TESTAMENT

Szesnastego października – w Dniu Papieskim młodzież KSM-u przytaczała duże fragmenty testamentu Jana Pawła II. Oto fragment z pierwszej strony: „Nie pozostawiam po sobie własności, którą należałoby zadysponować. Rzeczy codziennego użytku, którymi się posługiwałem, proszę rozdać wedle uznania. Notatki osobiste spalić. Proszę, ażeby nad tymi sprawami czuwał Ks. Stanisław, któremu dziękuje za tyloletnią wyrozumiałą współpracę i pomoc. Wszystkie zaś inne podziękowania zostawiam w sercu przed Bogiem Samym, bo trudno je tu wyrazić.
Co do pogrzebu, powtarzam te same dyspozycje, jakie wydał Ojciec Święty Paweł VI. (dodatek na marginesie: Grób w ziemi, bez sarkofagu. 13 III 1992). O miejscu niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy.
                                                                                                                                  Jan Paweł pp. II Rzym, 6 III 1979

     Miesiąc listopad skłania nas do refleksji eschatologicznych. Wymienianki, udział we mszy św. na cmentarzu we Wszystkich Świętych, zaduma nad grobami bliskich w dniu zadusznym ..., nasze rodzinne różańce ofiarowane za krewnych, za obrońców wiary, wolności, za poległych, czy zbiorowe modły w I-szą niedzielę listopada (po każdej mszy św.) – to czas refleksji. Te zamyślenia sięgają naszych bliskich, ale i naszej godziny śmierci. Wprawdzie codziennie prosimy Matkę Zbawiciela, by modliła się za nami „teraz i w godzinę śmierci naszej” – ale czy o tym pamiętamy? Podziwiać należy Ojca Św. Jana Pawła II jak mocno pilnował tych spraw. Poprawiał, uzupełniał swój testament i żył słowami ewangelii „Czuwajcie bo nie wiecie, kiedy Pan Wasz przybędzie” (Mt.24,42). Ile waśni, kłótni, gniewu i nienawiści aż do grobowej deski zostawili rodzice przez zaniedbanie testamentu. Każdy kapłan po 40-tce a już obowiązkowo każdy proboszcz winien sporządzić testament. Egzemplarz zostawiamy w Kurii – własnoręcznie napisany i podpisany – stanowi dla władzy duchownej i sądów świeckich wystarczającą podstawę prawną. Mój testament brzmi: „Wszystko co w wymiarze materialnym zostawię na tej ziemi w chwili mej śmierci – przekazuję na Arcybiskupie Seminarium Duchowne w Poznaniu. Wykonawcą testamentu czynie Księdza Prefekta Krzysztofa Różańskiego.

Ksiądz Edward Majka – proboszcz”
Mosina dnia 1 listopada 2005 roku

1.XI. – WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH
Przed południem porządek niedzielny – po południu procesja na cmentarz o godz. 13.30, o 14.00 msza św. zbiorowa za wszystkich spoczywających na tym cmentarzu.
Wieczorem msze św. o 18.00 i o 21.00.
2.XI. – DZIEŃ ZADUSZNY - msze św. o 7.30, 9.00, 16.00, 18.00 i (UWAGA) o 20.00.



Z całą pilnością strzeż swego serca,
bo życie tam ma swoje źródło
(Prz 4,23)


Alino i Marku!

W trzeci weekend września zjechały do Mosiny rodziny z różnych stron Polski: z Wrocławia, Zielonej Góry, Szczecina, Świnoujścia, Poznania i okolic. Przyjechały po to, by przeżyć w piątkowy wieczór, sobotę i część niedzieli czas wspólnoty myśli i doświadczeń, tych przyziemnych jak i duchowych. Spożywaliśmy wspólnie posiłki, korzystaliśmy z pięknej aury spacerując po lasach ludwikowskich, razem modliliśmy się na Mszach świętych i podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Gości zaprosiliśmy do naszych domów na noclegi, a rozmowy-ciągnące się nieraz długo w noc- zacieśniały coraz bardziej stare i nowe znajomości. Muszę Wam wyznać, że sama nie lubię dowiadywać się o tym, co już minęło, zwłaszcza, jeśli jest zachwalane jako interesujące, warte zobaczenia, przeżycia... No, bo już było... Jednak, w tym przypadku, nie wszystko stracone, ponieważ siostra Stefania, Uczennica Krzyża z Czmońca, powiedziała w konferencji słowa, które były dla słuchaczy prawdziwą ucztą duchową. Kilkoma fragmentami chcę się z Wami, podzielić.






Pozostawiam Wam te obrazy – zamyślenia na długie listopadowe wieczory. Zazwyczaj zadajemy wtedy, częściej niż zwykle, pytania o przemijanie, sens życia ludzkiego. Chciałabym, żebyśmy spojrzeli na nasze życie, jak na drogę ku wieczności. Czas podarowany nam, abyśmy rozwijali się harmonijnie, otwierali oczy na różne wymiary jednocześnie: materialny, intelektualny, moralny, duchowy. Czas dany nam, aby żyć „coraz pełniej, coraz obficiej, coraz owocniej”... Tańcz, człowieku, przed tobą nieskończoność!

Pozdrawiam  Łucja


Rozmowa o życiu NPR 3/4, 2005
W brzuchu mamy rozmawiają ze sobą bliźnięta. Pierwszy zapytał drugiego:
-Wierzysz w życie po porodzie?
-Jasne! Coś musi tam być. Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to, co będzie potem.
-Głupoty opowiadasz! Żadne-go życia po porodzie nie ma. Jakby miało wyglądać?
-No, nie wiem, ale będzie więcej światła... Może będziemy biegać, jeść buzią...
-To przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział, żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina.
-No, ja nie wiem, ale po porodzie zobaczymy mamę, a ona będzie się o nas troszczyć.
-Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według ciebie w ogóle jest?
-No, przecież jest wszędzie wokół nas. Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie było.
-Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem, czyli jej nie ma!
-Jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się później... Anonim


Czy jestem świadoma/y obdarowania ?

        Kochani, chcę się dziś z Wami podzielić wielką radością, której niedawno doświadczyłam.
         28-go września b.r. minęło dwadzieścia lat odkąd jesteśmy małżeństwem. Wydawało nam się, że to nic szczególnego, że nie warto o tym Święcie rozgłaszać naokoło. Postanowiliśmy w sobotę, na wieczornej Mszy Świętej podziękować Bogu za otrzymane łaski i prosić o dalszą opiekę i błogosławieństwo Boże. Zaprosiliśmy najbliższą Rodzinę na tę Mszę Św. i do domu na kolację. W następnym tygodniu zafundowaliśmy sobie w prezencie dwa dni w Szklarskiej Porębie, by podziwiać jesień w górach, a tym samym Stwórcę tego piękna.
         Rzeczywiście, okazało się, że nie my i nasze Święto, ale Dar od Boga z okazji tego Święta jest przyczyną, do rozgłaszania „na cały świat”.
Nagle uświadomiłam sobie, że oboje z mężem idziemy tą samą drogą - jasną, dla nas obojga zrozumiałą. Nigdy żadne z nas nie zmuszało drugiego do pójścia za nim inną drogą, bo nasza droga jest (jak teraz widzę) wspólna. Oboje trzymamy się tych samych drogowskazów, to samo one dla nas znaczą, tak samo je interpretujemy – tak samo odczuwamy naukę Jezusa Chrystusa. Ogarnęła mnie z tego powodu wielka radość, że już 20 lat temu otrzymałam od Boga Wielki Dar , którego nie potrafiłam docenić, a teraz Bóg dał mi ponownie ten Dar, bym świadomie go przyjęła, uznała jego wielkość i umiała się nim radować. Chwała Panu !

Stanisława


"My nierozumni za szaleństwo poczytaliśmy ich życie, a koniec ich za czci pozbawiony,
a oto jak zostali oni policzeni między synów Bożych, a udział ich ze świętymi"

         „Uroczystość Wszystkich Świętych to wielkie nadprzyrodzone święto duchowych plonów, rozpoczętych zasiewem Ducha Świętego. Święci są bohaterami, geniuszami miłości, zdolnymi zdobyć się na wszystko dla Boga i ludzi. Świętość jest owocem współpracy z łaską Bożą. Ponieważ ona jest wieczna, więc i każdy święty wyrasta ponad swój czas. Człowiek święty w mądrości trwa jak słońce, a głupi odmienia się jak księżyc.”
         Wielu pięknych rzeczy o Świętych dowiadujemy się sięgając do utworów hagiograficznych. Jednym z takich utworów jest Legenda o Świętym Aleksym.
        Żył w IV wieku, jego legenda zaczyna się w wieku IX. W Polsce kult Aleksego zaszczepił zapewne już w X stuleciu św. Wojciech, a o jego dalszym u nas rozwoju świadczy najdobitniej poświęcenie jednej z najwspanialszych romańskich świątyń - kolegiaty w Tumie pod Łęczycą - Matce Bożej i św. Aleksemu.
        Legenda, podobnie jak inne utwory hagiograficzne ma ścisły wzorzec kompozycyjny. Składa się z prologu, tematu właściwego i epilogu. Prolog zawiera apostrofę do Boga i prośbę o natchnienie: „przydaj rozumu k mej rzeczy” bezpośredni zwrot do odbiorcy: „kto chce słuchać ja opowiem” oraz uzasadnienie wyboru bohatera opowieści. Treść właściwa przedstawia poszczególne etapy życia świętego obejmujące narodziny, młodość, małżeństwo, ślub czystości, odejście z domu oraz wybór ubóstwa, poniewierki, umartwiania i ascezy, by osiągnąć doskonałość duchową i zbawienie. Stałym elementem opisu biografii świętego jest scena śmierci, często męczeńskiej, której towarzyszą cuda. Epilog przynosi informacje o peregrynacji ciała po śmierci świętego, cudach wokół relikwii i miejscach kultu.
        Fabuła utworu rozpada się wyraźnie na pięć części. Pierwsza przynosi charakterystykę rodziców Aleksego – ojca Eufamijana i matki Aglijas. Małżonkowie nie mogli mieć dzieci, szczerze więc modlili się o potomstwo, aż urodził im się syn Aleksy. Gdy Aleksy ukończył 24 lata ożenił się z córką cesarza Famijaną. Małżeństwo ma moc uświęcającą, jest sakramentem, Aleksy wszedł zatem poprzez ten akt w przestrzeń sacrum. W noc poślubną podejmuje jednak decyzję o ślubie czystości i opuszczeniu małżonki. Decyzja ta jest aktem woli, która uświęca. To jednak nie wystarczy, Aleksy musi opuścić Rzym.
        Odtąd pędzi tułacze życie. Modli się żarliwie, klęczy u bram kościoła, znosi cierpliwie deszcz i niepogodę, nikt nie wie o jego książęcym pochodzeniu. Jego ofiara zostaje dostrzeżona, pojawiają się pierwsze cuda.
        Aleksy wyrusza w dalszą wędrówkę. Zamierza dotrzeć do miejsca związanego ze św. Pawłem. Chodzi o Tars. Następuje ingerencja sił nadprzyrodzonych – wiatr zawraca okręt i Aleksy wraca do Rzymu. Nie jest to jednak ten sam Rzym, pełen bogactwa i przepychu, który opuścił. Jest to miasto wieczne , święte, uświęcone krwią męczenników.
        dotarł na dwór ojca, poprosił go o jałmużnę i nierozpoznany przez szesnaście lat żył pod schodami jego pałacu żywiąc się resztkami z pańskiego stołu. W obliczu śmierci spisał swoją niezwykłą historię.
        Gdy umarł, dzwony samoistnie zaczęły bić w całym mieście. Nikt nie mógł dociec przyczyn takiego cudu. Dopiero dziecko ujawniło tajemnicę o śmierci świętego i wskazało miejsce, gdzie go należy szukać. Wszyscy chorzy, którzy znaleźli się w pobliżu Aleksego i poczuli woń jego ciała, zostali uzdrowieni.
        „Legenda o świętym Aleksym”, wysławiając jego cnoty i zalety, wskazuje go zarazem jako wzorzec do naśladowania. „Warto zwrócić uwagę na wybory, których dokonuje, i na zasady, jakimi kieruje się w życiu. Odrzucenie rodzinnego majątku i dalsze życie w nędzy znamionują chrześcijańską cnotę ubóstwa. Przedłożenie życia w celibacie nad życie rodzinne i małżeńskie - uzmysławia wagę cnoty czystości. Niechęć Aleksego do rozgłosu, jego obawy przez uznaniem za wyjątkowego i czcigodnego - mówią o jego cichości i pokorze. Całe życie świętego jest obrazem zawierzenia Bogu i - według ewangelicznych nakazów - wyrzeczenia się dla Niego marności świata.”
        Gdy śledzimy losy świętych, widzimy, że życiem swym zaświadczają, iż biorą Boga i Jego przykazania na serio, bezkompromisowo. Święci nie traktują świata jako nieprzemijającego i najwyższego dobra, wiedzą, co jest ważne, co nieważne - bo żyją w prawdzie. Aby żyć w prawdzie trzeba kochać ludzi i pamiętać, że: „Nic nie jest mało znaczące, jeśli zostało dokonane z miłości."

Wiesława Szubarga


SPOTKANIE W TAIZÉ

        Po zakończeniu Światowych Dni Młodzieży część pielgrzymów udała się także do Taizé aby przedłużyć tam swoje rekolekcje i uczestniczyć w pogrzebie brata Rogera. Przechodząc do tego niezwykłego wydarzenia przypomnę pokrótce czym jest Taizé. Jest to maleńka wioska położona na szczycie jednego ze wzgórz Burgundii. Z dawnej zapomnianej osady stała się jednym z najważniejszych miejsc dla chrześcijaństwa XX i XXI wieku. Wszystko za sprawą jednego człowieka i założonej przez niego w latach czterdziestych ubiegłego stulecia wspólnoty monastycznej. Malutkie Taizé znane jest dziś w całym świecie. Na wzgórze Taizé przez cały rok przyjeżdżają ludzie nie tylko z Europy ale również z innych kontynentów. Uczestniczą w spotkaniach „Od niedzieli do niedzieli”, wspólnie się modlą, zastanawiają nad własnym życiem, wymieniają poglądami, doświadczają komunii z Bogiem. Można również skorzystać z możliwości większego wyciszenia się i spędzić jakiś czas w strefie ciszy, co pozwoli na głębsze spojrzenie na swoje własne życie. Trzy razy w ciągu dnia w kościele Pojednania wszyscy uczestniczą we wspólnej modlitwie. Ukazuje ona istotę chrześcijaństwa z pomocą bardzo prostych słów. Kanony śpiewane są w wielu językach. Dzięki takiej formie modlitwy, każdy może przeżyć głębokie doświadczenie duchowe. Podczas modlitwy ważne są również elementy ciszy, które pomagają dojrzewaniu i odkrywaniu życia wewnętrznego. Oprócz wspólnych modlitw codziennie odbywają się wprowadzenia biblijne wygłaszane przez braci po których następują wymiany myśli, osobistych doświadczeń w małych grupach dzielenia. Po południu odbywają się spotkania wielotematyczne, do wyboru. Piękno i sens życia jest ukazany także poprzez sztukę: malarstwo, fotografię, muzykę. Poprzez tego rodzaju spotkania młodzi ludzie odkrywają w sobie pokój, zaczynają rozumieć co niesie ze sobą wiara. Jednak ważna jest komunia z Bogiem, a także spotkania z drugim człowiekiem. Po każdej modlitwie porannej jest rozdawana Komunia święta konsekrowana na porannej Mszy św. Dla tych, którzy z różnych powodów nie mogą jej przyjąć i dla chrześcijan innych wyznań rozdawane są poświęcone chlebki.23 sierpnia odbył się pogrzeb br. Rogera, który 16 sierpnia po 20:30 podczas wieczornych modlitw został zasztyletowany. Dziewięćdziesięcioletni brat mimo natychmiast udzielonej pomocy zmarł wskutek zadanych nożem ran przez 36 letnia, niezrównoważoną psychicznie Rumunkę. Brat Roger skonał krotko po godzinie 21:00. Bracia uspokajali ludzi i zainicjowali modlitwę, która trwała całą noc. Przez cały tydzień jego ciało było wystawione w kościele. Brat Roger był wielkim przyjacielem Polski, wielokrotnie ją odwiedzał i rozumiał Maryjność Polaków. Uważał, że Polacy są tak gościnni gdyż wypływa to z przywiązania do Maryi, która jako Matka otacza ciepłem, dba o ognisko domowe. Z tej więc miłości do niej zrodziła się taka gościnność, w Polsce czuł się jaka we własnym domu. Człowiek pokoju, pojednania i modlitwy odszedł do Pana na modlitwie. Cechowała go miłość dla każdego człowieka płynąca z Ewangelii. Pokazał, że katolicy, prawosławni i protestanci mogą razem chwalić Boga. Jego tragiczna śmierć była prawdziwym szokiem dla chrześcijan różnych wyznań. Bardzo wymowne jest to, ze odszedł podczas odbywających się Światowych Dni Młodzieży. Uczestnicy ich pogrążyli się w żałobie, Benedykt XVI również opłakiwał brata Rogera. Z całego świata napływały do Taizé telegramy kondolencyjne, od przedstawicieli Kościołów, świata polityki oraz ludzi którym bliskie były ideały Taizé i postać brata Rogera.
        Pragnę zakończyć ten opis modlitwą: „Panie, Ty wiesz jaki ból zadała nam śmierć Jana Pawła II i brata Rogera. Otaczaj ich swoją miłością, tak jak otaczałeś ich za życia. Pomagaj nam, którzyśmy ich miłowali, wcielając w życie to czego nauczali. Błogosław Kościołowi Katolickiemu pod przewodnictwem nowego Papieża Benedykta XVI i daj Taizé dalszy rozwój pod pieczą nowego przeora Aloise, którego brat Roger wyznaczył na swojego następcę. Daj mu Panie przymioty potrzebne by dzieło to dalej wzrastało. A nam pogrążonym w żałobie daj radość płynącą ze zmartwychwstania. Amen.”

mgr Anna Kreczmer


Ucieczka przed śmiercią

          W życie rodzinne od czasu do czasu wkracza śmierć i zabiera kogoś bliskiego. Wobec tej śmierci ludzie rozmaicie się zachowują. Jedni okłamują siebie i drugich. Wmawiają śmiertelnie choremu, że jest mu lepiej i że wkrótce wyzdrowieje. Inni zachowują zmowę milczenia. Zdrowi rozmawiają z chorym o wszystkim, tylko nie o tym co go czeka. Nawet kapłana z posługą duszpasterską nie proszą. Aby chory nie domyślił się, że jest z nim źle, choć on często dobrze wie co go spotka. Sam jednak także milczy na temat własnej śmierci, bo nie chce sprawiać przykrości swojemu otoczeniu. Inni znów chętnie oddają do szpitala śmiertelnie chorego swojego bliskiego- choć szpital nic już pomóc nie może- bo boją się z bliska patrzeć śmierci prosto w oczy. Są i tacy, którzy chcą bagatelizować śmierć. Będąc pod wpływem choćby tylko filmów , które niekiedy bezczeszczą sprawę śmierci usiłują przyjmować wobec niej pozę obojętności. Człowiek walczy w ten sposób ze śmiercią. Ucieka przed nią, albo – w najlepszym przypadku – skupia uwagę na samym akcie umierania. Tymczasem śmierć to „ostatni nieprzyjaciel” człowieka w tym znaczeniu, że choćby człowiek osiągnął największe sukcesy w opanowaniu natury, choćby nie wiadomo jak przed nią uciekał, śmierć nadal go przestrasza i zbija z tropu. Nie jest on w stanie usunąć jej z pola widzenia. Walka ze śmiercią jest daremna i z góry przegrana. Człowieka nieprzygotowanego do niej ogarnia rozpacz, kiedy musi stanąć przed jej obliczem. Do śmierci trzeba dojrzeć. Pomaga nam w tym przeżywanie śmierci najbliższych członków rodziny w świetle tajemnicy śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Takie przeżywanie pomaga wypracować pewne zalety, które z jednej strony są przejawem dojrzałej osobowości, a z drugiej ułatwiają opanowanie lęku przed śmiercią i chronią przed rozpaczą. Przeżywać śmierć w łączności z Chrystusem, znaczy nadać jej znaczenie, czyli pojmować ją jako coś , co przygotowuje do wspanialszego życia poza grobem. Patrząc na umierającego ojca, brata, na jego trumnę, na jego grób, widzimy, że życie ziemskie ma swój koniec, że trzeba wszystko opuścić, że na ziemi nie ma miejsca stałego. Tu jesteśmy tylko do czasu. Ziemia nie może być naszym ostatecznym celem. Na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami . To co mówił Pan Jezus o sobie: „Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat i znów opuszczam świat i idę do Ojca ”(J16.28) odnosi się do nas.
         Myśmy także wyszli od Boga i do niego wciąż wracamy. Jest wieczność. Dla niej zostaliśmy stworzeni. Tam podążamy. Poza grobem, w wieczności rozpocznie się wspaniałe życie. Nie będzie ono podlegać żadnym brakom i cierpieniom. Tam osiągniemy doskonałość, do której dążymy i za którą wzdychamy.
        Dziś zatem trzeba być gotowym na spotkanie z Panem i oczekiwać Go.

ANIS


GALERIA ŚWIĘTYCH NA ODCISKACH PIECZĘCI PARAFIALNYCH (odc.32)

        Kolejny raz mamy okazję, by ofiarować odpusty w intencji zmarłych. Nasza mobilizacja do modlitwy na cmentarzu i w kościele pomoże oczekującym na pełnię radości wiecznej. W obecnym odcinku po raz pierwszy prezentowane zostaną parafie, których patronami są: św. Katarzyna (25XI), św. Rafał Kalinowski (20XI) i św. Elżbieta (17XI). W listopadzie przypada też Niedziela Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata (20XI) i I Niedziela Adwentu (27XI).

BOLEWICE:  Duża wieś przy drodze Poznań – Świecko, 13 km na płd. zach. od Pniew. W 1936 r. powstał tam kościół p.w. Chrystusa Króla, jako filialny parafii Lwówek Wlkp. Zbudowany na planie prostokąta z wgłębieniem na prezbiterium. W głównym ołtarzu znajduje się posąg siedzącego Chrystusa Króla. W czasie wojny kościół był magazynem zbożowym. Po wojnie uzupełniono wystrój wnętrza, ustanowiono parafię (1946 r.), konsekrowano kościół (1952 r.) i wybudowano plebanię.
GDAŃSK UL. KATARZYNKI:  Świątynię św. Katarzyny odnajdziemy w obrębie Starego Miasta, blisko dworca PKP Gdańsk Gł. Kościół rozpoczęto budować w XIV w. w miejscu starszego z XII w. Rozbrzmiewające i słyszalne sygnaturki zapraszają przechodzących do zwiedzenia Muzeum Zegarów Wieżowych mieszczącego się w wieży kościoła.
KOSZUTY:  Miejscowość położona między Kórnikiem a Środą Wlkp. Drewniany kościół parafialny p.w. św. Katarzyny został wybudowany w XIV w. Spłonął on w 1922 r. Cztery lata później rozpoczęto stawianie murów nowej świątyni p.w. św. Katarzyny Panny i Męczennicy i Najświętszego Serca Jezusowego, konsekrowanej w 1930 r.
JUTROSIN:  Miasto położone 22 km na płn. wsch. od Rawicza. Parafia istniała już prawdopodobnie w XIII w. Pierwotnie powstał kościół św. Katarzyny. Obok niego wybudowano murowany, który spłonął w 1813 r. Po pożarze nabożeństwa parafialne sprawowano w Kościele Świętego Krzyża. (Powstał w 1640 r., odbudowany w 1777 r., obecnie kościół cmentarny.) W r. 1902 ukończono nowy, neoromański kościół parafialny p.w. św. Elżbiety. W Jutrosinie przy ul. Wrocławskiej znajduje się też poewangelicki kościół NSPJ z 1776 r.
SOSNOWIEC UL. KORDONOWA:  Wśród budujących się osiedli erygowano parafię w 1985 r. Jej duszpasterstwo powierzone zostało Księżom Salezjanom. Rozpoczęto odprawianie nabożeństw w tymczasowej kaplicy i budowę nowej świątyni (1994 – 2005). Wykańczane wnętrze ma swym wystrojem nawiązywać do odnowy życia liturgicznego. Na środku chrzcielnica – basen chrzcielny w kształcie krzyża umożliwiający przez zanurzenie kandydata, przyjmować go do grona Dzieci Bożych. Na terenie parafii mieści się dom macierzysty zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus. W większej kaplicy usytuowano sarkofag Matki Założycielki, Sługi Bożej Siostry Marii Teresy Kierocińskiej. Siostry Karmelitanki z tej rodziny zakonnej mieszkają też z sąsiadującym z Mosiną Puszczykowie.

Janusz Walczak


Słów kilka o nowej twarzy

        Kiedy poproszono mnie o napisanie artykułu, w którym miałbym się przedstawić parafianom mosińskim, przyznam się, że nie wiedziałem od czego zacząć. I to wcale nie dla tego, że miałbym tyle do powiedzenia, ale raczej dlatego, że na tą moją historię, która gdzieś tam toczy się już około ćwierczwiecza, moim zdaniem szkoda papieru. Ale dobrze, niech stanie się zadość, pomysłodawcom tego artykułu.
         Jak już wspomniałem, przyszedłem na świat niemal przed ćwierczwieczem, jeszcze przed stanem wojennym, stąd z dumą mówię o sobie, jako o członku przedwojennego pokolenia. Urodziłem się i wychowałem w Poznaniu, a dokładniej na Dębcu, gdzie moja rodzina zamieszkała zaraz po II Wojnie Światowej. Na chrzcie dano mi na imię Dariusz oraz z racji, że było ono mało chrześcijańskie, na drugie nazwano mnie Jerzym. Cieszę się z tego, że to drugie imię nie było pierwszym, bo moim zdaniem trzech Jurków pod jednym dachem, a tak miał na imię mój dziadek i ma na imię mój ojciec, to co najmniej, o jednego za dużo. Oprócz rodziców mam jeszcze młodszą siostrę – Monikę, studentkę prawa na UAM w Poznaniu, z której przynajmniej, jak zwykłem mawiać, będzie pożytek i duma w domu. Całe moje życie, również to życie wiary było związane z Parafią Św. Trójcy na Dębcu, gdzie moim wychowawcą i do dnia dzisiejszego niezachwianym autorytetem jest tamtejszy proboszcz, ks. prałat Stanisław Wojtaszek. Pierwsze swoje nauki pobierałem również na Dębcu, w Szkole Podstawowej nr 84 im. Tadeusza Kościuszki. Dalej kształciłem się w Liceum Ogólnokształcącym im. św. Marii Magdaleny, gdzie skądinąd jeszcze w czasie zaborów nauki pobierał mój pradziadek. To tam nauczyłem się, że, jak mówi dewiza wypisana na witrażu w auli szkolnej – „Nie dla szkoły, lecz dla życia się uczymy”! Po złożeniu matury w 2000 roku, wstąpiłem do naszego Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu. Tam przeżywszy 5 lat, stanąłem w końcu na ziemi mosińskiej, by w tutejszej parafii, przygotować się najpierw do święceń diakonatu, a następnie, co daj mi Panie Boże, święceń prezbiteratu.
        Jeśli chodzi o zainteresowania, to są one raczej skromne, jeśli nie rzec banalne - brak w nich jakiejś ekscentryczności. Lubię muzykę i to bardzo różną. Począwszy od klasycznej, gdzie urzeka mnie szczególnie Chopin, poprzez Jazz, Rock, Pop, a skończywszy na Metalu, z jego różnorodnymi brzmieniami. Kocham czytać i czytam dużo – klasyków, poezje, współczesną powieść, a zwłaszcza iberoamerykańską, literaturę naukową i popularnonaukową, zwłaszcza teologiczną i historyczną. Tą ostatnią dyscypliną param się w wolnych chwilach z prawdziwą przyjemnością, wiedząc ze starego powiedzenia, że „historia jest nauczycielką życia”. Ponadto uwielbiam przyrodę, góry może zwłaszcza, bo podobnież jak w historii, znajduję w niej ów odblask Boga, Jego rękę, czuwającą nad nami Opatrzność. Najbardziej jednak interesuje mnie człowiek i to wszystko, co dotyczy jego życia. Wolę słuchać niż mówić, w myśl biblijnej zasady, że „głupi, nawet gdy milczy, wydaje się mądrym” oraz dlatego, że człowiek, którego spotykam może mnie zawsze wiele nauczyć, ubogacić sobą. Ciągle się tego uczę poznając nowych ludzi na ulicach Mosiny, czy chociażby stykając się z młodzieżą na katechezie.
        Teraz pewnie wypadałoby wspomnieć o tym jak odnalazłem w sobie powołanie do kapłaństwa. Rzecz to trudna, bo jakże ubierać w słowa coś, co wymyka się ludzkiemu rozumowi, który co prawda stara się docierać daleko, ale który jednocześnie nie dorasta do pojęcia i nazwania wielu spraw. A nawet gdybym znalazł słowa potrafiące oddać mi to, co czuję, to, co znajduję w sobie, to niech mi będzie wolno zachować je w tym momencie dla siebie. Czuje, że jest to zbyt intymna rzecz, by pozostawiać ją na papierze. Przyjdzie czas, to jeszcze pewnie powrócę do niej. Wspomnę jedynie tyle, że droga mojego powołania polegała na pewnej ewolucji, na dojrzewaniu w łasce, czyli na rozłożonym w czasie odkrywaniu owej miłości Boga, która „zniewala” człowieka do tego, by opowiedział się po Jego stronie.
        Może na tym miejscu skończę. Niech będzie mi tylko dane jeszcze wspomnieć o moich pragnieniach, a właściwie o tym jednym, najważniejszym. Marzę mianowicie o tym, bym w momencie, gdy nasz Pan zechce bym stanął z Nim twarzą w twarz, mógł spokojnie spojrzeć wstecz na swoje życie i powiedzieć, że przeżyłem je uczciwie i tak jak chce etymologia mojego imienia, „niosłem dobro” wszędzie tam, gdzie dane było mi się znaleźć. To takie moje marzenie, które proszę, byście pomogli mi zrealizować, może przede wszystkim towarzysząc mojej pracy w Mosinie, poprzez swoją modlitwę. Za co z góry dziękuję i co daj mi Panie Boże.

Dariusz Kokociński


        We wspólnocie Sióstr Uczennic Krzyża jestem od 9 lat. Urodziłam się w Gnieźnie, tam skończyłam szkołę podstawową, średnią i uczęszczałam na zajęcia studium pielęgniarskiego.
        Kiedy odkryłam, że Jezus chce bym została siostrą, zaczęłam intensywnie szukać wspólnoty, która odpowiadałaby moim ukrytym w sercu pragnieniom. Było to niezwykle trudne. Aż pewnego dnia usłyszałam o Siostrach Uczennicach Krzyża. Miały przyjechać do Gniezna, ale jak? Podzieliły się po dwie i jechały stopem. Wtedy nie było jeszcze żadnego domu w Wielkopolsce. Z Przybiernowa tj. miejscowość koło Goleniowa w kierunku Świnoujścia, przyjechało około 10 sióstr. Wśród nich była s. Maria, z którą obecnie mieszkam w Mosinie. To spotkanie było jednym z ważniejszych momentów na mojej drodze poszukiwań. Choć przyjazd – stopem – zrobił na mnie wrażenie, to jeszcze większym była wspólna Eucharystia i modlitwa. Wkrótce miałam dowiedzieć się, że cel istnienia tej wspólnoty jest dokładnie tym, czego szukam.
        Od tego czasu minął jeszcze rok. Kiedy podjęłam ostateczną decyzję i powiedziałam o moim wyjeździe rodzicom, mama rzekła: Szczecin, to dla nas koniec świata.
        I tak Mosina, jest dziś najbliżej położona mojego domu rodzinnego. Pracowałam w Zaborówcu koło Leszna, w Choszcznie koło Stargardu i w Warszawie. To właśnie stamtąd moje drogi przywiodły mnie tu. Obecnie kończę studia teologiczne, a w Mosinie pracuję z najmłodszymi. Jestem też bezpośrednio zaangażowana w przygotowanie młodzieży do sakramentu bierzmowania. Poznaje to miasto i jako nowa siostra na tym terenie proszę o modlitwę.

S. Rut Manthey uczennica Krzyża.


Naszą obecnością okazujemy szacunek zmarłym…

(wywiad z panem Władysławem Binkiewiczem, kierownikiem cmentarza w Mosinie)

         Przy uroczej uliczce na mosińskiej Starówce mieszka pan Władysław Binkiewicz. Z romantycznego okienka przy kuchennym stole roztacza się rozległy widok sięgający jesienną i zimową szarugą nawet budynku kolejowego dworca. Zarośla, promenada, koty, gołębie ...Równie dobrze mogłoby to być w Poznaniu…
      - Przywędrowałem do Mosiny z Poznania w 1960 roku- jakby odgadując moje myśli opowiada pan Czesław. –Ściągnęła mnie tu żona Bolesława. Wszystko zaczęło się na zabawie w Klubie Działkowca. Teraz w listopadzie minie właśnie 45 lat małżeństwa. Oczywiście będzie to dzień szczególny, wzruszająca uroczystość… A na tych działkach teraz i ja mam kawałek ziemi! –cieszy się i dodaje żartem:- Takich kwitnących przez całe lato krzewów róż i słodkich pomidorów ze szklarni nie ma w całej Mosinie! –Tę wiadomość może podobno potwierdzić ksiądz Sławek, który owe pomidory kosztował…Pan Czesio działał kiedyś w Zarządzie Ogrodów Działkowych im. A. Mickiewicza, wykonywał prace użyteczne…
Ogródki te przylegają płotem do mosińskiego cmentarza. To od 19 lat miejsce pracy pana Binkiewicza. Za rok będzie więc kolejna okrągła rocznica…
   -Ten cmentarz to jak drugi dom- stwierdza, wyciągając cztery zeszyty wypełnione starannymi tabelkami. Wszystko tu jest dokładnie zapisane: dzień, miesiąc, rok, nr miejsca spoczynku, opłaty. Skrupulatnie i dokładnie przez 19 lat. Do obowiązków pana Władka należy nadzór nad wszystkimi pracami związanymi z funkcjonowaniem cmentarza: od korzystania z kostnicy, wyznaczania i przygotowania grobu, obecności podczas uroczystości pogrzebowej, sprawy z ustawianiem nagrobków, po codzienne dopilnowanie porządku w środku i w otoczeniu cmentarza. Jako osoba ciągle dyspozycyjna ma specjalną legitymację z pieczęciami Księdza Proboszcza. Pan Władzio obdarzony jest ogromną delikatnością i wrażliwością, bardzo więc przeżywa konflikty wywołane zdarzającymi się kradzieżami, sporami. Z wielkim wzruszeniem wspomina pogrzeb obywatela Turcji, gdy trzeba było stosować się do innych przepisów religijnych. Nawiązując do naszych zwyczajów, zatroskany jest o formę ostatniego pożegnania zmarłych. Apeluje o żywą obecność wszystkich zgromadzonych w kostnicy, nie tylko krewnych. Niedobrze jest, jeśli stoimy w oddaleniu. Okazujemy szacunek zmarłemu swoją obecnością na wspólnej modlitwie w kostnicy…
        Zastosujemy się do tej prośby, składając panu Władkowi serdeczne życzenia z w/w okazji, a także z okazji 70 listopadowych urodzin.

Jolanta Kapelska


Radość Zespołu MIKOŁAJKI

„Mamy nową PŁYTĘ!”

Drodzy Przyjaciele mali i Ci Dorośli. W marcu 2005 roku, w naszym kościele nagraliśmy płytę z kolędami. Od tej przygody minęło pół roku i wreszcie możemy się cieszyć jej wydaniem. Przez cały listopad, po każdej Mszy Świętej, będzie można ją nabyć. Zapraszamy. Święta tuż, tuż…
Wszystkie zdjęcia z sesji nagraniowych można zobaczyć na naszej stronie internetowej:
www.mikolajki.poznan.archpoznan.org.pl


Płytę nagrywali:
Magda Augustyniak, Aldona Bartkowiak ,Andrzej Bartkowiak, Katarzyna Bartosiak, Agnieszka Bączyk, Szymon Bączyk, Sylwia Bartnikowska, Karolina Blimel, Joanna Buchwald, Olga Ciura, Agata Chudzińska, Ewa Dudek, Adam Fiedorowicz, Adrianna Filipiak, Karolina Gabryelczyk, Paulina Gabryelczyk, Ola Giera, Natalia Gołąb, Mikołaj Jabłoński, Mateusz Jabłoński, Marta Jabłońska, Magdalena Jabs, Aneta Jankowiak, Klaudia Jessa, Anna Jędrowiak, Karolina Joksz, Monika Kabacińska, Sandra Kabacińska, Małgosia Kaczmarska, Helenka Kaczmarska, Kinga Kalisz, Klaudia Karasińska, Emilia Kasprzyk, Kamila Kasprzyk, Monika Kaźmierczak, Oliwia Kędzierska, Angelika Kędziora, Karolina Konieczna, Maja Kujawa, Zuzia Kurnatowska, Maria Krzywda, Karolina Krzywda, Aleksandra Lubińska, Nina Łukowiak, Iza Maciejewska, Alicja Maciejewska, Malwina Makowska, Joanna Makowska, Klaudia Marciniak, Marta Nowak, Natalia Nowak, Klaudia Pawłowska, Anita Piątyszek, Joanna Piątyszek, Jowita Płachta, Anna Maria Potocka, Katarzyna Potocka, Paulina Potocka, Mateusz Potocki, Zuzanna Plenzler, Magda Prusimska, Paulina Reszel, Agata Rogal, Michalina Rzepecka, Ania Rzeźnikowska, Marta Skutecka, Natalia Skrzypczak, Martyna Smektała, Joanna Smogulecka, Alicja Spaleniak, Joanna Stachowiak, Ewa Szukała, Sara Szuman, Jagoda Szymańska, Paulina Tomaszewska, Natalia Tomaszewska, Dominika Tomczak, Marta Wawrzynkiewicz, Ania Wiesner, Agnieszka Wojciechowska, Karolina Woroch, Anita Woś, Magdalena Woś, Łukasz Woyda, ,Zuzanna Wróbel, Agnieszka Zawieja, Emilia Zawieja.

GOŚCINNIE: Maciej Kubacki – keybord, Piotr Wilczak – djembe.

Aranżacje kolęd i pastorałek: Bogna Zawieja, s. Estera, Przemysław Chrust, Remigiusz Szuman, Maciej Kubacki

GRAJĄCY: Przemysław Chrust – flet, tamburyn, Paulinka Gabryelczyk – djembe, tamburyn, Remigiusz Szuman - gitara, Bogna Zawieja - skrzypce, s. Estera Serafin Uczennica Krzyża- gitara, Opiekun Zespołu.






CZŁOWIEK

        Nie można zamknąć człowieka wyłącznie w obrębie świata materialnego, z pominięciem Stwórcy. (...) Osoba ludzka, stworzona na obraz i podobieństwo Boga, nie może stawać się niewolnikiem rzeczy, systemów ekonomicznych, cywilizacji technicznej, konsumizmu, łatwego sukcesu. (...) Trzeba umieć używać swojej wolności, wybierając to, co jest prawdziwym dobrem. Nie dajcie się zniewolić!
        Te słowa skierował do zebranych w Poznaniu 3 czerwca 1997 roku Jan Paweł II. Te słowa zdobią okładkę pierwszego tomu z serii „Akademickie laboratorium wiary”, zatytułowanego „Człowiek”.
        Każdy z tomów ma stanowić podręcznik dla studentów ASD i ich wykładowców, ale również ma być swoistą pomocą dydaktyczną dla różnego rodzaju dyskusji duszpasterskich. Z tych założeń wypływa układ treściowy tomów, który ma ułatwić pracę o charakterze seminaryjnym. Jest więc wprowadzenie w istotę problemu danego rozdziału, spis polecanej literatury, lektura – czyli teksty myślicieli zaopatrzone w pytania, adekwatny cytat z Katechizmu Kościoła Katolickiego; zakończenie rozdziału to Modlitwa.
        Pierwszy z tomów ma zainspirować do poszukiwania odpowiedzi na pytania: Kim jest CZŁOWIEK? jakie jest jego miejsce na świecie? jakie są początki ludzkości? sens życia, szczęście, życiowe wybory? ciało, dusza, osoba? religijność, grzech, dobroć, zło, odpowiedzialność, moralność, sumienie? zakończenie życia?
        Wielu z nas z pewnością często zadaje sobie te pytania. Książka „Człowiek” na pewno pokaże nam właściwą drogę do odpowiedzi. A jeszcze większą zachętą do jej przeczytania niech będzie autor tegoż tomu - ksiądz Krzysztof Różański.

Kropka


KATOLICKA PORADNIA PSYCHOLOGICZNO – PEDAGOGICZNA
Dla DZIECI I MŁODZIEŻY

Działająca przy Salezjańskim Ośrodku Młodzieżowym na ul. Kolejowej 52 w Poznaniu.
Oferuje:

W poradni pracują psycholodzy, pedagodzy i duszpasterz.
Poradnia działa na zasadzie wolontariatu. KONTAKT;
Osobisty: Poznań, ul. Kolejowa 52: od poniedziałku do piątku 14,00 – 19,00
Telefoniczny: tel.: 866 32 53 lub 865 47 37
Poczta elektroniczna: pmarchwicki@poczta.onet.pl


Modlitwa o beatyfikacje
Sługi Bożego Jana Pawła II

Rozmiar: 8941 bajtów

Boże w Trójcy Przenajświętszej,
dziękujemy Ci za to, że dałeś Kościołowi Papieża Jana Pawła II,
w której zajaśniała Twoja ojcowska dobroć,
chwała krzyża Chrystusa i piękno Ducha miłości.
On, zawierzając całkowicie Twojemu miłosierdziu
i matczynemu wstawiennictwu Maryi,
ukazał nam żywy obraz Jezusa Dobrego Pasterza,
wskazując Świętość, która jest miarą życia chrześcijańskiego,
jako drogę dla osiągnięcia wiecznego zjednoczenia z Tobą.
Udziel nam , za jego przyczyną, zgodnie z Twoją wolą, tej łaski,
o którą prosimy z nadzieją, że Twój Sługa Jan Paweł II
zostanie rychło włączony w poczet Twoich świętych. Amen