MITTELBAU
Kwiecień i maj to dni kolejnych wspomnień męczeństwa
narodu polskiego, ale to też dni pięćdziesiątej rocznicy oswobodzenia
kolejnych obozów koncentracyjnych, kolejnych krajów i narodów.
Przez lata wędrowałem pod ścianę śmierci i do złowrogich czeluści i pieców
krematoryjnych w Oświęcimiu. Tam przez długie miesiące 1943 i 1944 roku
przechodził swoją gehennę mój ojciec. W czerwcu 1944 roku przetransportowano
Go wraz z innymi, a może przepędzono pieszo setki kilometrów do Buchenwaldu
koło Weimaru. Pierwszego listopada 1944 roku kolejna translokacja do Mittelbau
– Dora – obozu koncentracyjnego ukrytego w górach Harzu. Tam tysiące więźniów
(i to przeważnie Polaków) spędzało swój żywot dosłownie w podziemiach. Pod
ogromnymi skałami gór Harzu wykuto korytarze i na bok odchodzące pomieszczenia-
„sypialnie”. Tam mieściła się sławna fabryka wyrzutni V1 i V2. Tam na pryczach
w wilgotnym i dusznym powietrzu spędzani zostali więźniowie na wątpliwy
wypoczynek nocny. Według Przewodnika ok. 60 tys. ludzi przeszło przez to
miejsce kaźni i rzekomego „wyzwolenia” przez pracę.
Front zachodni coraz intensywniej zbliżał się do męczenników tamtej
ziemi szybkimi krokami. Niestety, nie wszyscy doczekali tego dnia, który
nastąpił 11 kwietnia 1945 roku. Mój ojciec zakończył swe życie dokładnie 14
dni przed wkroczeniem zwycięskiej armii aliantów.
28 marca - to
dzień jego śmierci. Z wycieńczenia? Z ręki i kuli gestapowca czy kapo? Na skutek
choroby? Bóg jeden zna ten moment i bezpośrednią przyczynę zgonu. Dokument niemiecki
z Arolsen z ośrodka dokumentacji zbrodni niemieckich określa słowem: UNBEKANNT.
Te
dwa piece krematoryjne, przy których miałem okazję odprawić Najświętszą Ofiarę
Męki Chrystusa; te piece zapewne są świadkami ostatniej ziemskiej drogi śp.
mego ojca Józefa i tysięcy..., tysięcy innych męczenników tamtych dni...
Po
pięćdziesięciu latach wspominamy ich ze czcią, z szacunkiem i z tym większym
bólem obserwujemy brak tolerancji dziś na naszej odkupionej taką hekatombą
krwi ziemi ojczystej. W dyskusji prywatnej i publicznej, słownej i pisanej
staję w szranki z każdym kto zabrania drugiemu prawa do wyznania i
realizowania zasad i prawd wiary, do zachowania swego zdania, sposobu myślenia.
„Sznurek i jednomyślność” z komunikatami prasowymi, iż „jednogłośnie
uchwalono” już minęły..., a przynajmniej wg wszelkich danych winny minąć
od 4 czerwca 1989 roku.
Niech
to pięćdziesięciolecie śmierci naszych OJCÓW, BRACI I SIÓSTR oraz
pięćdziesięciolecie zakończenia II wojny światowej będzie ostatnim akcentem
„przepoczwarzania się” totalitaryzmu w PRAWDZIWĄ DEMOKRACJĘ! Co daj BOŻE.
Ks. Edward Majka
Przedruk z
„Przewodnika Katolickiego” 25/95
W tym
miesiącu (60-ty rok życia) jadę na kolejną rocznicę wyzwolenia obozu, by przy
drzwiach pieca krematoryjnego złożyć kwiaty, zapalić znicz i zmówić za Ojca
„Wieczny Odpoczynek ...”