Konfesjonał - przyjaciel

     W naszych kościołach są z przedmioty świadczące o Miłości Boga. Jednym z nich jest konfesjonał. Nie zawsze jest on przez nas doceniany. Różnie też na niego ludzie patrzą i odnoszą się do niego. Są tacy, którzy mają jakiś dziwny lęk i niechęć do niego. Dla nich konfesjonał to okropność, a zbliżenie się do niego to męka i tortura. Dlatego stronią od niego nawet i latami. Są inni, którzy na przekór tamtym największe swe szczęście i wewnętrzny pokój znaleźli i znajdują właśnie przy kratkach konfesjonału. Odkryli tajemnice Bożego Miłosierdzia.
      W cieniu konfesjonału można otworzyć najbardziej ciemne i brudne zakamarki serca, zrzucić ciężar win, które przygniatają do ziemi zagubionego człowieka i odnowić łaskę uświęcającą. Ileż błogosławieństwa dał jednostce i rodzinie, pomógł dobru społecznemu, przyczynił się do podniesienia moralności i dobroci. Konfesjonał to przedziwny przyjaciel. Każe ugiąć kolana w pokorze, a równocześnie darzy człowieka światłem, pociechą, przebaczeniem świętością i pokojem, czego świat dać nie może.
      Musimy pamiętać, że pierwsze miejsce w konfesjonale zajmuje Chrystus. To przecież On dał nam z miłości Sakrament pojednania. To On dał Apostołom niezwykłą władzę: „Uweźmijcie Ducha Świętego. Którym grzech odpuścicie są im odpuszczone, a którym zatrzymacie są im zatrzymane” (J 20,19). To była odpowiedź na to, że człowiek przybił Go do krzyża. Jezus każe iść Apostołom i ich następcą w jego Imieniu przebaczać grzechy i obdarować pokojem. To właśnie on przyjaciel grzeszników czeka tam na nas abyśmy przyszli i razem z nim prawdziwie, na serio żyli, a nie tylko na pół gwizdka. To on jest tak jak ten Ojciec z przypowieści, który codziennie wyglądał na drodze swojego syna marnotrawnego, a gdy go zobaczył wyszedł mu na spotkanie, przytulił go do serca, kazał dać nowe ubranie, pierścień synostwa i wyprawił ucztę. „cieszcie się i radujcie, bo syn mój był umarły, a ożył, zaginął a odnalazł się.” (Łk 15, 14)
      Rozpoczął się adwent, radosny czas oczekiwania na narodziny Jezusa. Nie zmarnujmy tego. To przecież od każdego z nas zależy czy przeżyjemy te święta tylko jako tradycję, czy też przeżyjemy je prawdziwie zapraszając Chrystusa do swojego życia poprzez Sakrament spowiedzi świętej. Jeżeli chcesz prawdziwie, tak na serio żyć z Bogiem zbliż się do konfesjonału…

Ks. Sławomir Ruks



Dom rodzinny (1)

     Poczęcie i urodzenie dzieci, choć czyni nas rodzicami, jest zaledwie wstępem do faktycznej roli, jaką mamy odegrać w życiu naszych latorośli. Podobnie jak Maryja i Józef, którzy opiekowali się Jezusem tak, że „czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk2,52), tak rodzice są powołani, by swoje dzieci formować do odpowiedzialnej dorosłości.
     Bohaterami książki Najlepsze miejsce pod słońcem, czyli o właściwym czasie i miejscu do budowania charakteru dziecka są Gail i Gordon. Opuszczają właśnie dom, w którym mieszkali kilkanaście lat. Tutaj wychowywali swoje dzieci i towarzyszyli im w dorastaniu. W tym domu także oni dojrzewali, tu dowiedzieli się wiele o sobie samych. Teraz spacerują po nim po raz ostatni, a każde pomieszczenie przywodzi na myśl wspomnienia gorzkich i słodkich doświadczeń, niemożliwych do powtórzenia. Patrząc wstecz, są pewni ponad wszelką wątpliwość: „dom jest miejscem, gdzie ludzie rozwijają się najlepiej (...), dom, w którym mieszka żona i mąż, poszukujący szczęśliwej równowagi między macierzyństwem i ojcostwem, którzy budują nowego człowieka, stwarzają środowisko, w którym może wzrastać dziecko, aby stało się taką osobą jaką Bóg zamyślił.”
     Proponuję, abyśmy przyłączyli się do nich i posłuchali, czym chcą się podzielić z młodszymi od siebie rodzicami.

Drzwi domu
     Nie wiem, gdzie są i czym zajmują się w tej chwili Wasze dzieci, jaki oglądają program, jakiej słuchają muzyki, w jaką grają grę albo co przeglądają u siebie w pokoju, ale... mam nadzieję, że Wy to wiecie! Czy pomyśleliście kiedyś o sobie jako o stróżach drzwi domu? Nie tych, pilnujących tylko bezpieczeństwa i kosztownych przedmiotów wewnątrz, ale strzegących tego, co przedostaje się do Waszej rodziny z zewnątrz. Stróżów tego, co dzieje się w umysłach i sercach Waszych dzieci, strażników ich wrażliwości, uczciwości, stosunku do siebie samych i innych ludzi? W domowych drzwiach bez przerwy stają rozmaite propozycje, które musimy określić: gość czy intruz? i zdecydować czy chcemy, aby miały dostęp do naszych dzieci. Najniebezpieczniejsi nieproszeni goście są niewidzialni i mogą wydać się pozornie nieszkodliwi. Na przykład: kreskówka o rodzinie, w której toczą się nieustanne sprzeczki i starcia, seriale - tasiemce pokazujące obraz życia, którego tak naprawdę nikt nie pragnie dla swojej rodziny. Czasopisma, pełne sensacyjnych informacji o ludziach, których nie chcielibyśmy dać swoim dzieciakom jako wzoru do naśladowania. Styl ubierania się, urządzania przyjęć, spędzania wolnego czasu... Nie dajmy się zwariować! Z drugiej strony – w tym kotle rozmaitych treści znaleźć można coś dobrego i coś złego, stąd strzeżenie drzwi domu nie oznacza cenzury. Nie trzeba oklejać telewizora napisami ‘niedozwolone’. Większą sztuką jest samemu selekcjonować i wcześnie nauczyć dzieci wybierania – co warto, na co szkoda czasu. Czy Wasze dzieci słyszą jak komentujecie to co przeczytaliście, obejrzeliście, usłyszeliście? Czy znajdujecie czas na rozmowę? Czy powierzacie drzwi komuś obcemu?
     „Nadejdzie dzień, kiedy nasze dzieci same będą decydować, kto może przestąpić próg ich drzwi. Ale skąd będą wiedziały, jak spełniać to zadanie, jeżeli we wcześniejszych latach nie zetkną się ze stróżem drzwi? Tej lekcji nie można się wyuczyć samemu.” i-HA

Gordon MacDonald Najlepsze miejsce pod słońcem, czyli o właściwym czasie i miejscu do budowania charakteru dziecka, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1994


POWOŁANY DO KAPŁAŃSTWA Z ZIEMI MOSIŃSKIEJ
„W winnicy Pańskiej jest pracy wiele”.

Urodzony w Mosinie 16 marca 1929 roku. Ojciec Stanisław, matka Walentyna z domu Nowacka urodzona w Luboniu Lasku.
Przed wybuchem 1939 roku ukończył trzy klasy Szkoły Powszechnej. Po wkroczeniu Niemców uczył się w szkole niemieckiej dla młodzieży polskiej, pod przymusem. W roku 1942 włączony został do grupy dzieci polskich na tajne komplety, które organizowano w głębokiej konspiracji. Zajęcia te prowadziły późniejsze trzy dyrektorki liceum, panie Swinarskie: Maria, dyr. Liceum Klaudyny Potockiej, Zofia- dyr. Liceum hrabiny Zamojskiej, Gertruda- dyr. Liceum Dąbrówki.
Bratanek tych pań udostępniał swój dom dla tajnego nauczania. Był do tego stopnia odważny, że na lekcje chemii i fizyki po kryjomu zabierał ich do fabryki „Maja” w Luboniu. Jednocześnie był zatrudniony w zakładach ziemniaczanych w Luboniu. Do Jego obowiązków należało wykonywanie wszelkich prac, lecz najgorszą rzeczą było rozpoczynanie tych zajęć już o godzinie 3.30 rano. Kary były za błahe przewinienia. Każdy namawiał kolegów by mniej wydajnie pracowali, za karę przeznaczono go do rozładunków wagonów z brykietami opałowymi. Po następnym upomnieniu Jego kierownik „laistung polen” wysłał Go na kopanie rowów przeciwczołgowych o nazwie „Flinsatz”. Przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Poznania był zatrudniony w zakładach H.C.P., który to zakład zbrojeniowy nazywał się D.W.M. Werke, (Deutsche Waffen Munizion ”. Niemiecki inż., któremu podlegał był dobrym człowiekiem i jako młodocianemu wyjednał zaświadczenie o przychodzeniu do pracy o godzinę później, a wychodzić mógł o godzinę wcześniej. To pozwoliło mu pomagać polskim robotnikom, którzy przed zamknięciem w zakładzie pracy, pod silnym nadzorem SS nie mogli się kontaktować z ludźmi z zewnątrz. Przez ten skrócony pobyt w zakładzie Niemcy potraktowali Go jak swojego człowieka, nie poddając Go rewizji. Dlatego to mógł przemycać różne przedmioty poszukiwane na rynku, które sprzedawał, a za pieniądze uzyskane kupował dla nich chleb.
Podczas trwających walk o cytadelę rozpoczyna już naukę w gimnazjum Bergera, po czym przenosi się do liceum K. Marcinkowskiego, gdzie w roku 1949 zdaje maturę. Następne kroki swe skierował do Akademii Rolniczej, Wydział Leśnictwa, lecz długo miejsca nie zagrzał. Poszedł za głosem swego powołania. Wstępuje do Seminarium Duchownego Archidiecezji Poznańskiej. Studiował 2 lata w Gnieźnie, a następnie 4 lata w Poznaniu na Wydziale Teologii. W tamtych latach był zaprzyjaźniony z kolegą klerykiem obecnym Ks. Prymasem Józefem Glempem.
Święcenia kapłańskie otrzymuje z rąk Ks. Arcybiskupa Walentego Dymka w dniu 4 czerwca 1955 roku w Farze Poznańskiej. Katedra Poznańska była w odbudowie. Mszę Prymicyjną odprawił we Wirach dnia 5 czerwca 1955 roku.
A oto kilka dat i szczegółów które wypowiedział w mojej obecności X. kanonik J. Szajkowski.
Podczas okupacji hitlerowskiej tj. od 1939 roku mieszkałem w Wirach, gdzie w okolicy był otwarty jedyny kościół, tam też uczyłem się praktyki organizacyjnej, w każdych warunkach w grupie ministrantów, co przydało mi się w czasach PRL. Np. organizowaliśmy w domach prywatnych wystawiania jasełek. Ta tradycja trwa tam do dzisiaj w parafii Wiry a prezesem ministrantów jest pan Marian Adamski, który pamięta wspólnie przeżywane Msze Św. z czasów ministranckich jak i kleryckich. Po święceniach kapłańskich pierwszą parafią to Kępno, gdzie pracowałem do czerwca 1957. w tym krótkim okresie udało mi się rozbudować życie ministranckie. Następna parafia to Kościół Św. Marcina w Swarzędzu. Już w lipcu 1957 roku zostaje mi zlecone uciszenie ogromnych niepokojów w parafii Pępowo. Dzięki pomocy Matki Najświętszej udało mi się zaprowadzić spokój w ciągu ośmiu miesięcy i udaremnienie próby wejścia Kościoła Narodowego. Mimo tak trudnych warunków po trzech miesiącach pracy, mogłem z dziećmi śpiewać kolędy w chórku trzy głosowym. W 1958 roku w marcu poszedłem do pracy w Wieleniu Południowym, udało mi się zebrać sześćdziesięciu ministrantów gdzie równocześnie powstał chór dziecięcy liczący 80 dzieci i na nowo odrodził się chór mieszany. Następnie w roku 1959 zostaje skierowany do największej parafii poznańskiej p.w. Serca Jezusowego przy ulicy Kościelnej, do której to parafii należało 45tys. wiernych. Tam udało mi się zebrać 150 ministrantów w tym 40 od 18-20 lat. Z tą grupą oprócz duchowej formacji organizowałem wypady w lasy Puszczykowa i Mosiny. Intryga ze strony UB sprawiła, że musiałem przejść do parafii p.w. Krzyża na Górczynie. Tam między innymi stworzyłem chór chłopięco-męski oraz chór mieszany.
Pani profesor Mandelska z Akademii Muzycznej Poznańskiej nakłaniała mnie do zdobycia warsztatu muzycznego, posłuchałem jej głosu i jako ksiądz uczęszczałem przez pięć lat do szkoły muzycznej. Po 8 latach pracy w tej parafii władza duchowa zleciła mi tworzenie nowej parafii w Rawiczu, gdzie podjąłem pracę 1969 roku w kościele p.w. Św. Andrzeja Boboli. Po roku pracy, bez pozwolenia władz świeckich przygotowałem godne mieszkanie dla proboszcza wikarego oraz wybudowałem 2 sale katechetyczne do lekcji religii. Podczas organizowanych misji św. w parafii w roku 1971 nie pozwolono mi postawić krzyża misyjnego 7 metrowej wysokości. Lecz dzięki Św. Michałowi Archaniołowi w „dziwny” sposób przyszła z Poznania zgoda na jego ustawienie. Twórcami tego krzyża byli stolarz, kowal i kamieniarz, którzy za wybudowanie bez zgody władz otrzymali kary pieniężne po 50 tys. zł. I znowu dzięki wstawiennictwu Św. Michała Archanioła w rezultacie nie zapłacili ani grosza.
W roku 1972 pod pretekstem remontu dzwonu, gdyż na nowe nie było zgody, i groził podatek 60% ich wartości, wykonane zostały 3 dzwony: Św. Maksymiljana 500kg., Św. Andrzeja Boboli 2000kg. i Św. Mateusza 1000kg. Wykonania tych dzwonów podjęła się firma Pana Jana Felczyńskiego z Przemyśla. W wieży pod dzwonnicą powstała duża piękna sala katechetyczna w roku 1976 wieża została odnowiona, pokryta blachą miedzianą oraz cały kościół. Równocześnie w mojej pracy w parafii stworzyłem chór chłopięco-męski Andrzejki oraz drugi chór „Miriam”, które to chóry do chwili obecnej działają. W 1979 roku obejmuję kościół Św. St. Kostki na Winiarach, gdzie to w parafii 20tyś. - 4tys. stanowili studenci akademiccy. Tam prowadziłem równoległe budowy domu parafialnego o pow. 3tys. m2: 6 sal katechetycznych, mieszkania dla 6 wikariuszy, biblioteka, ośrodek studencki oraz kaplicę Św. Michała Archanioła. Ponadto całkowicie został odnowiony kościół parafialny.
Wybudowano na Piątkowie pod szyldem tymczasowej wiaty katechetycznej, ponieważ konsul radziecki nie zgodził się na kościół ani kaplicę, mimo tych znaków wybudowałem w okresie pół roku kościół oraz 5 sal katechetycznych. Te wszystkie obiekty powstały na Osiedlu Bolesława Chrobrego oddałem je w ręce proboszcza Kazimierza Lijewskiego, powstałej tam nowej parafii p.w. Opatrzności Bożej. Poza tymi ważnymi sprawami stworzyłem chór chłopięco-męski 80 osobowy „Staszki”, który śpiewał między innymi w Kościele Św. Krzyża w Warszawie podczas mszy radiowej oraz podczas 2 tygodniowego wyjazdu do Włoch śpiewając przed obliczem Papieża Jana Pawła II.
Pośród tych wielu prac duszpasterskich w końcu miesiąca grudnia 1981r. zaproponowałem 12 małżeństwom oficerskim, które wybrałem na kolędzie jako godne zaufania, do wzięcia udziału w comiesięcznych spotkaniach z nimi w moim mieszkaniu. Działo się to na zasadzie dyskusji ze względu na wiadome przeszkody, zwłaszcza w stanie wojennym. Główną treścią tych spotkań było „w mrokach stanu wojennego w światłach ewangelii”. Jak wielkim „przestępstwem” ze strony oficera Wojska Polskiego była religijność świadczy wyrzucenie z wojska jednego z nich. Podczas przesłuchania przepłacił to zawałem serca. Na zadanego przez niego zapytanie do Sądu kolegium wojskowego, czy nie ma kompetencji jako profesor usłyszał odpowiedź „Jesteście za bardzo religijni”. Z tych to wspaniałych ludzi jeden pracował dla Trzeciej Rzeczypospolitej w Ministerstwie Obrony Narodowej a inny znów pomagał organizować Kurię Ordynariatu Polowego razem z nimi należałem do komisji „22” w Warszawie. Celem tej komisji było wypracowanie kodeksu Oficera Polskiego. Po 3 latach comiesięcznych posiedzeń, kodeks był już gotowy, został jednak wstrzymany przez ludzi, którzy nie chcieli zaistnienia formacji duchowej Wojska Polskiego w tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej. Dla sprawiedliwości muszę jednak zaznaczyć, że zatwierdził go Szef Sztabu Gen. Wilecki. Bezpośredni współpracownik Gen. Wileckiego płk dr Józef Rudny przygotował także inne dokumenty między innymi nową rotę przysięgi wojskowej, która również została podpisana przez Szefa Sztabu Gen. Wileckiego.
Ci szlachetni ludzie za Trzeciej Rzeczypospolitej byli trzykrotnie usuwani z pełnionych funkcji w Warszawie nie z braku posiadanych kompetencji lecz jako za bardzo związani z chrześcijańską tradycją Wojska Polskiego.
W okresie roku 1991 miałem wielkie szczęście, że mogłem prowadzić pielgrzymkę do Lourdes, na pierwszą pielgrzymkę wojsk katolickich świata. Wielka to była radość dla wszystkich uczestników a szczególnie dla członków naszej rodziny oficerskiej. Obecnie nasze spotkania po odzyskaniu wolności 1989 r. odbywają się nadal w moim mieszkaniu. Na spotkania te składa się Msza Św. z homilią a temat roboczy i rozmowy przy herbacie, Obecnie, gdy chodzi o Mszę Św. z homilią wszyscy przyjeżdżają do kaplicy Św. Michała Archanioła do Ludwikowa a na resztę pracy do mojego domu. Pracuję z nimi mimo, że w 1989r. z racji choroby serca przeszedłem na emeryturę. W tym okresie w miarę sił uczyłem religii w szkole talentów muzycznych przy ulicy Głogowskiej przez 7 lat.
Pomagam również w parafiach gdzie jestem potrzebny a przez wiele lat organizowałem archidiecezjalne życie śpiewacze jako prezes Związku Chórów Kościelnych Archidiecezji Poznańskiej. Obecnie pracuję jako kapelan szpitala w Ludwikowie, pełnie funkcję rektora kaplicy Św. Michała Archanioła w Ludwikowie, którego powstanie zawdzięczam zabiegom ks. Proboszcza Kanonika Edwarda Majki oraz wielkiej życzliwości dyrekcji szpitala.
Motto:
Na początku mojej drogi kapłańskiej „wiem komu zawierzyłem”. Jest to II list do Tymoteusza roz. I w. 12
Z X. kanonikiem Januszem Szajkowskim rozmawiał Zygmunt Pohl – rok 2002


PIEŚŃ O ŚWIĘTYM MIKOŁAJU

Niech będzie Bóg nasz pochwalony w świętym Mikołaju,
Gdy wszystkie niebieskie tryumfy, do górnego kraju,
Otwarta droga, kto się do Boga, uda przez niebo,
Dojdzie wiecznego, Portu szczęśliwości.

                         Wielkimi Patriarcho cudy, wsławiony na świecie.
                         Zdradzieckie widziały obłudy, w niewinności kwiecie,
                         Wnet czynisz dobrze, gdy rzucasz szczodrze, trzy bryły złota,
                         Ażeby cnota jaśniała przed niebem.

Młodzieńcom odebrane życie, przywraca sowicie
Mikołaj nienawiść, gdy widzi, tyrana zawstydzi,
Zrąbanych w sztuki, dla swej nauki, prawdziwej wiary,
Bogu ofiary wolny przystęp czyni.

                         Kto tylko do Jego opieki, uda się serdecznie,
                         Ten nigdy nie zginie na wieki, żyć może bezpiecznie
                         Przy Jego pieczy, w każdej mu rzeczy szkoda się wróci
                         On zabezpieczy, obroni od złego.

Ciebie Bóg obrał za patrona, wszelkiemu ludowi,
Wzywa Cię i polska korona, i mocno stanowi,
Morzem i lądem, wielki patronie, przybądź na pomoc
Polskiej Koronie, Święty Mikołaju, Amen.



GALERIA ŚWIĘTYCH NA ODCISKACH PIECZĘCI PARAFIALNYCH (odc.33)

Zaprezentowany na 3 stronie fragment dawnej pieśni o św. Mikołaju przypomina nam, o zbliżającym się odpuście parafialnym. Tekst zawiera sceny z życia św. Mikołaja zaczerpnięte ze średniowiecznych hagiografii. Pani Stanisława Soter z Mosiny przechowywała tę pieśń w swoim modlitewniku, przekazała mi tekst i zapoznała z melodią. Wspomina też,, że jej zwrotki śpiewano jeszcze po 1945 roku, za czasów organisty pana Ignacego Sterczyńskiego. Takimi, dzisiaj zrozumiałymi po uważnym czytaniu zwrotami językowymi, starsze pokolenia krzewiły kult św. Mikołaja w Mosinie. Oprócz Patrona Naszej Parafii św. Mikołaja (6 XII) czcimy też św. Andrzeja (30 XI), św. Barbarę (4 XII), Niepokalane Poczęcie NMP (8 XII). Poniżej przedstawiam miejscowości, gdzie wierni obchodzą uroczystości odpustowe ku czci swych patronów.



WOLIN: Wyspa i miasto, przez które przebiega droga do Świnoujścia. Dawny gród słowiański istniał na terenie Wolina w VIII – IX wieku. Do Polski przyłączył Wolin Mieszko I. W latach 1140 – 1176 miasto było siedzibą biskupa pomorskiego. W XV w. wybudowano kościół p. w. św. Mikołaja, przebudowany w XIX w. W 1945 roku został zniszczony. W 1978 r. została odbudowana wieża i rozpoczęto prace mające na celu rekonstrukcje całej świątyni z ruin. Dziś można już modlić się w odbudowanym kościele.
TUREK UL. KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO: Miasto, 28 km na płd. wsch. od Konina, nad małymi rzeczkami Zdrojką i Foluszem, prawa miejskie posiada od 1141 r. Odkrycie w XX w. złóż węgla brunatnego, budowa kopalni i elektrowni przekształca Turek w ośrodek przemysłowy, co z upływem czasu wpływa pośrednio na powstawanie nowego osiedla mieszkaniowego. Tam powstaje nowy ośrodek duszpasterski i kościół p. w. św. Barbary, patronki górników, ludzi pracujących w kopalni odkrywkowej i wszystkich mieszkańców parafii.
NOWA WIEŚ WIELKA: Wieś przy drodze Inowrocław – Bydgoszcz. Parafia p. w. Niepokalanego Poczęcia NMP istnieje od 1925 roku. Msze św. sprawowane są w poewangelickim, neogotyckim kościele, wybudowanym w XIX wieku.
IŁÓWIEC: Miejscowość znajduje się w odległości 10 km od Mosiny, w kierunku Czempinia. Rocznik Archidiecezji Poznańskiej podaje wcześniejsze nazwy Iłówca: Gylovyecz, Jełowiec, Iłówiec Kościelny lub Mały. W 1298 r. teren należał do parafii Brodnica – w Iłówcu istniał już kościół pomocniczy. Przed rokiem 1400 powstaje parafia św. Andrzeja Apostoła i św. Doroty. Na przestrzeni lat, do 1839 r. wierni modlą się tutaj w drewnianych świątyniach. Tablica umieszczona w kruchcie wymienia: pierwszy spalony przez Szwedów, nowy z 1660 roku, okrągły istniejący w 1777 r. i wybudowaną po pożarze kaplicę w 1829 r. Obecny, jednonawowy, murowany, późnoklasycystyczny kościół postawiono w latach 1839 –41. W 1901 r. dobudowano wieżę z kruchtą i ufundowano organy. 27 lat później rozbudowano prezbiterium i dobudowano zakrystię W głównym ołtarzu jest gotycka rzeźba (ok. 1400 r.) Matki Boskiej Iłówieckiej. W czasie II Wojny Światowej kościół był czynny dla wiernych powiatu śremskiego. W roku 1991 kościół konsekrowano.
BRUDZEW: Wieś przy lokalnej drodze Koło - Turek, 14 km od Koła. W 1511 r. Brudzew wliczany był do ówczesnych miast, prawa miejskie utracił w 1870 roku. W roku 1455, w miejscu poprzedniego powstaje gotycki kościół p. w. św. Mikołaja, przebudowany po pożarze w 1730 r. Obok ceglana dzwonnica z trzema dzwonami.
BUCZ: Bucz leży 10 km od Śmigla przy drodze do Moch. Odnajdziemy tam drewniany kościół p. w. św. Barbary z 1782 r. Wybudowany w formie krzyża z trójbocznie zamkniętym prezbiterium, posiada wieżę i sygnaturkę. Na cebulastym hełmie chorągiewka z datą 1595 r., przeniesiona z innego kościoła. Czas powstania parafii nie jest znany. Przedtem istniała kaplica św. Barbary (1455 r.), w czasie reformacji będąca w rękach innowierców, w 1641 r. powróciła do katolików i uzyskała prawa parafialne przeniesione z kościoła w Grobi – Dębiny.

Janusz Walczak


„Każdy dzień jest dobry, by się urodzić. Każdy dzień jest dobry, by umrzeć” (Jan XXIII)
Nasze spotkanie z Ks. Kan. Januszem Szajkowskim ...

Ks. Kan. Janusz Szajkowski urodził się w 1929 roku w Mosinie. Jego lata młodości nie były łatwe, ponieważ przypadały na czas wojny i komunizmu. Ks. Kan. Janusz powiedział Bogu „TAK” i 6 lat później przyjął święcenia kapłańskie w poznańskiej Farze.
Poznaliśmy Ks. Kan. 4 lata temu. Ks. Janusz wydawała się nam jako „surowy ojciec” któremu wszystko musiało pasować, ale pozory myliły. Ks. Kan. Janusz był człowiekiem szczęśliwym, cieszącym się z życia, zawsze uśmiechniętym (nawet podczas swojej choroby). Był osobą, do której można było przyjść z problemem, a On zawsze pomógł. Kiedy rozmawialiśmy z Nim, chwalił się, że jest „prawdziwym Mosiniakiem”. Nie wiedzieliśmy co to znaczyło, więc zapytaliśmy, a wtedy Ks. Kan. Opowiedział swoja historię, że urodził się właśnie na rynku w Mosinie i był bardzo z tego dumny!
Ks. Kan. Janusz miał liczne zainteresowania; począwszy od piłki nożnej, a zakończywszy na chórach, bardzo lubił, gdy na Mszach św. właśnie one występowały.
Nie wiedzieliśmy o Ks. Januszu wielu rzeczy, np. tego, że zaprzyjaźnił się z obecnym Prymasem Polski ks. kard. Józefem Glempem, będąc przez 2 lata w Gnieźnieńskim Seminarium (ponieważ wtedy 2 lata studiowało się w Gnieźnie, a 4 lata w Poznaniu). Nie wiedzieliśmy także, że przez wiele lat był Kapelanem tajnej Katolickiej Wspólnoty Rodzin Oficerów Wojska Polskiego Garnizonu Poznań oraz, że Ks. Kan. pisał wiersze.
Dla piszącej ten artykuł Ks. Kan. Janusz był osobą szczególną, bo dzięki Niemu ślub moich znajomych mógł się odbyć. Za to szczególnie Bogu i Jemu dziękuję!
Ks. Kan. Janusz mówił nam zawsze, że mamy chodzić uśmiechnięci, nawet wtedy, gdy coś nie wychodzi, bo uśmiech to najpiękniejszy dar jaki możemy dać innemu człowiekowi. „Uśmiech dodaje przecież urody” – mówił.
Ks. Januszu dziękujemy Ci za: Twą obecność, słowa dodające otuchy, uśmiech który nigdy nie gasnął oraz za te wszystkie małe i wielkie rzeczy, które były Twoja zasługą.
Ks. Kan. Januszu! – odszedłeś niespodziewanie, ale zawsze pozostaniesz w naszych sercach i w naszej pamięci!
Bardzo nam Ciebie brakuje, ale teraz na pewno już wiemy, że mamy coraz lepiej żyć, aby spotkać się w Niebie!

DOBRYCH LUDZI SIĘ NIE ZAPOMINA ! D Z I Ę K U J E M Y ! ! ! KSM


Historia kościoła parafialnego w Mosinie.

Kilka lat temu hucznie obchodziliśmy siedemsetlecie nadania praw miejskich Mosinie. Niewątpliwie jest to powód do chluby, bowiem nasze miasto należy do jednych z najstarszych w Polsce – np. Poznań był lokowany zaledwie 50 lat wcześniej. I chociaż Mosina nie może się pochwalić takimi zabytkami, jak wspomniany Poznań, to w żadnym wypadku nie powinniśmy się czuć gorsi, bowiem pamięć o czasach przeszłych jest równie ważnym częścią dziedzictwa kulturowego. Nie będę tu jednak opisywał historii Mosiny, którą każdy może przeczytać w licznych publikacjach.
Zamiast tego chciałbym wam opowiedzieć o innym, nieco mniej znanym, elemencie naszej tradycji, który był myślą przewodnią mojej pracy magisterskiej. Jestem tegorocznym absolwentem Wydziału Historii UAM w Poznaniu i, jako Mosiniak, postanowiłem zainteresować się historią własnego miasta. Mój wybór padł na obszar prawie całkowicie pomijany przy różnorodnych publikacjach dotyczących Mosiny. Mam na myśli historię kościoła parafialnego, która liczy sobie blisko dziewięćset lat! A jest tu o czym opowiadać, bowiem tak naprawdę historia kościoła jest nierozerwalnie związana z życiem mieszkańców miasta i wykraczała daleko poza chrzty, śluby i pochówki. Istniał ścisły związek w sferze gospodarczo-finansowej, jako że z jednej strony parafianie byli zobowiązani do ponoszenia kosztów związanych z funkcjonowaniem ich parafii, a z drugiej pleban udzielał im pożyczek lub dzierżawił ziemię kościelną. Ponadto funkcjonowały szkoły parafialne kształcące miejscowe dzieci, czy też szpitale kościelne przeznaczone dla chorych i ubogich. Działały tutaj także bractwa religijne zrzeszające okoliczną ludność.
Z pewnością znajomość tej strony naszego dziedzictwa będzie kolejnym powodem do dumy, dlatego też mam nadzieję, że wiadomości, którymi chciałbym się podzielić, spotkają się z żywym zainteresowaniem.

Błażej Matelski


„Na do widzenia poproszę o czerwony tulipan, i niesymboliczną chwilę milczenia...”

Postać niewysokiego Księdza przemierzającego własnym rytmem prezbiterium parafialnego Kościoła, zmierzająca ku konfesjonałowi. Z Pismem Świętym w ręce i spojrzeniem spokojnym....
Można żyjąc obok Człowieka nie znać jego historii, lub znać ją dość pobieżnie. I jej nie poznać do końca Nie wiedzieć, że Człowiek ten tryskał wewnętrznym niekończącym się pragnieniem życia – gdy wcześniej choroba nadszarpnęła limit chwil, i pozostało wrażenie, ze może ich być mniej niż się planowało. Nie wiedzieć, że Człowiek ten kochał muzykę – gdy słyszał ją sercem w murach Kościelnych gmachów najmocniej. Nie wiedzieć, że dla tego Człowieka słowo „Ojczyzna” nie było treścią bez znaczenia – lecz dziedzictwem, które przyjąć należy z Wiarą, Nadzieją i Miłością, i że ukochał on Polskę bezgranicznie, bo dane mu było doświadczyć jej cierpienia w imię wolności. Że Człowiek ten spoglądał na świat ujmując jego piękno w wersach pełnej uniesienia poezji...
Aż do momentu, gdy się usłyszy w słowach pożegnania – dziękuję, ze żyłeś i za to jak żyłeś. Że byłeś nam bliski duchem, dlatego pozostaniesz w zakamarkach naszych serc... Na mszy św. pogrzebowej Księdza Kanonika Janusza Szajkowskiego zgromadzili się jego Rodzina i Przyjaciele – Księża koncelebrujący Mszę Św., Kombatanci wojenni, którzy oddali żołnierski hołd jego duszpasterskiej pracy dla Wojska Polskiego, śpiewacy chórów, którym dyrygował, parafianie, z którymi spotkał się na swojej drodze w ciągu całego życia.
Padło wiele pięknych, pełnych wdzięczności słów za jego zaangażowanie i wkład w szereg dobrych i pięknych inicjatyw. Przy Ołtarzu winiarskiego Kościoła pw. Św. Stanisława Kostki na trumnę z jego ciałem spoglądał Chrystus przybity do Krzyża, którego rzeźbę to on postawił w tamtym miejscu w 1981 r. Niczym rzeczywiście anielskie nawoływania zabrzmiały głosy chóru wyśpiewujące swemu dyrygentowi słowa pieśni „Anielski orszak niech Twą duszę przyjmie”, i później zgodnie z jego życzeniem zabrzmiały słowa ukochanej pieśni „Maryjo, Polski jesteś Królową”. Nie zabrakło żołnierskiej eskorty odprowadzającej trumnę z ciałem Księdza do miejsca spoczynku na cmentarzu przy ul. Łowmiańskiego.
Pozostaje „cisza i uniesienia, wyniosłość kolumn i sklepienie nieba...” (cyt. wiersza z tomiku poezji „Barwą słów”, aut. J. Szajkowski).
Dziękujemy za to, że żyłeś miedzy nami, i za to jak żyłeś.
Odpoczywaj w pokoju wiecznym...

Serdeczne podziękowania składamy Parafianom uczestniczącym w ostatniej drodze Księdza Kanonika Janusza Szajkowskiego – drodze jego odejścia do Pana.

parafianka


Przygotować drogę Panu

Są różne czekania...Są czekania bezsensowne, gdy ktoś umówiony nie przyjdzie. Wtedy czas się dłuży, czas czekania jest zmarnowany, rodzi się nerwowość i pretensje. Są czekania bardzo znaczące i brzemienne. Te ostatnie są kondensacją życia, ożywiają ludzkie działania, życie wypełniają bogatą treścią. Wtedy potrafimy w krótkim czasie zrobić to,na co potrzebowalibyśmy nieraz długich tygodni. Życie ludzkie jest czekaniem. Najważniejszym czekaniem jest czekanie na przyjście Pana, na Chrystusa. Ono potrafi wypełnić życie ludzkie i nadać mu prawdziwą treść i sens. Wtedy czekanie staje się wypełnieniem i realizacją, czekanie staje się faktem-adwent jest już obecnością Pana. Żeby czas adwentu, żeby życie dobrze i mądrze przeżyć-trzeba przygotowywać drogę na spotkanie z Panem. Wtedy ten czas jest brzemienny, jest czasem zbawienia. Przygotowanie drogi dla Pana, jest kroczeniem drogą Pana. Wtedy Pan pójdzie ludzką, człowieczą drogą, drogą przygotowaną przez człowieka, drogą Bożą, kiedy w życiu ludzkim, każda dolina będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte staną się prostymi, a wyboiste gładkimi. Chrystus nie tylko kroczy drogą, ale utożsamia się z drogą- jest drogą. Chrzest nawrócenia, który głosił Jan Chrzciciel, jest upodobnieniem się do Chrystusa. Kiedy człowiek wyprostuje drogi swojego życia, wtedy Pan jest na ludzkiej drodze, Pan kroczy człowiecza drogą. Jest też odwrotnie: człowiek kroczy właściwą drogą, chodzi Bożymi drogami, chodzi z Panem w Panu. Człowiek jest w drodze. Kościół jest w drodze, bo Kościół, to ci, którzy wierzą, to ci którzy już żyją i pielgrzymują z Panem, ale jednocześnie oczekują na Pana, na spotkanie z Nim. To będzie pełniejsze, to będzie kresem i celem życia. Tymczasem jesteśmy w drodze. Tu nie mamy stałego miejsca. Nie powinniśmy więc budować sobie tutaj wiecznego, trwałego domu. Ziemia nie jest celem, lecz środkiem. Człowiek w drodze nie powinien starać się,, mieć'', lecz ,,być''. Jan Paweł II na spotkaniu z młodzieżą na Westerplatte powiedział :,,Młodzieniec z Ewangelii miał bardzo jasny pogląd na zasady, wedle których winno się budować życie ludzkie. A jednak i on w pewnym momencie nie potrafił, nie zdołał przekroczyć progu swoich uwarunkowań, kiedy Chrystus, zwracając się do niego z miłością, powiedział: ,,pójdź za Mną'' [Mk10,21]-nie poszedł. Nie poszedł, ponieważ, jak czytamy, ,,miał majętności wiele''[Mk10,22]. Pragnienie, aby zachować to wszystko, co miał, przeszkodziło mu. Pragnienie, ażeby mieć, ażeby więcej ,,mieć'', przeszkodziło mu w tym, ażeby ,,bardziej być''. Zawsze do tego prowadzą wskazania Ewangelii. W każdym bez wyjątku zawodzie czy powołaniu- wezwanie Chrystusa do tego prowadzi. Nasze powołania i nasze zawody są różne. Musimy dobrze rozważyć, w jakim stosunku - na każdej z tych dróg - pozostaje ,,bardziej być'' do ,,więcej mieć'' ! Ale nigdy samo więcej mieć, nie może zwyciężyć. Bo wtedy człowiek może przegrać rzecz najcenniejszą, swoje sumienie, swoją godność ''.Być w drodze oznacza rozwój. Człowiek, który pokonuje drogę, zmierza do celu, do życia wiecznego na spotkanie z Panem. Ponieważ to spotkanie jest zobowiązujące, dlatego człowiek winien się rozwijać, kroczyć naprzód .Nie może nam tylko przybywać lat, ale również dobra. Chrześcijaństwo w perspektywie adwentu, z perspektywy człowieka w drodze jest zobowiązaniem do rozwoju. To jest chrzest nawrócenia, który w Ewangelii głosi Jan Chrzciciel. W tym nawróceniu daje się zauważyć dwa elementy. Moment negatywny, to jest zerwanie z grzechem, odrzucenie zła, które jest w nas. Zawsze będziemy grzesznikami, stąd przez całe życie winniśmy wypowiadać walkę złu, oczyszczać się. O tym elemencie na ogół pamiętamy, o tym mówimy, zwracamy na to uwagę. Nawrócenie zawiera w sobie aspekt pozytywny. Nawracać się, to znaczy czynić dobro. Zbyt rzadko o tym mówimy. Kiedy w naszym życiu wewnętrznym, żeby osiągnąć postęp, tylko walczymy z grzechem, a nie widzimy znacznego postępu- ustajemy w drodze. Gdybyśmy bardziej spojrzeli na chrześcijaństwo jako na religię dobra, to dostrzeżemy po pewnym czasie postęp w naszym życiu. Zauważymy, żeśmy jednak, dużo dobra zdziałali. zło też gdzieś po drodze zostanie. Będzie coś z tej prawdy, że dobro nas wyzwoli, doprowadzi do wolności dzieci Bożych. Wtedy spełnią się w naszym życiu słowa, które św. Paweł kieruje jako modlitwę do Boga: ,,A modlę się o to ,aby miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu dla oceny tego, co lepsze, abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa, napełnieni plonem sprawiedliwości, nabytym przez Jezusa ku chwale i czci Boga''.

S.L.


Sprawy małego Chrześcijanina

NIEZWYKŁE SPOTKANIE
ADWENTOWE OCZEKIWANIE

MARYJA, Miriam, młoda żona Józefa.
Anioł – Boży Posłaniec w Imieniu Boga zaprosił Ją, aby się stała Matką Jezusa.
Powiedziała AMEN, dobrze, zgadzam się.
Od tego dnia, za sprawą Ducha Świętego, oczekuje narodzin Syna Bożego.
Adwent – to czas oczekiwania na przyjście Pana.
Razem z Maryją, z czułością, przez cztery tygodnie wymawiajmy Jego Imię: „JEZUS”.
Oczekiwać Jezusa to wymawiać z radością Jego Imię!

Pokoloruj rysunki
Módlmy się:
Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi
I poczęła z Ducha Świętego.

ZDROWAŚ MARYJO...


A Słowo Ciałem się stało
I zamieszkało między nami.


ZDROWAŚ MARYJO…

Oto ja Służebnica Pańska
Niech mi się stanie według słowa Twego.

ZDROWAŚ MARYJO…

Trudno jest poruszać się w ciemności!
Potykamy się, błądzimy po omacku, mylimy drogę.
Rozjaśniajmy drogę! Czuwajmy! Oto czas by oświetlić drogę Zbawicielowi!
Niech nasze oczy otworzą się szeroko!
Niech nasze serca będą gotowe do przyjęcia Emanuela!


Rozmiar: 4815 bajtów Rozmiar: 2172 bajtów Rozmiar: 4559 bajtów


ZAPALMY ADWENTOWE LAMPIONY!
Roratnie oczekiwanie codziennie o godzinie 17.00


Co(ś) w tej Mosinie jest… ?!

Żyjąc w szarości miejskiego zgiełku, anonimowości i codziennego pędu coraz częściej zaczynam tęsknić za spokojem. Pragnę miejsca, w którym nie trzeba szukać tego, czym odpoczywa człowiek. I jest takiego miejsca czar. W Mosinie, gdzie oprócz urzekających krajobrazów, które dech w piersiach zapierają jest też ludzka magia życzliwości i uprzejmości. Zawsze szukam sposobu by móc być tam jak najczęściej. Przyznaję, że od samego początku ujmuje mnie to miejsce i jego mieszkańcy. I z wielką radością zauważyłem, że nie tylko mnie. Pojawili się jakiś czas temu w naszych szeregach Ania i Tomek Sudołowie z córkami. Zawsze uśmiechnięci i weseli. Z rajdowymi zabawami coraz bardziej stawali się zaprzyjaźnieni. Nadszedł w końcu też ten dzień gdzie po wielu występach i zwycięstwach jako zawodnicy rozpoczęli swoją przygodę jako organizatorzy. Pierwszym ich rajdem został Rajd Pocztowca, który startował 15 października 2005 r. z parkingu przy kościele na Starołęce. Na starcie pojawili się wierni członkowie Automobilklubu Wielkopolskiego Delegatura Mosina, nowi rajdowi „zapaleńcy”, zaproszeni goście i jak zawsze nasz kapelan ksiądz Sławek Ruks. W sumie 16 ciekawych wrażeń załóg. Z zapowiedzi, które tylko lakonicznie informowały uczestników przed rajdem, miał on być niezwykły i niespotykany. I tak też się stało. Pierwsze zdziwienie na próbie sprawnościowej. Wszyscy przygotowani do znanych „wywijasów” troszeczkę się zafrapowali. Kierowca z zawiązanymi oczami musiał podjechać jak najbliżej do oddalonego o 30 metrów muru z kartonów polegając jedynie na wskazówkach pilota. Wyniki były naprawdę bardzo różne i zaskakiwały swoją rozpiętością. Po próbie wszyscy ruszyli w trasę mając w samochodzie zapis itinerera, test do rozwiązania i zdjęcia obiektów, które trzeba było odszukać po drodze. Dodatkowo starym – i jakże wesołym - zwyczajem na drodze należało szukać „znaków zapytania” i udzielać odpowiedzi. A pytania Poczty Polskiej – głównego sponsora – tylko dotyczyły. A gdyby tego wszystkiego było mało to na trasie czekali sędziowie z próbami sprawnościowymi. Jedna z nich – jakże idealnie pasowała swoim charakterem do nazwy rajdu!!!! Każda załoga losowała kopertę z adresem, jednak bez kodu pocztowego. Zadaniem było jak najszybsze odszukanie właściwego kodu pocztowego, wpisanie go na kopertę i wrzucenie do „skrzynki pocztowej”. Drugi zawodnik jak najszybciej musiał dobiec do skrzynki i list z niej wyciągnąć. A to wszystko na czas!!! Oj co tam się działo!!! Na mecie w miejscowości Długa Goślina dzięki uprzejmości przemiłej pani Danusi Gawronik przy ognisku i wyśmienitym żurku gospodyni ogłoszono wyniki i rozdano wspaniałe nagrody. Impreza naprawdę udana i jeszcze raz wielkie brawa i gratulacje dla całej rodziny Sudołów za tak udany i profesjonalny debiut!!!!!
A gdyby ktokolwiek myślał, że na tym koniec to grubo się myli w „sprawie Sudołów”!!! Uczestnicząc w tradycyjnym rajdzie „Pogoń za lisem”, który był ostatnia eliminacją Pucharu Zmotoryzowanych Turystów wywalczyli dla siebie tytuł wice mistrzów zajmując drugie miejsce!!!
W listopadzie każdy z nas z serca płynącymi uczuciami i pamięci po tych, co odeszli odwiedza miejsce spoczynku ich ostatniego. Członkowie Delegatury Mosina pomagali w sprawnej organizacji przejazdów i zachowaniu bezpieczeństwa wszystkich odwiedzających groby w dniu 1 listopada. Wszak nie tylko z rajdami nasza działalność jest związana. I w ten właśnie sposób chcemy pomagać i zawsze pomagamy.
A przed nami już niedługo kolejna znana impreza. Duet Krzysztof Szukała i Wojtek Gabryelczyk szykują kolejne pełne wrażeń i emocji chwile w jedynym tego typu rajdzie – Rajdzie w ciemno. Wieczorne i nocne zmagania czekają nas już 26 listopada 2005 r.
Serdecznie zapraszamy.
Szczegóły na stronie www.aw.mosina.org

Marcin Wojcieszak


z ostatniej chwili ...

  • 26-go listopada odszedł do wieczności wieloletni nasz współpracownik X. kanonik Janusz Józef Szajkowski, rodak mosiński, proboszcz z Rawicza i z Poznania (Św. Stanisława Kostki). W ostatnich latach pełnił funkcje kapelana Szpitala w Ludwikowie (vide artykuł – wywiad) i służył kapłańską posługą w kościele Św. Mikołaja w Mosinie. Dziękujemy mu za wszelkie dobro. Pamiętać będziemy o Nim w modlitwie. Dołączony nekrolog jest wyrazem naszej dekanalnej wdzięczności.
  • rodzi się na ziemi mosińskiej nowy kapłan – 26.XI. – w Katedrze Poznańskiej przyjmuje święcenia diakonatu alumn Dariusz Kokociński. Od września odbywa w naszej parafii praktykę duszpasterską. Szczęść mu Boże na diakonat i na święcenia prezbiteratu, które ma przyjąć w maju 2006 r.
  • w grudniu mija 10 lat istnienia Stowarzyszenia Pomocy Potrzebującym Św. Antoniego. Gratulacje !!! Prezes dziękuje społeczeństwu za ofiary złożone na fundacje sztandaru.
  • Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży przy parafii p. w. Św. Mikołaja w Mosinie zaprasza Ciebie na spotkania formacyjne w każdy piątek o godz. 19.00. Spotykamy się też w każdą sobotę na Apelu Jasnogórskim o godz. 19.00. przy figurze Matki Boskiej Fatimskiej. Szczegóły w gablocie przed kościołem.
  • z prac gospodarczych – w tym tygodniu zostały definitywnie zakończone prace na wieży kościelnej. Wymieniliśmy na nowe i zakonserwowane deski przy żaluzjach, zabezpieczyliśmy przed ptakami wieże zakładając nowe trwałe siatki na wysokości dzwonów, nowe miedziane odgromniki winny starczyć na kolejne lata. Ostateczne rozliczenie z firmą nastąpi po kolędzie.
  • artykuł „Zaproszenie do DOBRA !” autorki „KTOŚ” ukaże się w następnym numerze Wiadomości Parafialnych
  • uwaga internauci – została zaktualizowana strona WWW naszej parafii. Posiada wiadomości historyczne, przegląd życia parafialnego, bieżące ogłoszenia parafialne, informuje o dokumentach potrzebnych np. do zawarcia związku małżeńskiego, listy mających przystąpić do bierzmowania i wiele innych ciekawych rzeczy. Adresy internetowe są zamieszczone w naszych „Wiadomościach Parafialnych”.
  • w ostatnim tygodniu roku kościelnego miejscowy proboszcz uczestniczył na Świętej Górze Gostyńskiej w obowiązkowych rekolekcjach kapłańskich