WIADOMOŚCI PARAFIALNE

grudzień 2004 r.


BISKUP POMOCNICZY POZNAŃSKI

Poznań, dnia 27 listopada 2004 roku

DEKRET POWIZYTACYJNY

Z mandatu Arcybiskupa Metropolity Poznańskiego Dra Stanisława Gądeckiego stosownie do kanonu 396 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, przeprowadziłem w dniach 24 i 27 października 2004 r. wizytację kanoniczną w parafii św. Mikołaja w Mosinie, w dekanacie lubońskim.
Wizytując parafię odniosłem wrażenie, że jest ona wspólnotą żywą. Świadczą o tym liczne grupy duszpasterskie skupiające dorosłych, młodzież i dzieci, które nadają koloryt parafialnemu życiu. Pozytywna atmosfera w parafii jest wynikiem pracy Proboszcza, Księdza Kanonika Edwarda Majki, oraz współdziałających z nim kapłanów. Wydatna cząstkę do parafialnego życia wnoszą siostry ze Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża, które angażują się w duszpasterstwie dzieci i młodzieży, oraz w duszpasterstwie rodzin i w pracy charytatywnej. Aktywność kapłanów i sióstr zakonnych wyzwala też zaangażowanie wielu świeckich parafian, którzy odnaleźli swoje miejsce w życiu parafialnej wspólnoty. Z tego, co dotąd napisano widać, że w najbliższej przyszłości w dziedzinie duszpasterskiej należy przede wszystkim ugruntować i rozwijać te formy, jakie dotąd zaprowadzono.
Na pozytywną ocenę zasługują także dokonania w dziedzinie materialno - inwestycyjnej. Mam tu na myśli prace wykonane przy kościele parafialnym, odnowione i należycie utrzymane inne budynki parafialne, oraz prace zrealizowane na cmentarzu parafialnym.
Ciesząc się z tego, co zastałem w parafii Mosina, z myślą o jej dalszym rozwoju, przekazuję poniższe szczegółowe wskazania powizytacyjne.

A. WSKAZANIA DUSZPASTERSKIE

I. Pilne
1. W Roku Eucharystii zwrócić szczególną uwagę na przygotowywanie niedzielnej liturgii.
2. Rok Eucharystii niech będzie też mobilizacją do większej gorliwości w adoracji Najświętszego Sakramentu.
3. Zacząć liczyć osoby przystępujące do Komunii św. I odnotowywać w dokumentacji parafialnej.

II. Długofalowe:
1. Zaprowadzić przygotowanie do Bierzmowania zgodnie z obowiązującymi w Archidiecezji zasadami.
2. Z Parafialną Radą Duszpasterską omawiać archidiecezjalny program duszpasterski, celem akomodacji i realizacji w parafii.
3. Wrócić do urządzania spotkań katechetycznych z rodzicami, traktując je jako formę katechezy dorosłych.
4. Organizować systematyczne spotkania z osobami katechizującymi w szkołach na terenie parafii, zwracając uwagę na wiązanie szkolnej katechezy z duszpasterstwem parafialnym.
5. Zorganizować parafialne duszpasterstwo nauczycieli.
6. Jeden raz w miesiącu urządzać nabożeństwo dla osób w wieku emerytalnym, łącząc je ze stosowną katechezą.
7. Nadal propagować czytelnictwo prasy katolickiej. Zachęcać też do słuchania archidiecezjalnej rozgłośni radiowej.

B. WSKAZANIA MATERIALNO - ADMINISTRACYJNE

Długofalowe:
1. Zastanowić się, korzystając z rady fachowców, nad potrzebą otynkowania kościoła parafialnego. Jeżeli opinie będą pozytywne – podjąć prace.
2. W porozumieniu z Kurią Metropolitalną podjąć problem budynku, w którym zamieszkują siostry.

W czasie wizytacji dało się zauważyć, że mieszkańców Mosiny cechuje duży lokalny patriotyzm. Wydaje się, że w związku z rozbudową, co spowodowane jest bliskością Poznania, nastawienie to będzie poddane swoistej próbie. Duszpasterstwo parafialne niech i ten proces ma na uwadze, wspierając przywiązanie do „małej ojczyzny”, przy jednoczesnym otwarciu na nowych mieszkańców.
Całej parafii życzę, by dobrze zdała egzamin przed jakim staje już obecnie, w okresie dokonujących się w Polsce przemian i ten który przyjdzie jej wkrótce zdawać.
Dziękując za przygotowanie wizytacji z serca b ł o g o s ł a w i ę




Miłość oblubieńcza (odc. 6)

12. Wszystko znosi. Wielkie trudy jest w stanie podjąć człowiek w imię miłości. Potrafi znieść wszelkie obelgi i ubliżenia, wyrze;czenia, by tylko być z ukochaną osobą. Nieraz musi znieść oddalenie, czy to na krótki czas pracy w ciągu dnia, czy długi wyjazd. Jezus musiał znieść rozdzielenie z Ojcem w czasie swojego pobytu na ziemi, aż do uczucia zupełnego opuszczenia, gdy dokonywał naszego zbawienia na krzyżu. Cała męka Chrystusa jest obrazem miłości, która wszystko znosi. Warto zatrzymać się nad nią w rozmyślaniu, abyśmy mogli docenić Jego poświęcenie i na;śladować Jego oddanie miłości do ludzi.

13. Wszystkiemu wierzy. Wiara jest jedną z cnót Boskich, której zadatek otrzymaliśmy w sakramencie chrztu św. Przykładem niezachwianej wiary i ojcem wierzących jest Abraham, który we wszystkim zdał się całkowicie na Boga. Wierzył całkowicie słowu Boga był w stanie nawet ofiarować swego jedynego syna i nadal wierzyć, że Bóg uczyni go wielkim narodem, w sposób tylko Bogu wiadomy.
Człowiek miłujący wierzy w swoją miłość, że jest ona w stanie przetrwać wszelkie burze i, że jest w stanie rozwijać się. Wierzy nawet wtedy, gdy życie staje się beznadziejne. Wierzy w zamianę, czy to osoby ukochanej, czy też siebie, w możliwość dojścia do pełni miłości wzajemnej w Bogu. „W miłości wszystko wydaje się jej (duszy) możliwe i sądzi, że wszyscy tak myślą jak ona. Nie wierzy, by inni mogli zajmować się czymś innym lub szukać czego innego prócz tego, czego szuka ona i co ona miłuje” (św. Jan od Krzyża, Noc II 13,7).

14. We wszystkim pokłada nadzieję. Nadzieja to druga po wierze cnota Boska. Opiera się ona na wierze w obietnice Boże i zaufaniu Jego wierności. Nadzieja jako cnota wiąże się z nadzieją osiągnięcia wiecznej nagrody za trud dobrego życia na ziemi. Nadzieją chrześcijan jest miłość tak wielka, że nikt i nic nie będzie w stanie nas od niej oderwać (Rz. 8, 31-38). Miłość ma nadzieję na przetrwanie wszystkich trudnych chwil. Gdy jest bliska osiągnięcia pełni to ma nadzieję, że tak będzie trwać wiecznie. Gdy jest dopiero u początku drogi, wtedy ma nadzieję, że będzie wzrastać i rozwijać się niezniechęcona trudnościami.

15. Wszystko przetrzyma. W każdej ludzkiej miłości przychodzi czas trudny, czas próby. Miłość z czasem powszednieje, przestaje być atrakcyjna, gdy pierwsze euforie zakochania miną, a przychodzi szara, codzienna monotonia. Wiele drobiazgów zaczyna przeszkadzać. Poznajemy lepiej współmałżonka i nieraz nie widzimy w nim tej osoby, w której się zakochaliśmy. Jeśli prawdziwie kochamy, przetrwamy okres próby, aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości z jeszcze większą dojrzalszą miłością. Jeśli wydaje się, że miłość przygasa, to trzeba ją na nowo rozniecić: dobrymi słowami, drobnymi gestami, czynami, trzeba spojrzeć na towarzysza życia innymi oczyma, wyszukiwać jego dobre strony. „ Gdy miłość zaczyna słabnąć podtrzymać ją można i ożywić tylko przez wykonywanie czynów miłości, także wtedy, kiedy przychodzi je wykonywać w uczuciowej pustce. Życie miłości jest życiem ofiary (...). Jesteśmy otwarci na miłość tak długo jak długo nie uznamy, że już ją posiadamy” («Miłość, małżeństwo, rodzina» pod red. F. Adamskiego).

cdn.
E.B.Sz.




Pójdźmy wszyscy do stajenki

Zachwyt cudem Bożego Narodzenia przybiera na mocy w grudniowe dni. Każda ze szkól organizuje Wigilię, wieczornice, koncerty kolęd. Zakłady pracy, urzędy, biura – zaznaczają stylem pracy, dekoracją wnętrz i znakami zewnętrznymi, że to już święta. Często całe miasta – jak chociażby Mosina pięknym wystrojem świadczy o włączeniu się w pochód do Betlejem. Chciałoby się w tym czasie ogarnąć wszystkich – ciepłem serc, życzliwością, przebaczeniem, którego zewnętrznym znakiem jest wyciągnięta ręka z fragmentem opłatka. Tak trzymać - w grudniu, w styczniu ... i w następnych miesiącach. Rok Eucharystii „zadany” nam przez Ojca Św. mamy odrabiać w atmosferze stajenki betlejemskiej. Koronacja figury Matki Bożej Wieleńskiej trzymającej małe Dziecię Jezus na ręku – prowadzi nas w tym samym duchu przez codzienność. Miłość, ufność, dziecięce oddanie. Pójdźmy tym tropem dziś do stajenki betlejemskiej i stale już trwajmy ... w pokoju wzajemnej miłości i ciepła serc ogrzanego bliskością Matki i Jej Syna – życzy czytelnikom, parafianom i wszystkim ludziom dobrej woli.

X. Proboszcz Edward Majka
i redakcja „Wiadomości Parafialnych”




„Zdaje się, że ludzkość przeoczyła największe wydarzenie w swych dziejach”

Przyszedł na świat nie w pięknej komnacie a w stajence, leżał nie w atłasach a na sianku, był nagi i przemarznięty, a kochana matka tuliła Go w swych ramionach, chcąc nie tylko ukoić Jego płacz, ale także, jak każda matka, uchronić Go przed okrucieństwem tego świata. I choć nie uchroniła Go przed tym co nieuchronne było, to dała Mu w darze przeciwko złu świata miłość, wyrosłą w ciszy ubogiej stajenki, oraz w Jej czułych matczynych ramionach. Ilekroć myślę o narodzeniu maleńkiego Jezusa, tylekroć przypomina mi się poznana w dzieciństwie smutna i bardzo wzruszająca opowieść o pewnej małej ślicznej dziewczynce. Tą opowieścią jest baśń H. Ch. Andersena „Dziewczynka z zapałkami.”

To, o czym pragnę opowiedzieć, wydarzyło się w ostatni dzień roku. Ulicami szła dziewczynka z gołą głową i boso, gdyż zgubiła po drodze o wiele za duże trzewiki. W starym fartuchu niosła dużo zapałek, jedną wiązkę trzymała w zziębniętej rączce. Przez cały dzień nie sprzedała ani jednej zapałki. Nikt nie dał jej przez cały dzień nawet grosika. Biedactwo było głodne i coraz bardziej zziębnięte. Myślała, że może będzie jej cieplej, jeżeli usiądzie w kąciku pomiędzy dwoma domami i podciągnie nóżki wysoko pod brodę. Okazało się to tylko złudzeniem. Pragnęła wrócić jak najszybciej do domu, ale bała się, że ojciec zbije ją, gdy zobaczy, że nic nie sprzedała. Było jej tak zimno, że postanowiła zapalić choć jedną zapałkę i ogrzać nią małe zmarznięte rączki. Stało się wtedy coś niezwykłego. W blasku ognia ujrzała piękny żelazny piec, w którym palił się wesoło ogień. Dziewuszka wyciągnęła nóżki, aby były blisko ciepłego pieca, gdy płomień niespodziewanie zgasł, a czar prysnął. Drżącymi paluszkami zapaliła następną zapałkę i ujrzała stół przykryty pięknym białym obrusem, a na nim dymiącą pieczoną gęś, która niespodziewanie zeskoczyła z półmiska i doczołgała się do zgłodniałej dziewczynki. Nagle zapałka zgasła, a szara rzeczywistość zbudziła ją z głębokiego snu o szczęściu. Gdy zapaliła kolejną zapałkę, siedziała przed piękną choinką, na której wesoło płonęły kolorowe świeczki. Wyciągnęła do nich ręce, lecz choinka i kolorowe światełka rozpłynęły się. Znowu więc szybko zapaliła zapałkę. Wokół pojaśniało, a dziecko ujrzało przed sobą ukochaną babunię, taką dobrą, uśmiechniętą. Była to jedyna osoba, która ją kochała i zawsze okazywała jej serce. „– Babuniu- zawołała dziewczynka – o zabierz mnie ze sobą! Kiedy zapałka zgaśnie, znikniesz jak ciepły piec, jak gąska pieczona i jak wspaniała olbrzymia choinka! – i szybko potarła wszystkie zapałki, jakie zostały w wiązce, chciała jak najdłużej zatrzymać przy sobie babkę, i zapałki zabłysły takim blaskiem, iż stało się jaśniej niż za dnia.” Babunia porwała dziewczynkę w ramiona i poleciała z nią wysoko, wysoko, tam, gdzie nie było ani głodu, ani chłodu, ani strachu, ani łez – do Boga. Noworoczny poranek odsłonił przed światem małą śliczną dziewczynkę, która w ręku trzymała zapałki. Chciała się ogrzać powiadano.
Ile takich dziewczynek z zapałkami mija świat zajęty sobą, pogonią za bogactwem i zaszczytami. Nikt nie lituje się nad dziewczynkami z zapałkami, a skoro nie ma w nas litości, czy potrafimy odkryć dziś jeszcze prawdziwy sens narodzin Dzieciątka w betlejemskiej stajence? Ludzkości tylko wydaje się, że wie, jak wielki cud się wydarzył. Jak długo mijać będziemy obojętnie dziewczynki z baśni Andersena, tak długo nie pojmiemy najpiękniejszych na tym świecie narodzin, tak długo nie zrozumiemy, czym jest dodatkowe nakrycie na wigilijnym stole.
Kardynał Stefan Wyszyński powiedział: „Zdaje się, że ludzkość przeoczyła największe zdarzenie w swych dziejach, że Ten, do którego tęskni i woła, już przyszedł, jest. Zdjął jarzmo nie dające się udźwignąć, otworzył więzienia umysłów i serc, stał się Prawodawcą miłości.”

Wiesława Szubarga




GALERIA ŚWIĘTYCH NA ODCISKACH PIECZĘCI PARAFIALNYCH. (odc.24)

„Jezusa Narodzonego wszyscy witajmy! Na to Boże Narodzenie, wesel się wszystko stworzenie! Przybieżeli do Betlejem pasterze. Pasterze mili, coście widzieli? Matka Syna kołysała, z wdzięcznym weselem Jemu śpiewała. Dziecino Słodka, czemu drżysz? Czy już przed sobą widzisz krzyż?” Krzyż rozdarcia, braku jedności! O Nowonarodzony! Jak Cię uwielbię? Zbawicielu Drogi! Za Twoje przyjście będę dziękować całym swoim życiem. W każdą niedzielę postanowię uczestniczyć pobożnie we Mszy św. W styczniu pomodlę się za wszystkich, którzy działają na Bliskim Wschodzie, aby z coraz większym zaangażowaniem dążyli do osiągnięcia pokoju. Poproszę Jezusa o świętych i wielkodusznych kapłanów, gotowych głosić Ewangelię. W dniach od 18 do 25 I wezmę udział oktawę modlitw o zjednoczenie chrześcijaństwa. Przeglądając informacje o prezentowanych wspólnotach odpowiem Chrystusowi: „Niechaj zjednoczenia cud się stanie! Prowadź nas ku niebu wspólną drogą!”

ZAKOPANE UL. KRUPÓWKI: W XIX wieku powstaje w Zakopanem pierwsza kaplica mszalna p. w. św. Andrzeja i św. Benedykta. W 1845 r. utworzono parafię. Dwa lata później zbudowano drewniany kościół św. Klemensa. W latach 1877 – 1896 wznoszono nowy kościół parafialny p.w. Świętej Rodziny. W 1997 parafia gościła Ojca Świętego Jana Pawła II.
KATOWICE UL. SZKOLNA: Włączenie w 1742 r. Śląska do Prus, wraz z napływem ludności sprzyjało odrodzeniu ewangelicyzmu na tych terenach. W 1856 r. z parafii Bytom wyodrębniono parafię w Katowicach i przystąpiono do budowy neoromańskiej świątyni Zmartwychwstania Pańskiego. W latach 1887-89 wydłużono nawę o 15 m. W 1902 r zakończono kolejne powiększanie kościoła do 1250 miejsc siedzących. Dobudowano wówczas nawy boczne, zakrystię, przy organach miejsce dla chóru. Wmontowano też sprowadzone z Kolonii witraże. Po powrocie części do Polski części Śląska, po 1922 roku część ewangelików opuściła teren Katowic. Szeregi parafian stopniały z 16000 do 6000. W 1945 r. ówczesne władze przekazały ten kościół ewangelicki katolikom. Dopiero w 1947 r. wspólnota ewangelicka mogła ponownie odprawiać tam nabożeństwa. Obecnie parafia liczy ponad 900 członków. Z gościnności parafii luterańskiej korzystali Metodyści, Baptyści, Kościół Polsko – Katolicki i członkowie Kościoła Ewangelicko – Reformowanego.
CIECHOCINEK: W tym uzdrowiskowym mieście, przy ulicy Wojska Polskiego możemy zwiedzić cerkiew św. Michała Archanioła z 1894 r. Ta prawosławna świątynia została wzniesiona na planie prostokąta. Podzielona jest na trzy części: przedsionek – przejście ze świata świeckiego do sakralnego; środkową - przeznaczoną dla ludu oraz ołtarzową, rozpoczynającą się ścianą z ikon – ikonostasem. Aktualnie opiekę nad cerkwią sprawuje Prawosławny Ordynariat Wojska Polskiego.
KOSTOMŁOTY: Położenie miejscowości: 14 km od Terespola - na Podlasiu, przy wschodniej granicy Polski. Parafia powstała w roku 1631. Wzniesiono cerkiew. Jej patronem został św. Nikita. Neounicka wspólnota w Kostomłotach i Ukraiński Kościół Grekokatoliski są polskimi spadkobiercami Unii Brzeskiej. W 1596 roku część Kościoła Prawosławnego nawiązała kontakt z Kościołem Rzymskim. Nazwano ich Cerkwią Unicką (Kościołem Unickim). Od 1969 roku duszpasterstwo w Sanktuarium Unitów Podlaskich prowadzi Zgromadzenie Księży Marianów.
RUMIA UL. ŚWIĘTOJAŃSKA: Miasto położone na Pobrzeżu Gdańskim, między Gdynią a Wejherowem. Salezjańska parafia p.w. Najświętszej Maryi Panny Wspomożenia Wiernych powstała w 1957 roku, 20 lat po przybyciu do Rumii duchowych synów św. Jana Bosko. Nabożeństwa odprawiano w kaplicy, jednocześnie starano się o budowę nowego kościoła. Dopiero w 1979 roku, podczas pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II władze Rumii wydały pozwolenie na rozpoczęcie budowy. W 1988 roku konsekrowano nową świątynię. W dniach 21 –23 października 2004 Mosiński Chór Kościelny p. w. św. Cecylii wziął udział wraz z innymi zespołami (21 chórów) w XVI Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Religijnej im. Ks. Stanisława Ormińskiego, imprezie kulturalnej organizowanej od 1989 roku na terenie tej parafii.

Janusz Walczak




Kościół parochialny w Mosinie

To nie błąd w pisowni. Leży przede mną książka, wydana w 1858 r. w Poznaniu nakładem Księgarni Jana Konstantego Żupańskiego „Krótki opis historyczny kościołów parochialnych ...w dawnej Dyecezyi Poznańskiej przez Józefa Łukaszewicza spisana. W tomie I widnieje rozdział XIII „Kościół parochialny w Mosinie”.
Być może niektórzy z Czytelników znają pewne fakty. Warto je jednak przypomnieć. Czytamy w nim m.in.: „Miasteczko Mosina. Osiadłe samemi prawie garncarzami, było niegdyś starostwem niegrodowem. DO rzędu miast wyniesionem zostało w r. 1429 przez Władysława Jagiełłę. / Autor w przypisach podaje, że „W roku 1302 hrabia Mikołaj, wojewoda kaliski, miasteczko Mosinę, które dawniej pod wsią Niwką leżało, przeniósł na miejsce gdzie dziś leży. Wspomniany wojewoda nadał Henrykowi sołtysowi swemu i następcom jego prawem dziedzicznem na zawsze rządy tego miasta i w samem mieście przyłączył do sołectwa młyn i trzy ławki zreźnicze, miastu zaś nadał wsie Pożegowo i Krosno ...”. Wróćmy jednak do spraw kościoła. Autor pisze dalej: „Kto i kiedy w niem / miasteczku / kościół parochialny założył, niewiadomo. Istniał on atoli już w 13. wieku, albowiem Andrzej Szymonowicz, biskup poznański, ustanawiając r. 1298 w dyecezy i swojej archidyakonaty, już w nim wspomina, Księga zaś beneficiorum wylicza jego uposażenie. Był to kościół od samych początków z drewna zawsze stawiany, a wizyty tak go opisują. Wizyta Strzałkowskigo z r. 1628 mówi o nim: „Kościół parochialny w mieście królewskiem Mosinie, pod tytułem ś. Mikołaja biskupa i św. Wawrzyńca męczennika, poświęcony jest przez JW. Macieja Łubieńskiego biskupa poznańskiego / około 1628 r., kolacyi J. Kr. Mci.”. Ponieważ kościół ten około 1628 roku poświęconym został, domyślać się można, że wkrótce przedtem musiał być nowo wystawionym. Wizyta bezimiennego z r. 1663 tak go opisuje: „Kościół w Mosinie wystawionym jest w połowie z drzewa, w drugiejw tak nazwany mur pruski, pod tytułem ś. Mikołaja biskupa i ś. Wawrzyńca męczennika”. Wizyta Zalaszowskiego z r. 1695 do tego opisu kościoła mosińskiego dodaje, że był pokryty dachówką. Około 1752 roku kościół mosiński walący się kazał rozebrać proboszcz ówczesny miejscowy ks. Wojciech Kierstein i wystawił w miejsce jego nowy w strychulec, częścią z własnych funduszów, częścią też z składek dobrowolnych.
Przy kościele mosińskim zaprowadzonem zostało w roku 1596 bractwo ś. Anny. - Księho jego zaczynają się od roku 1639.
Prócz kościoła parochialnego znajdował się niegdyś w Mosinie jeszcze drugi kościół ś. Stanisława. Stał w rynku miasta. Kto i kiedy go założył, nie wiadomo mi. Musiał jednakże powstać dopiero po roku 1628, bo wizyta Strzałkowskiego z tego roku nic o nim nie wspomina. Wizyta Zaklaszowskeigo z r. 1695 tak o nim mówi: „Kościół ś. Stanisława nowo po pożarze wystawiony, dachówką pokryty, ma podniebienie w większej nawie dotąd nieukończone”. Nowy ten kościół w czasie wizyty Zalaszowskiego zapewne spłonął w pożarze miasta. Bo wizyta Kaczkowskiego z r. 1738 mói o nim: „Kościół pod tytułem ś. Stanisława biskupa i męczennika w rynku miasta Mosiny, jest cały z drewna, szkudłami, z składek i kosztem dobroczyńców nowo w roku 1731 wystawiony”. Kościółek ten był kolacyi magistratu mosińskiego.”
Jest też w tej książce krótka wzmianka o szkole, która była tu w roku 1663 i o szpitalu, Ta wzmianka pochodzi z roku 1695. Ale o tym przy innej okazji.

do druku podał Marian Janusz Strenk




JEST DLA NICH MIEJSCE?

Zbliża się wigilijny wieczór, Pasterka. I znów, jak co roku, przeczytamy słowa Ewangelii, które wzruszają, zmuszają do myślenia, mogą budzić oburzenie: „Nie było dla nich miejsca w gospodzie”(Łk 2,7). Nadchodzi dzień przyjścia Zbawiciela. Bóg chce zamieszkać wśród ludzi, Józef i Maryja są w owej chwili jego bezpośrednimi wysłannikami. Z pewnością każdy, kogo prosili o przyjęcie, znalazł jakąś wymówkę, uzasadnienie odmowy, usiłował uspokoić swe sumienie. Zanim wypadnie nam usłyszeć te słowa Ewangelii w nadchodzącą uroczystość Bożego Narodzenia, postawmy sobie zasadnicze pytanie: Czy dziś jest inaczej? Z pewnością odpowiedź nie będzie łatwa. Chrystus jest obecny poprzez swoje słowo czytane podczas Mszy świętej, przychodzi do nas w Liturgii Słowa. Ileż razy drzwi mojej świadomości i uwagi są zamknięte? A może mnie w ogóle nie było, gdy przemawiał, bo spóźniłem się? Chrystus jest obecny w Eucharystii, przychodzi do nas pod postacią chleba. Kiedy Go ostatni raz przyjąłem? Czyż nie spotyka Go niejednokrotnie ta sama obojętność, wymówki, nawet zdziwienie, że ktoś ośmiela się stawiać takie propozycje przeciętnemu katolikowi? Trudne do przyjęcia są słowa najbliższej ewangelii: ”Nie było miejsca”. Czy dziś jest inaczej? Nie mielibyśmy odwagi uświadamiać sobie naszej opieszałości czy nawet obojętności, gdyby nie miłość i cierpliwość Zbawiciela. I wtedy, w dniach betlejemskich narodzin i potem, w latach działalności, Chrystus nie zraził się postawą człowieka. Jego miłość jest bardziej głęboka i nieskończona, niż byśmy to mogli sobie wyobrazić. Tak podczas swej działalności publicznej, jak i mistycznej poprzez swój Kościół, Zbawiciel przyjął postawę pana domu, niestrudzenie zapraszającego człowieka – ludzkość na swoją ucztę, komunię, łączność ze sobą; postawę wielokrotnie określaną poprzez wypowiedzi i przypowieści. Tak wtedy, jak dziś, mamy do czynienia z Chrystusem proponującym, zapraszającym. „Bardzo pragnąłem spożyć razem z wami tę właśnie paschę, zanim będę cierpiał”(Łk 22, 15). Zostawił nam jakby dwa stoły: stół Słowa i stół Eucharystii – dwie nierozłączne części Mszy św. oraz zaprasza nas na posiłek, prosi na podwójną komunię swego Słowa i swego Ciała. „czyńcie to na moja pamiątkę”. Odtąd już, zgodnie z Jego wola, dzieje się to w kościołach i kaplicach chrześcijańskich na całej ziemi: Przyjdźcie, wszystko gotowe. W każdej Mszy świętej czeka na nas dwojaki pokarm, na dwóch miejscach liturgii mszalnej: miejscu liturgii słowa i na ołtarzu, miejscu Liturgii Eucharystii. Prawdziwe uczestnictwo we Mszy świętej jest niepełne, wydaje się być wprost nienormalne bez któregokolwiek z pokarmów. Współczesny chrześcijanin odkrywa ogromną potrzebę dialogu z Bogiem. Z radością uświadamia sobie, że Bóg zaprasza go na ucztę swego Słowa każdego dnia, każdej niedzieli inną, tak że współprzeżywanie Mszy świętej nabiera odmiennego charakteru odpowiednio do tajemnic roku liturgicznego. Pragnienia te znajdują swój wyraz w zaleceniach soborowych. Nie samotne czytanie świętych słów z mszalika, ale głośne, słyszalne odpowiedzi, słuchanie czytającego pośrednika, tak jakby wprost do nas przemawiał w danej chwili sam Chrystus w zrozumiałym dla nas języku, na wzór owych pierwszych lat głoszenia Dobrej Nowiny. Jak jest dzisiaj? Czyżby nie było miejsca w gospodzie naszego umysłu i serca, by otworzyć się i przyjąć Go?

ANIS




Sprawy małego Chrześcijanina

KOLĘDNICY – WĘDROWNICY z gwiazdą na patyku.....

Kolędujemy dla DZIECI Z HAITI

Wiele dzieci na świecie wciąż nie zna Ewangelii, a nawet jeśli już usłyszały o narodzeniu Pana Jezusa, to jeszcze nie otrzymały daru wiary. Parafialna grupa misyjna „Misjonarze Różańca”, staropolskim zwyczajem, odwiedzi nasze domy. Jako „Kolędnicy misyjni” swoje kolędowanie ofiarowują dzieciom z Haiti.

Polecajmy Dzieciątku Jezus małych braci, Haitańczyków. Prośmy, by modlitwy i zebrane ofiary, pomogły choć trochę rozwiązać ich problemy i utwierdziło ich w przyjaźni z Panem Jezusem.

Otwórzmy domy i serca dla dzieci misyjnych!

Plan kolędowania:

27.XII. od godz.17.30 – 19.30 ul. Łazienna i Strzelecka
29.XII. od godz.17.30 – 19.30 ul. 25 stycznia
30.XII. od godz.17.30 – 19.30 ul. Targowa

Kolęda: Dzisiaj w Betlejem

Razem:
Z misyjną kolędą do was przybywamy.
Wszystkich domowników serdecznie witamy.

Król:
Chcemy wam obwieścić radosną nowinę:
Maryja w Betlejem powiła Dziecinę.
To Jezus, Zbawiciel świata całego,
Narodził się na sianku dla człowieka każdego.

Pasterz:
Bóg Ojciec na ziemię zesłał swego Syna,
By świat przemieniła radosna nowina,
By dał ludziom pokój, nadzieję zbawienia,
Bo Bóg zna od wieków serc ludzkich pragnienia.

Maryja:
A Pan Jezus pragnie, by te wszystkie dary,
Ludzie pomnożyli, dając dowód wiary.
Dzielili się nimi z bliźnimi w potrzebie,
A nagrodę wielką otrzymają w niebie.

Kolęda: Gdy się Chrystus rodzi.

Anioł:

Dzieląc się radością z Pana narodzenia,
Mamy wam, kochani, coś do powiedzenia.
Spójrzcie, tu jest państwo małe jak muszelka,
Bo jego powierzchnia jest bardzo niewielka.

Dziecko z Haiti:
W tym państwie Haiti, bo o nim mówimy,
My, większość dzieci, tak bardzo cierpimy.
Brak szkół, zamieszki domowe, choroby, niedostatek,
A wiele z nas nie ma już ojców i matek.

Pasterz:
Mamy tu skarbonkę na drobne ofiary,
Dowód troski, serc otwartych oraz mocnej wiary.
Każdy grosz wrzucony, choćby był malutki,
Z pewnością rozwieje biednych dzieci smutki.

Anioł:
Dziękujemy za życzliwość i gościnne progi,
Pora nam szykować się do dalszej drogi.
Niechaj w waszym domu na zawsze zagości,
Ten misyjny anioł, anioł od radości.

Kolęda: Pójdźmy wszyscy do stajenki.




WARTOŚĆ MSZY I KOMUNII ŚWIĘTEJ

Ludzie powinni pogłębiać swoją wiedzę o Mszy świętej, gdyż wiedza zdobyta na katechezie, to stanowczo za mało. Ofiara Mszy świętej powinna być najważniejsza w naszym życiu i stanowić podstawę naszej wiary. Pierwsi chrześcijanie rozumieli wartość Mszy świętej i z wiarą zbierali się „na łamaniu chleba”. Eucharystię czyli Mszę świętą celebruje się od zarania Kościoła i stanowi ona centrum jego życia. Bezkrwawą ofiarę Mszy świętej ustanowił Pan Jezus w Wielki Czwartek, tuż przed swoją męką, dając chleb jako swoje Ciało, a wino jako swoją Krew i polecił: „Czyńcie to na moją pamiątkę”. W powyższych słowach mieści się nakaz Jezusa dany kapłanom, aby sprawowali Ofiarę Mszy świętej, a my wierni, w Niej uczestniczyli. Ta bezkrwawa Ofiara jest ponawiana na wszystkich ołtarzach świata, jako Ofiara Miłości za nasze grzechy. W Wieczerniku głównym celebransem i Ofiarnikiem był Jezus. Każdą Mszę świętą celebruje On, posługując się kapłanem. To On niewidzialny przewodniczy całej celebracji eucharystycznej. Biskup lub prezbiter tylko reprezentują Chrystusa, działając w osobie Chrystusa. Chcąc głębiej przeżyć Mszę świętą trzeba mieć świadomość, że przez chrzest jesteśmy włączeni w ofiarę Jezusa Chrystusa. Dzięki temu podczas każdej Eucharystii możemy ofiarować Bogu nasze smutki i radości, problemy i nadzieje. Wielu ludzi, może nieświadomie, mało docenia wartość Mszy świętej i dlatego spóźniają się i stoją na zewnątrz kościoła, nie wiedząc, że mało korzystają z Ofiary Chrystusowej i jej łask. Msza święta ma nieskończoną wartość, bo Ona jest Ofiarą Boga – Człowieka. Ludzka ofiara jest ograniczona. Chociażby wszyscy ludzie całego świata ponieśli śmierć i ciało swe dali na spalenie, to ich poświęcenie nie dorówna jedynej Ofierze Chrystusowej. Na Mszy świętej możemy wyprosić najwięcej łask dla siebie i innych, bo razem z nami modli się Jezus, który powiedział: „Gdzie są dwaj, albo trzej zebrani w Imię moje, tam jestem pośród nich”(Mt. 18,20). Podczas Mszy świętej nie powinno się odmawiać innych modlitw, bo słowami tekstu mszalnego modli się z nami cały Kościół. W pełni uczestniczy się we Mszy świętej wtedy, gdy podczas Niej posilamy się Eucharystią w Komunii świętej. Za przystępowanie do Komunii świętej i wierne zachowanie przykazań Jezus zapewnia nam wieczność: „Kto pożywa Ciało moje i pije Krew moją, ma żywot wieczny”(J 6,53). A więc warto przystępować do Stołu Pańskiego, aby zapewnić sobie życie wieczne. Kościół gorąco zaleca wiernym przyjmowanie Najświętszej Eucharystii w niedziele i dni świąteczne lub jeszcze częściej, nawet codziennie (KKK1389). W godnie przyjętej Komunii świętej, Chrystus gładzi lekkie grzechy i chroni od ciężkich. Warto więc w miarę możliwości codziennie przyjmować Komunię świętą, aby Jezus leczył nasze duchowe rany i chronił nas przed ciężkimi upadkami. Chrystus widząc, że potrzeba będzie „lekarstwa” dla naszych dusz, ustanowił w Wieczerniku Najświętszy Sakrament i powiedział: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje”. W tych słowach: „Bierzcie i jedzcie...” wyraża się miłość Chrystusowa do nas, a jednocześnie są one nakazem, abyśmy posilali się Jego Ciałem. Innym razem powiedział: „Kto pożywa moje Ciało, we Mnie mieszka, a Ja w nim”(J 6,56). Aby nas ostrzec przed zaniedbywaniem przystępowania do Komunii świętej Jezus mówi: „Jeśli nie będziecie spożywać Ciała Syna Człowieczego, nie będziecie mieli życia w sobie”. To znaczy nie będziemy mieli sił duchowych, by oprzeć się złu. Ci, którzy przyjmują Eucharystię, sa ściślej zjednoczeni z Chrystusem, a tym samym umacnia się jedność Kościoła. Ta jedność jeszcze bardziej jest potrzebna w rodzinie, a jeśli jej brakuje, to trzeba o nią się modlić, a zwłaszcza o wzajemną miłość. Miłość i wiara są najważniejsze. One nas skłaniają do uczestniczenia we Mszy świętej i przyjmowania Komunii. Wiedza jest potrzebna, ale nie jest tak ważna, jak miłość. Można dużo wiedzieć o Mszy świętej, a być daleko od Kościoła. Rutyna też nas oddala od niego. Aby nie wpaść w nią, musimy z wiarą uczestniczyć we Mszy świętej. A gdy przyjmujemy Jezusa w Komunii świetej, to powinniśmy wierzyć, że w tym opłatku jest żywy i prawdziwy Chrystus – największa Miłość, którą przyjmujemy do swego serca.

Stanisław Lemke