O witrażach raz jeszcze
Czasami nie
trzymam tempa tej Parafii. Czasami jestem kilka wydarzeń „do tyłu”. Czasami
zastanawiam się jak On – główny Pasterz tej Parafii – daje radę. Ale po chwili zastanawiań
jestem pewna – tu i nigdzie indziej!
Jeszcze
nie umilkły śpiewy ostatniego koncertu, jeszcze nie opadły wzruszeń emocje po
Konsekracji Świątyni, a tu już rzecz następna: niebywała, wyjątkowa, nie
zdarzająca się wszędzie – jesteśmy świadkami wydania przepięknego albumu „Witraże w Kościele Św. Mikołaja w Mosinie”.
Co więcej – możemy je nabyć w zaskakująco niskiej cenie.
Redaktor
Naczelny powierzył mi zadanie napisania artykułu reklamującego i zachęcającego
do kupna tegoż albumu. Początkowo Go wyśmiałam – „A jest jeszcze ktoś w Mosinie kto albumu nie ma w domu?” No, ale
szef – więc piszę.
Album otwiera
słowo wstępne obecnego i byłego proboszcza naszej Parafii – E. Majki i K.
Kaczmarka – oraz wprowadzenie w tematykę przez samego autora wszystkich
witraży – R. J. Hałasa. Główną część albumu tworzą refleksje licealistki K.
Kleiber oraz cudowne fotografie B. i J. Matuszaków.
Powierzenie
szczegółowego opisu witraży mosińskiej nastolatce uważam za strzał w
dziesiątkę (a właściwie w czterdzieści jeden, bo tyle jest witraży w naszym
Kościele). Cieszę się że chodząc po Kościele i czytając opisy z albumu nie potrzebuję
dodatkowych encyklopedii do zrozumienia tekstu. Doskonale rozumiem kto, co i
dlaczego. Bo tak przykładowo: czy patrząc na witraż w Prezbiterium „Św. Mikołaj – Darczyńca” wiecie o co
chodzi? Katarzyna Kleiber zadała sobie trud, aby dotrzeć do informacji na ten
temat i oto, co przedstawia w albumie: „...
Kompozycja ta przypomina o pewnym wydarzeniu z życia św. Mikołaja. Będąc już
biskupem święty chciał pomóc ojcu trzech córek, który nie miał pieniędzy na
posag dla nich. Nocą, gdy wszyscy spali, niepostrzeżenie wrzucił trzy bryłki
złota do okna domu, w którym mieszkały dziewczęta. Radość, a zarazem
zdziwienie obdarowanych były ogromne. W witrażu tym Artysta po raz kolejny
zrezygnował z narracji na rzecz operowania pewnym skrótem. Chcąc „opowiedzieć”
w swojej pracy streszczoną powyżej historię, posłużył się formami prostymi, a
zarazem czytelnymi i atrakcyjnymi od strony plastycznej. Do oddania tego
zdarzenia wystarczyło mu zaledwie ukazanie trzech sąsiadujących ze sobą okien i
okrągłych pól w odcieniach koloru żółtego (bryłek złota) umieszczonych na
abstrakcyjnym tle zbudowanym z nieregularnych figur geometrycznych. W pracy
tej uwagę zwraca także pewne lekceważenie prawa ciążenia (widoczne w ukazaniu
trzech bryłek złota). Formy te, poprzez niepodporządkowanie się przyciąganiu
ziemskiemu sugerują ruch, jednocześnie sprawiając, że pojęcia „góry” i „dołu”
dzieła zostały niemal zniesione...”
Cieszę się, że kolorowe
szkiełka w oknach naszego Kościoła stały się dla mnie, poprzez zrozumienie ich
znaczenia, nareszcie witrażami. Cieszę się, że fotografie albumu wykonane w
tak piękny i profesjonalny sposób,
przybliżają oblicze witraży do mojego krótkowzrocznego półtora metra.
Kolejny powód do cieszenia się to sam fakt narodzin takiego pomysłu jak ten album.
A co jeszcze bardziej radosne – to, że na pomyśle się nie zakończyło. DZIĘKUJĘ,
KSIĘŻE PROBOSZCZU!
Czasami
nie trzymam tempa tej Parafii. Czasami jestem kilka wydarzeń „do tyłu”... Czasami
boję się, że Parafianie wykupią za dużo egzemplarzy, bo mam jeszcze ciocię w Katowicach,
wujka w Kanadzie, zaprzyjaźnionego proboszcza w Łodzi, kochających Kościół
przyjaciół w Dymaczewie. A do tego zbliżają się walentynki, wiosna, Wielkanoc,
matura,... Okazji do wręczenia tak pięknego prezentu, jak album „Witraże w Kościele Św. Mikołaja
w Mosinie”, jest bardzo wiele. Więc jak nakazał Redaktor Naczelny, ale
przede wszystkim z własnej radości po przeczytaniu i obejrzeniu albumu –
reklamuję i do kupna gorąco namawiam.