzo się myliłam. Przecież wszyscy spotykają się w Niebie! Dziękuję Ci za to, że dla wszystkich miałeś otwarte serce i wszędzie widziałeś prawdziwego człowieka. Mam nadzieję, że jesteś już w Niebie i wszyscy Świeci już śpiewają Twoją ulubioną BARKĘ”. Joasia kl. III

„ Janie Pawle II, bardzo Ci dziękuję, że pomagałeś chorym dzieciom. Kocham Cię”. Marcin kl. II




SPRAWOZDANIE Z PRACY PARAFIALNEGO ZESPOŁU
CARITAS W MOSINIE ZA ROK 2004

                      PRZYCHODY                                                   ROZCHODY

Ze zbiórek przy kościelnych
oraz sprzedaży świec
9270,50
Darowizny 4020,00
Pomoc z Caritas Archidiecezji 950,00
Ze sprzedaży świec i opłatków 482,76
Kapitalizacja „Ma” 10,84
Ogółem uzyskane przychody 14038,60
Przelano do Caritas Archidiecezji ze zbiórek i sprzedaży
świec
9270,50
Na bony żywnościowe oraz paczki świąteczne i dzień chorych 5489,81
Leki i inne pomoce 527,00
Dofinansowanie operacji i okulary 900,00
Wypłaty z pomocy Archidiecezji 950,00
Rozpisano wydatków na sumę 17157,31

Oprócz gotówki były również darowizny rzeczowe, które zostały przekazane bezpośrednio potrzebującym.
 Pod stałą opieką mamy zarejestrowane 120 rodzin
 Wydaliśmy 120 bonów żywnościowych na sumę 2035,00 zł
 Osoby samotne wspieramy opieką, pomocą żywnościową, odwiedzinami, dobrym słowem
 Organizujemy dni chorych oraz spotkania modlitewne
 Na Święta Bożego Narodzenia wydaliśmy rodzinom ubogim 84 paczki żywnościowe
 Z okazji „Serduszko Dzieciom” przekazaliśmy ubogim dzieciom 163 piękne paczki
 Ubogim dzieciom z szpitala w Ludwikowie dostarczyliśmy 18 paczek z słodyczami
Za wszelką okazaną pomoc, oraz wsparcie, za cudne paczki dla maluchów z okazji „Serduszko” wszystkim darczyńcom za wszystko Serdeczne podziękowania i Bóg zapłać składa PARAFIALNY ZESPÓŁ CARITAS w MOSINIE

Sporządził sekretarz: Irena Matecka




z ostatniej chwili:
 1 maja o godz. 15.00 uroczysta msza św. STRAŻACKA
 od 1 maja do końca sierpnia w każdą niedzielę i święta dodatkowa msza św. o godz. 21.00.
 2 maja o godz. 18.00 msza św. i bierzmowanie naszej młodzieży. Szafarzem Sakramentu będzie X. biskup Grzegorz Balcerek
 2 maja o godz. 20.00 uroczysta msza św. za Ojczyznę
 W maju 8 i 15 o godz. 10.00 msze św. I-szo KOMUNIJNE
 21 maja o godz. 10.00 w Katedrze Poznańskiej przyjmie święcenia kapłańskie nasz rodak dk. Marek Marcinkowski i dk. Tomasz Ślesik – odbywający u nas praktykę diakońską.
 Msza prymicyjna X. Marka Marcinkowskiego przewidziana jest na 22 maja na godz. 12.00. X. neoprezbiter Tomasz Ślesik – odprawi u nas mszę prymicyjną 28 maja o godz. 18.00.
 Boże Ciało – przypada w tym roku 26 maja – tradycyjnie ostatni ołtarz w Parku Miejskim.
 28 maja – przypada 24 rocznicę śmierci śp. X. kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski.
 31 maja – 1-sza rocznicę poświęcenia figury M. Bożej – na Pożegowie.
 W ubiegłym miesiącu zmieniły się lokalne władze PZERiI O/R w Mosinie – ustępujące władze przekazały na nasze ręce podziękowanie za współpracę - my też dziękujemy za efektywne włączenie się w życie kościoła.
 Trwa remont południowej strony dachu na kościele parafialnym.