Ludzie – odległe planetY     

 

Chrystus poniósł z miłości do człowieka śmierć na krzyżu. Zmartwychwstając, ofiarował mu wieczne życie i pragnął na­uczyć go miłości i przyjaźni. Co jednak współcze­sny człowiek zachował z tej nauki? Czy umie stwarzać więzy? Poszukajmy prawdy o człowieku, jak zwykle, w lite­raturze.

Antoine de Saint - Exupery napisał piękną książkę prze­zna­czoną i dla dzieci, i dla dorosłych. Książka ta nosi tytuł Mały Książę. Jej bohaterem jest chłopiec, który nigdy nie kłamie, bez­granicznie wierzy innym, a na rzeczywistość spo­gląda z uwagą i prostotą. Pochodzi z asteroidy, planety ozna­czonej symbolem B – 612. Jest ona bardzo mała, przesuwając krzesełko można oglą­dać zachód słońca 43 razy. Ogromnym zagrożeniem dla planety są pędy baobabów, ich korzenie mo­głyby rozsadzić ją od środka. Oprócz baobabów na planecie znajdują się dwa sięgające do ko­lan czynne wulkany przy­datne do podgrzewania śniadań i jeden wygasły.

Najważniejsza jest jednak róża, która przybyła na planetę w postaci małego nasionka. Złotowłosy królewicz obserwo­wał ją z uwagą, dbał o nią, podlewał, osłaniał parawanem przed przecią­gami, okrywał kloszem przed nocnym chłodem, zabawiał roz­mową. Róża wzbudziła w nim miłość. Ponieważ jednak nie był pewien, czy odwzajemnia jego uczucia, opuścił ją, wykorzystu­jąc w tym celu odlot wędrownych ptaków. Bez problemów, po­konując czas i przestrzeń, przenosi się z jednej planety na drugą w nadziei, że gdzieś znajdzie miłość i przy­jaźń.

Kolejno spotyka Króla, który nie ma poddanych, ale bar­dzo chce rządzić, Bufona, który jest tak próżny, że uważa wszystkich za swoich wielbicieli, Pijaka, który nie ma odwagi zerwać z na­łogiem, więc pije po to, aby zapomnieć, że pije, Buchaltera, który jest tak zachłanny, że wszystkie gwiazdy uważa za swoją własność.

Spotkania z tymi przedziwnymi osobami wprawiają Ma­łego Księcia w zdumienie, okazuje się bowiem, że rozwój cywilizacji wywarł negatywny wpływ na człowieka, który zatracił niewin­ność i dziecięcą wrażliwość.

Ostatnią spotkaną przez Małego Księcia osobą jest Geo­graf, który doradził chłopcu zwiedzić ziemię.

Książę ląduje więc na pustyni. Tu spotyka pilota. Ten dzięki chłopcu odkrył w sobie na nowo wrażliwość dziecka i zrozumiał, co w życiu jest najważniejsze. Na pustyni zwłoto­włosy Książę spotkał także zwierzęta mówiące ludzkim gło­sem i zdolne do przeżywania uczuć. Są to lis i żmija.

Najważniejsze jednak wydaje się spotkanie na pustyni z li­sem. W słowach lisa zawarł pisarz ,,credo” poznać i pokochać można tylko wtedy, jeżeli się oswoi, to znaczy ,,stworzy więzy”. Lis uświadamia Małemu Księciu, że oswajanie wiążę się z troską i odpowiedzialnością za drugą osobę. Chłopiec poznaje prawdę, że ,,najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” i ,,dobrze widzi się tylko sercem”. Niestety to potrafią tylko dzieci. Dorośli nato­miast nie umieją dostrzec tego, ,,co widzi się sercem”, gdyż po drodze zagubili gdzieś dziecięcą wrażliwość, osądzają na pod­stawie pozorów, po tym, co wi­dzą. Brak im umiejętności two­rzenia więzów, nie przywiązują się do miejsca i osób.

,,Ludzie nigdy nie mają czasu, żeby cokolwiek dobrze po­znać. Kupują gotowe produkty. Ale nie ma przecież skle­pów ze sprzedażą przyjaciół, toteż ludzie przyjaciół nie mają”.

Na pustyni kończy się proces dojrzewania Małego Księ­cia, który wraz z lotnikiem wędruje po niej w poszukiwaniu wody – źródła wszelkiego istnienia, mocy odradzających, dających nie­śmiertelność. Pijąc wodę, chłopiec zaspokaja pragnienie, umac­nia się wartościami duchowymi – przyjaź­nią, przezwyciężaniem własnych słabości i przygotowuje się do śmierci, którą potrafi przyjąć z godnością, zostawiając bez żalu ludzkie ciało na ziemi.

Gasząc pragnienie zrozumiał, że najważniejsza była róża. Żegnając się z lotnikiem Mały Książę powie: ,,Wiem... moja Róża... jestem za nią odpowiedzialny. A ona jest taka deli­katna! Taka naiwna. Ma zaledwie cztery kolce dla obrony przed świa­tem...”

Aby zrozumieć głębię Małego Księcia, trzeba zachować w sobie wrażliwość dziecka. Trzeba na chwilę przystanąć, gdyż: ,,Idąc ciągle przed siebie, nie można zajść zbyt daleko”. Stojąc zaś przez chwilę w miejscu, poczujemy żal, że ludzie są rozpro­szeni jak odległe od siebie planety, że nie doceniają więzi z wła­sną ziemią i najbliższym przyjacielem.

Dobrze jest kochać, dobrze darzyć przyjaźnią i być go­to­wym do poniesienia za osobę najbliższą największej ofiary. Py­tanie tylko, czy współczesny człowiek potrafi jeszcze tak kochać i tak obdarzać przyjaźnią?

Czy potrafi jeszcze zajrzeć w głąb siebie i wypełnić naj­waż­niejsze przesłanie chrześcijanina?

              Wiesława Szubarga